Spojrzałam na jego usta i delikatnie oblizałam swoje.

6 0 0
                                    


- Więc pomagasz mi przy przeprowadzce, tak?

- Dokładnie tak. - Uśmiechnęłam się. Miałam wrażenie, że te kilka tygodni w tym miejscu lub poznanie... Evana, miało wpływ na moją pewność siebie. Jeszcze nie dawno spaliłabym się ze wstydu rozmawiając z kimś takim, jak Gabriel. Wciąż pamiętałam moje pierwsze spotkanie z Jonsem i wtedy czułam się znacznie mniej swobodnie.

- Nice... - Odpowiedział i zmierzył mnie wzrokiem z góry do dołu. Popatrzył mi głęboko w oczy. Ręce trzymał w kieszeni. Zatrzymał się w tej pozycji. - Muszę się czegoś napić. Mam paskudnego kaca!

- Jasne. - Odsunęłam się, tym samym torując mu drogę do domu. Przekroczył próg, po czym odwrócił się i zaśmiał się pod nosem, zerkając na mnie przez ramię. To było zalotne. Spodobało mi się. Udawałam, że poprawiam poduszki, ale uśmiech dosłownie nie chciał zejść z mojej twarzy. "O rany, ale on jest...", "Chętnie zagrałabym w tą grę."

- AAA!!! - To była Paulina, która swoim panicznym krzykiem wyrwała mnie ze snu na jawie, który niebezpiecznie szybko zmierzał w bardzo erotycznym kierunku. Natychmiast wbiegłam do domu. Przebiegłam przez salon, hol, aż do kuchni. Paulina stała jak wryta i patrzyła na głupkowatym uśmieszkiem na Gabriela, który zawadiacko obierał się o blat kuchenny, popijając wodę ze szklanki. Uśmiechał się, bo doskonale wiedział, jak działa elektrycznie na otoczenie.

- Twoje koleżanka chyba trochę się przestraszyła. - Odłożył szklankę i podszedł do Pauliny. Złapał ją delikatnie za ramiona. - Już dobrze słonko, nic się nie dzieje. - Mówił to spokojnie, ale z wyraźnym przekąsem. Uśmiechał się do niej, co jakiś czas zerkając w moją stronę wzrokiem w stylu "Działam na nią, działam was... na was wszystkie". Trochę mnie to denerwowało, a trochę... podniecało. 

-Paulina chodź, pomożesz mi trochę na zewnątrz.  - Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam. Uśmiechnęłam się do Gabriela. - Nie dręcz jej!

- Nie psuj zabawy! - Uśmiechał się z przekąsem.

- To nie zabawka! - Rzuciłam przez ramię, wychodząc kuchni. 


Wyszłyśmy na taras. Posadziłam Paulinę na jednym z leżaków i zajęłam się rozkładaniem pozostałych poduszek. Postanowiłam dać jej nieco odetchnąć. Uśmiech nadal był mocno przyklejony tuż pod moim nosem.

- Prze-pra-szam. - Nagle powiedziała koleżanka.

- Co?

- No przepraszam Cię! - Powiedziała cichym głosem, podchodząc w moją stronę, z nieco skuloną głową.

- Za co? - Roześmiałam się.

- Już rozumiem, dlaczego nie zrobiłaś sobie zdjęcia z Evanem. - Na nagły dźwięk tego imienia od razu zrzedła mi mina. Natychmiast zatuszowałam ją uśmiechem.

- Luz.

- O czym to tak dyskutujecie, co? - Oparty o drzwi tarasowe Gabriel zagadnął do nas. 

- O niczym, niedługo kończymy i omawiamy, co jeszcze zostało do zrobienia na dzisiaj.

- Macie może coś na ból głowy?

- Nie, nie mamy. - Uśmiechnęłam się do niego. Założył okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogłam odczytać wyrazu jego twarzy, ale miałam wrażenie, że znowu lustruje mnie wzrokiem. Nagle poczułam, że Paulina lekko osuwa się na leżak, obok którego stałyśmy. - Ej! Co jest?

- Nic, nic. Trochę mi słabo, to chyba od tego upału. - "Chyba od temperatury, którą podnosi Gabriel". 

- Co jej jest? - Zaczął truchtać w naszą stronę, aby szybko obiec basen. 

To mogłoby wydarzyć się naprawdęWhere stories live. Discover now