Nocna przejażdżka

4 0 0
                                    


Nie mogłam zasnąć. Patrzyłam to w sufit, to w okno, to na drzwi. Przewracałam się z boku na bok. "Po co ja się tak przejmuję? Przecież nie zobowiązywałam się do niczego!". Telefon co jakiś czas wibrował, ale nie zwracałam na to większej uwagi. Myślałam... o kim? Nie o Evanie o dziwo. Myślałam o Gabrielu. Umiał mnie przeczytać, to było takie przyjemne móc po prostu być. Nie starać się kreować siebie na nowo przy niedawno poznanej osobie. On mnie czytał i akceptował treść. Nie oceniał, tylko był mnie ciekawy. "Dobra dość! Pora odebrać te wiadomości...". Przewróciłam się na bok, sięgnęłam na nocną szafkę po telefon i ogromnym zawodem odkryłam, że zbliża się druga w nocy, a ja nadal nie spałam... "To będzie trudny dzień w pracy. Dobra, to co my tu mamy?". 

EVAN: "Daj znać, co z weekendem."

EVAN: "Ubierz się wygodnie x"

Nie dało się ukryć, że Evan sporo ćwiczył, ale miałam ogromną nadzieję, że nie zaplanował wspólnego sportowego campu.

NIEZNANY NUMER: "Nocna przejażdżka mrocznymi ulicami Los Angeles? G."

"Gabriel?"

NIEZNANY NUMER: "Wiem, że nie śpisz :)"

NIEZNANY NUMER: "Czekam na tarasie. Jeśli nie przyjdziesz to utnę sobie drzemkę."

Ostatnia wiadomość przyszła przed chwilą. "Nie, on żartuje." Popatrzyłam w sufit i postanowiłam to sprawdzić. Otworzyłam balkon i wychyliłam się.

- Wiedziałem, że nie śpisz. Spuść swoje włosy, Roszpunko. A najlepiej, jak zejdziesz na dół. Przejedziemy się.

- Co Ty... Przejedziemy? Gdzie?

- Chodź już. Przecież to nie ma znaczenia, prawda? Po prostu bardzo chcesz się ze mną przejechać. - Uśmiechnął się łobuzersko, a oczy błysnęły tak jasno, że czułam, jakby ktoś użył flesza. Postanowiłam nie komentować. Zamknęłam drzwi balkonowe. "Bardzo - chcę - iść".

- Pójdziesz? - Zapytała, niczym sumienie, głowa Leny zaglądająca do pokoju.

- Matko! Nie strasz. Nie wiem... tak?

- Mnie pytasz?

- No? Idę?

- Oj, no idź! - Miałam na sobie zwiewną, błękitną bluzkę od piżamy i krótkie spodenki do kompletu. Ubrałam tylko białe trampki i wybiegłam. W moim brzuchu toczyła się jakaś batalia, która utrudniała mi skupienie się na tym, co mam robić. W głowie kotłowało mi się milion myśli. "Co ja robię?! Nie idę. IDĘ! To niebezpiecznie. To ekscytujące. AAA!!!" 

- EJ! - Usłyszałam Lenę, która wbiegła za mną na schody. - Tym razem dawaj znać! I pomachała mi telefonem przed twarzą.

- Okej. - Zrobiłam przepraszającą minę i udałam się w stronę drzwi tarasowych. Gabriel siedział rozłożony na sofie tarasowej.

- Sprawnie Ci poszło Roszpunko. - Wstał i w mgnieniu oku podszedł do mnie. Złapał mnie delikatnie, ale stanowczo w talii i pocałował w czoło. 

- Ciebie też miło widzieć. - Chciałam udawać twardzielkę, której nie zależy, ale jak tylko spojrzałam na jego rozczochrane, miodowe włosy i błyszczące oczy od razu się rozpłynęłam.

- Chodź, musimy obejść dom. Zaparkowałem na ulicy od frontu.

- Jak tu wszedłeś? Zamykamy ogródek.

- Słońce, ogrodzenie ma półtora metra. To nie forteca.

- To włamanie.

- Nie, zaprosiłaś mnie.

- Nie przypominam sobie! - Objął mnie i powoli szliśmy do samochodu.

- W myślach! Czytałem w nich. - Gdyby wiedział, że wcale się nie pomylił...

- Gdzie jedziemy? - Nie chciałam kłamać, bo domyśliłby się, że naprawdę myślałam o spotkaniu.

- Spodoba Ci się.

- Skąd ta pewność?

- Mówiłem Ci już, znam Cię. - Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Podeszliśmy do samochodu. Uśmiechnęłam się ironicznie. - Naprawdę mam Ci otworzyć te drzwi? - Złapałam za klamkę i sama otworzyłam.

- Nie trzeba.

- Pewnie, że nie. - Znowu pocałował mnie w czoło. 

Wsiadłam do samochodu, popatrzyłam na nasz dom. Byłam prawie pewna, że widziałam kogoś w oknie.

- Popatrz na mnie. - Odwróciłam się w stronę Gabriela. - Jesteś piękna. Tęskniłem za Tobą, za tymi wielkimi, czarnymi oczami, za włosami... - Złapał kosmyk pomiędzy palce i spojrzał na moje usta. - Jedziemy się sobą nacieszyć! - Złapał za kierownicę i odpalił samochód. W kilka sekund byliśmy już kawałek od domu. 

Byłam maksymalnie podekscytowana. Całe wnętrze było wypełnione zapachem Gabriela, który totalnie zwalał mnie z nóg. Chociaż możliwe, że zwalał mnie z nich po prostu Gabriel. 

- W skali od jeden do dziesięć, jak bardzo Ci mnie brakowało?

- Co to za pytanie? - Zaśmiałam się. W myślach wertowałam wspomnienia ostatniej doby, w której tak wiele się działo i w której tak często myślałam o nim.

- Czyli co najmniej jedenaście! 

- Jakieś cztery i pół. - "Co najmniej jedenaście."

- Jasne. Ja mocne siedem. - "Tylko siedem?".

- Tyl...

- "Tylko siedem?" - Gabriel udawał mój głos. Dobry był... - Też co najmniej jedenaście, Słońce. - Głaskał moje kolano. - Co robiłaś cały dzień? Oprócz szczerej tęsknoty za mną? - "Wolałbyś nie wiedzieć."

- Nic szczególnego.

- Czyli coś naprawdę wyjątkowego! Opowiadaj. - Zaczęłam się zastanawiać, czy on naprawdę nie czyta mi w myślach i teraz tylko sprawdza, czy mówię mu prawdę.

Yayımlanan bölümlerin sonuna geldiniz.

⏰ Son güncelleme: Apr 10 ⏰

Yeni bölümlerden haberdar olmak için bu hikayeyi Kütüphanenize ekleyin!

To mogłoby wydarzyć się naprawdęHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin