Rozdział VII

58 8 0
                                    

Elizabeth


 - Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Naprawdę mi się podoba i wydaje się być mną zainteresowany. Powiedz mi, co o tym sądzisz?

Od kiedy Victoria do mnie przyszła cały czas opowiada o Jacku i nie chce za wszelką cenę odpuścić tematu. Pytałam ją, o reakcje mamy na jej powrót, ale zbyła mnie machnięciem dłoni i krótkim "w porządku".

Teraz gdy jedziemy już do Trish pęka mi głowa, sama nie wiem, dlaczego, a jej gadanie wcale mi nie pomaga. Nie mogę jej powiedzieć, żeby była cicho, bo to dla niej ważne.

- Hallo. – Pstryka palcami. – Odpowiesz mi?

- Vicki wiesz, że Cię kocham, prawda?

- Tak. – odpowiada zmylona.

- Znasz go zaledwie od wczoraj i wiem, że się zauroczyłaś nim już dawno, ale daj sobie czas. Nie wiem, co mam ci teraz powiedzieć, uważam, że macie się ku sobie zarówno on jak i ty, ale to zbyt świeża sprawa.

Ale ze mnie hipokrytka.

- Prawie pocałowałaś się z Davidem dzisiaj, a mówisz, żebym to ja dała sobie czas? – już nawet wiem, jaką robi minę, marszczy brwi i zaciska usta.

- Nieprawda. – Piszczę – Wcale się nie... Nawet... Nie ma opcji, żebym ja z nim. – Mieszam.

Victoria wybucha śmiechem, jakbym opowiedziała najlepszy żart.

- Nie gadaj, że się...

- Nie! – Nie daje jej dokończyć.

- Opowiadam o sobie od przeszło godziny, a nawet przez chwile nie pomyślałam o tobie! O was! On wczoraj wyszedł z imprezy razem z tobą, prawda?

- To nie ma większego znaczenia, ja...

W samochodzie rozlega się pisk, a ja od ilości decybelów w jej głosie mam ochotę uderzyć głową o kierownicę, zanim sama wybuchnie.

- Czy wy? – Mówi niecierpliwie.

- Co?

- Przespaliście się?

- Pojebało Cię?! – Mówię i zatrzymuję się gwałtownie, nie patrząc na to, czy mogę zatrzymać się w tym miejscu. – Nie dopowiadaj sobie, wyszliśmy razem i owszem był u mnie, ale do niczego nie doszło, dobrze wiesz, że ja...

Jestem dziewicą i nigdy nie miałam poważnego związku... Całowałam się, ale nigdy z nikim nie poszłam do łóżka.

- Wiem! I szalenie mi przykro, że nie poszłaś z nim do łóżka.

- Niby czemu? - Marszczę brwi, nie dowierzając w jej słowa.

- Bo od razu widać, że na siebie lecicie i może to by skróciło ten wasz durny czas przekomarzania się, po którym i tak będziecie razem.

- Chyba żartujesz! Znam go tylko kilkanaście godzin i na pewno nie zrobiłabym z nim tego, tylko dlatego, że mi się podoba.

- Czyli jednak. – opiera się zadowolona.

- Tak, podoba mi się! Ale jest idiotą i strasznie dziwnie się zachowuje. Boję się, że chodzi mu tylko o pieniądze albo sama nie wiem. – Przerywam, by wziąć oddech – On nienawidzi mojego ojca.

- A to dziwne, bo uratował ich przed sądem kilka lat temu.

- Skąd o tym wiesz?

- Jack mi opowiedział na imprezie, za wiele nie wiem, ale wiem, że o Zayna David się tak wkurzył, że pobił dwóch kolesi.

Paper Memories [In the arms of danger]Where stories live. Discover now