Rozdział 27

48 6 0
                                    

Tykanie zegara roznosiło się po korytarzu. Odgłos silnego wiatru poruszającego gałęziami ,był na tyle głośny ,by słyszeć go nawet ,kiedy okna były zamknięte. Księżyc oświetlał nocny krajobraz ,a śnieg lśnił w jego blasku ,niczym małe diamenciki. Temperatura była tak niska ,że było czuć zimno podchodząc do okna. Brunetka westchnęła czując zmęczenie. Nie wiedziała ile jeszcze jej zostało. Próbowała zasnąć ,jednak nie mogła. Sam fakt iż nie umiała po prostu stracić świadomości i odpłynąć był problemem ,a jeszcze dochodziły do tego złe myśli. Miała w głowie dość dużo niepokojących obrazów. Jej sny prorocze. Śnieg przypominał jej tylko jedno.
Ciemność.
Zimna woda.
Lód pękający pod jej stopami.
Brak powietrza i znikające dźwięki zewnetrznego świata.

Błagam.
Chcę po prostu zasnąć.
Zniknąć.
Zapomnieć.
Nie mogę ,jednak przestać o tym myśleć.
Cały czas mam przed oczami ten moment w którym wpadam pod wodę. Dźwięk łamiącego się lodu i głośny szum rzeki. Woda tak ciemna jak czarna farba o bardzo intensywnym kolorze i dobrym kryciu do tego zimno tak obezwładniające ,że od razu straciłam czucie.

Brunetka wzięła głęboki wdech ,po czym otworzyła swoje oczy. Ciemny pokoju nie wydawał się już taki ciemny. Przyzwyczaiła swoje oczy do ciemności już kilka godzin temu. Jedyne małe światełko dawał jej zegar ,który pokazywał godzinę. Było już grubo po czwartej. Normalnie wstawała ,by o piątek ,by dostać się do szkoły ,jednak dzięki Mikeyowi mogła spać dłużej. No tak. Tylko co jej po dłuższym śnie, jak nie mogła zamrozić oka przez całą noc.

Nie wiem co mam zrobić.
Jestem zbyt zmęczona ,by zrobić cokolwiek. Zbyt wykończona na rysowanie, czy cokolwiek. Co ja bym dała ,by nie myślec o moich snach.
Czemu mnie to spotkało?

Zastanawiała się dziewczyna jednocześnie wiercąc się w łóżku ,by znaleźć wygodniejszą pozycję. Mimo to czuła się na tyle źle iż żadna z pozycji jej nie odpowiadała. Po chwili dziewczyna podniosła się i podeszła do szafy. Postanowiła się już ubrać, zjeść coś i przygotować do wyjścia. Mogła też coś obejrzeć w telewizji. Nie miała w końcu nic innego do roboty ,a dobry serial mógłby odciągnąć ją od wizji przyszłości jakich doświadczała. Dziewczyna wyjęła z szafy swój mundurek. Przebrała się dość szybko ,choć była na tyle zmęczona ,by kilka razy się zachwiać przy tym. Dopiero po chwili wzięła swój plecak i poszła do kuchni. Korytarz był ciemny ,a światło w nim mogłoby obudzić jej brata dlatego Luna postanowiła robić wszystko w mroku. Brunetka ruszyła w stronę kuchni, następnie dając swój plecak na stół i wyjmując z lodówki składniki na sałatkę oraz energetyka. Wiedziała ,że mogła zasnąć. Była pewna ,że w szkole będzie zmęczona do tego stopnia iż zaśnie na stojąco. Dziewczyna spojrzała na energetyka. Wiedziała co powiedziałby Mikey. Nawet miała jego głos w głowie.

„Nie pij tego. To niezdrowe"

Dosłownie słyszała w uszach te słowa. Tak czy inaczej brunetka spakowała napój po czym odpowiedziała.

- przepraszam Miki. Obiecuje ,że jakoś się oduzależnię. - powiedziała sama do siebie. Luna zaczęła robić sałatkę jednocześnie próbując zająć myśli czymś innym. Mimo to cały czas w głowie miała okropne obrazy przyszłości. Nie wiedziała o czym mogłaby pomyśleć ,by zająć myśli.

Coś co mnie bardziej zastanowi i pochłonie niż te głupie wizje.
O czym powinnam myśleć?

Zastanawiała się brunetka. Praca Liama. To był jeden temat ,który mogła wziąć pod lupę ,jednak co jej to da?

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) Where stories live. Discover now