Rozdział 5 cz.1

10 3 5
                                    

U progu otchłani

Tristan zaparkował po przeciwnej stronie sklepu plastycznego. Nieopodal rozciągały się mury starego zamku, w którym obecnie znajdowała się opera. Sara wysiadła z rozgrzanego auta i poczuła nagły chłód, aż mocniej owinęła się szalikiem.

– Chodź tędy – poprosił Tristan. – Nie chce mi się iść pasami na około. 

– Nie ma problemu – odparła Sara z podejrzanym uśmieszkiem. – Ale ty płacisz za ewentualny mandat. – Poklepała go pokrzepiająco po ramieniu. 

Chłopak zaśmiał się i wraz z Sarą przebiegł na przełaj przez ulicę wprost pod drzwi sklepu. Dzwoneczki zawieszone nad drzwiami zadźwięczały, kiedy dziewczyna pociągnęła za klamkę i weszli do środka. 

Wewnątrz unosił się zapach drewna od mnogiej liczby sztalug i małych humanoidalnych manekinów, służących do pomocy przy szkicowaniu ludzi. Naprzeciwko wejścia wyeksponowany był regał z tubkami przeróżnych farb, a tuż obok stał niski stolik zapełniony kredkami, ołówkami, gumkami do ścierania, pędzlami i innymi przyborami artystycznymi, których nazw Tristan nawet nie znał. Podążał, więc wiernie za Sarą, rozglądając się dookoła. Patrząc na opakowania zestawów z kredkami, do głowy by mu nie przyszło, że zieleń może występować aż w tylu odcieniach. Zawsze myślał, że artyści sterują naciskiem kredki, a tu proszę. 

– Jak dla dziecka to może nie będę proponować farb – usłyszał głos Sary. Stała kilka kroków za stolikiem z przyborami, wbijając wzrok w zapełniające całą ścianę małe, kwadratowe komórki. – Ale pastele i kredki będą strzałem w dziesiątkę. – Mówiąc do Tristana, nawet na niego nie patrzyła. Skupiała całą uwagę na zawartości regału, wyjmując co i róż pojedyncze kredki czy flamastry. – Mówiłeś, że woli kolorowe prace, niżeli ołówek? – Tym razem popatrzyła na chłopaka, pytająco. 

– Tak, Janek rzadko używa ołówków, chyba że do szkiców – odparł. – Bardziej rysuje jakieś kolorowe krajobrazy, a ostatnio zaczął nawet próbować sił z własnym komiksem. Co prawda nie z mangą – zasmucił się teatralnie. – Tylko takie klasyczne bardziej – dodał.

– No to już mam jakiś punkt zaczepiania – ucieszyła się. – Może jak dorośnie to zwróci uwagę na kunszt japońskiej sztuki. 

– Nie sądzę, jak tylko włączałem przy nim jakieś anime to szybko się nudził. 

– Czyli nie ma dla niego nadziei – odparła z udawanym rozczarowaniem. 

– Niestety – powiedział rozbawiony. 

Patrzył jak Sara jeszcze przez chwilę nad czymś myślała, obiegając wzrokiem regał. Wyjęła kilkanaście flamastrów, cienkopis i coś co wyglądało jak marker w pędzlu. Odwróciła się, żeby spojrzeć na szkicowniki, które dla Tristana różniły się jedynie nazwami firm, za to dla niej całym mnóstwem szczegółów. Po krótkiej chwili znalazła wzrokiem ten, którego szukała. Sięgnęła po niego. 

– No to mamy komplet – rzekła zadowolona z siebie, podchodząc do chłopaka. – Wszystko co potrzebne do stworzenia komiksu. – Wybrałam szkicownik preferowany do flamastrów. 

– Jesteś wielka! – posłał jej szeroki uśmiech, przejmując od dziewczyny przybory. – Dziękuję ci bardzo. 

– Nie ma za co, cieszę się, że mogłam pomóc. 

Anielskie Dusze - Cienie DuszTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang