Rozdział 9 cz.3

3 2 3
                                    

Omen

– Aż dziwne, że zasnęła. – Maks popatrzył na siostrę z mieszanką troski i rozczulenia. – Jest tak przejęta tym wszystkim, że bałem się, że nie będzie potrafiła sobie poradzić i uspokoić się. Z trudem panuje nad swoimi emocjami...

Opadł na kanapę obok siostry i z ciężkim westchnięciem oparł głowę o oparcie, gapiąc się w pożółkły sufit.

– Jest dzielna – napomknął Tristan, zerkając na nią kątem oka.

Pogładził jej nieuczesane, jeszcze mokre włosy, zaczesując je do tyłu i szczelniej opatulił dziewczynę kocem. Gdy sprawiała wrażenie tak bezsilnej i niewinnej miał ochotę zamknąć ją szczelnie w swoich ramionach i tuląc chronić, aby nikt nie mógł jej skrzywdzić. Nachodzące go momentami podobne uczucia, wręcz go przerażały; nie potrafił się z nimi oswoić.

– I niech tak pozostanie – powiedział Maks ponuro. – Nie wiadomo, co może się stać za chwilę, co może stać się z mamą... – przeniósł wzrok na przyjaciela i Sarę. – Bycie dzielną, oprócz naszego wsparcia to chyba jedynie, co może ją uratować przed całkowitym załamaniem się i poddaniem.

Maks przymknął oczy. Pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło i co jeszcze mogło się zdarzyć pozwolił sobie na chwilę spokoju i relaksu. Dopuścił do głosu rozsądek, który momentalnie wyciszył targające nim emocje. W głowie układała mu się lista wydarzeń i plan działania. Powoli godził się z faktem, że jest bezsilny wobec tej całej sytuacji. Emocje pchały go ku drodze rozpaczy i poddania się strachowi, i tęsknocie, ale rozsądek krzyczał, by zawrócił i myślał trzeźwo. Priorytetem teraz było chronienie siostry, nawet jeśli jego własna matka miałaby przepłacić to życiem. Taka właśnie była bolesna prawda, której musiał spojrzeć w oczy i przed, którą musiał się ukorzyć. On sam to wiedział. Z ogromnym bólem musiał to przyznać i pogodzić się z takim stanem rzeczy. Jednak jego starszy brat prędzej rozpętałby wojnę ze wszystkimi Królestwami i wymiarami, aby tylko odnaleźć matkę, zachować Sarę przy życiu i trzymać rodzinę w ryzach. Ksawery nawet nie dopuszczał do siebie żadnej myśli, że może być inaczej, a Maks nie musiał rozmawiać o tym z bratem, by to wiedzieć. I szczerze powiedziawszy tak jak bał się stracić i mamę, i Sarę, tak samo bał się podobnej rozmowy z bratem. Nie chciał być tym, który uświadomi go, że być może jedynym sposobem na odzyskanie matki jest oddanie Potępionym, Sary. A gra va banque, na którą był gotów Ksawery mogła doprowadzić do katastrofy.

Od tego całego rozmyślania zaczęła boleć go głowa. Chciał chwilę odpocząć, ale kiedy tylko nieco się rozluźnił umysł zalała fala przeróżnych myśli i na tym odpoczynek się skończył. Wstał z kanapy i przeciągnął się. Sen padał mu piaskiem na powieki, ale nie chciał się mu poddać.

– Chcesz kawę? – zapytał Tristana, ale ten nie zaszczycił go żadną odpowiedzią.

Brunet bowiem przysnął na siedząco z głową opartą o głowę Sary. Maks uśmiechnął się pod nosem na ten widok. Jeśli faktycznie mieliby być razem niech los im na to pozwoli, wręcz pobłogosławił im w myślach.

Brat dziewczyny podszedł do wydzielonej na kuchnię części i poszperał w szafkach w poszukiwaniu czegokolwiek z kofeiną oraz największego, dostępnego kubka.

Kiedy tak stał i czekał aż woda się zagotuje zaczął zastanawiać się nad tym, co jakiś czas temu powiedział Tristan o opętaniu. Z jednej strony, kiedy próbowali pod Zakonem dość prostym egzorcyzmem wywołać imię tego, co potencjalnie opętało Sarę nie podziałało to tak jak tego oczekiwali. Jednak zdawało się rozjuszyć owy byt, aby odpuścił i uwolnił świadomość jego siostry. Z drugiej strony, gdyby to naprawdę chodziło o opętanie to matka już dawno wyrwałaby to coś z ciała córki, bez większych problemów. Ba! Nawet poszłaby z nią do jakiegoś z aniołów, który kręcili się jak ochroniarze po Zakonie, aby skutecznie wyegzorcyzmowali duszę. A nigdy nic takiego się nie stało. Matka bała się zarówno Cynoberian jak i Aschian. Pamiętał jak nocami i dniami ślęczała nad wymyślaniem bajeczek na różne okazje, których i on, i Ksawery musieli się nauczyć, a później też Sara. Pamiętał, jak szukała wyjaśnienia dla tego dziwnego znamienia, z którym jego siostra się urodziła i jak pojechała z nią, kiedyś, aby je wyciąć. I odkąd wróciła zaczął się ten cały teatrzyk z historyjkami, Aktem Wykluczenia, kiedy Sara miała trzynaście lat... W tym momencie, elektryczny czajnik pstryknął charakterystycznie na znak, że woda się zagotowała, a Maksa uderzyło dziwne przeczucie, nad którym nigdy wcześniej się zastanawiał. Ewa mogła wiedzieć dużo więcej niż to do czego się przyznawała. Ale, dlaczego? Pytał sam siebie. Nie miało to absolutnie żadnego sensu! Byli rodziną, nie było potrzeby zatajania czegokolwiek. Zamyślony zalał swoją kawę wodą i patrzył przez chwilę na wypływające i pękające bąbelki na jej tafli.

Pukanie do drzwi wyrwało go z tych, miał nadzieję, bezsensownych rozmyślań.

– Wchodźcie. – Maks od razu wpuścił ich do środka i zamknął za nimi drzwi.

Nagły hałas wyrwał Sarę z i tak płytkiego snu. Kiedy tylko zobaczyła, kto przyszedł od razu żywiej spojrzała na brata i Milenę.

W oczach Sary nadzieja błyszczała jaśniej od gwiazd, a Ksaweremu kroiło się serce na myśl, że będzie musiał ją zgasić. Patrzyła na niego tymi wielkimi, brązowymi krążkami, czekając na dobre wieści, których nie miał.

~*~

Następna część rozdziału 9 będzie zamykającą go.

Ostatnio dodaję krótsze części, głównie przez to, że może i mam napisanych kilkanaście rozdziałów, ale poprawiam je i dopieszczam jak tylko mogę i nie zawsze mam czas usiąść do kompa i pisać. A chciałabym w miarę regularnie je publikować.

I tu pytanie do Was, czy wolicie, abym dodawała co jakiś czas takie krótsze części rozdziałów, czy lepiej raz na miesiąc, ale dłuższe?

Anielskie Dusze - Cienie DuszWhere stories live. Discover now