Rozdział 14

52 2 2
                                    

Czerwonowłosa dziewczyna westchnęła ciężko, idąc przed siebie i zastanawiając się nad kilkoma ważnymi sprawami. Głównie myślała o swoim weekendzie. Szła właśnie do domu, po kilku godzinach pracy na maszynie do szycia. Nogi jej wysiadały tak samo jak ręce, do tego była zmęczona. Marzyła o cieplej kąpieli, cieplutkiej pościeli i parogodzinnej drzemce. Wizja tego była niczym sen.

Nie sądziłam ,że kiedyś będę aż tak tęsknić za moim łóżkiem.

Pomyślała zlotooka, ziewając i przeciągając się delikatnie. Dziewczyna szła przed siebie ,aż w którymś momencie zauważyła dobrze znany jej sklep zoologiczny. czerwonowlosa przez chwilę stała w miejscu, patrząc na owy sklep i zastanawiając się czy do niego wejść. Z jednej strony ,chciała jak najszybciej wrócić do domu. Z drugiej zaś ,chciała zobaczyć co tam u Chifuyu. Dopiero go poznała ,jednak dalej czuła jakiś sentyment do osoby ,która ją uratowała. Ostatecznie Madison uznała ,że nie ma nic do stracenia. W końcu nie zależy jej na czasie. Piętnaście minut w sklepie Zoologicznym, nie powinno odciągnąć jej od powrotu do domu na długo.

Tylko zajrzę i przywitam się. Przy okazji spytam się go jak się ma i tyle.

Pomyślała czerwonowłosa. Dziewczyna weszła powoli do sklepu rozglądając się. Było cicho i spokojnie. Madi rozejrzała się trochę po przestrzeni ,aż w końcu usłyszała znajomy głos.

- nie obchodzi mnie co macie do powiedzenia. Wyjazd stąd, albo zadbam o to byście stracili palce - powiedział groźnie znajomy głos. Madison po cichu wychyliła się zza jednej z półek ,po czym zauważyła od razu znajomego blondyna i jakiegoś chłopaka w okularach. Miał ciemniejszą karnację ,oraz farbowane blond włosy. Jego oczy były fioletowe i wyglądał dość nietypowo. Nie chodziło o kolor skóry. Skądże. Madison była bardzo tolerancyjna zwłaszcza ,że Luna jest w połowie Hiszpanką. Jej przyjaciółka może nie ma ciemnej skóry ,ale w porównaniu do większości osób z Japonii nie była tak blada jak oni. Miała po prostu normalny kolor skóry ,a nie blady jak inni ,albo tak jak madison ,która była tak blada ,że prawie biała i to dosłownie. Tak czy inaczej Madi patrzyła na Chifiyu i nieznajomego chłopaka z lekkim zaintrygowaniem jak i strachem przed byciem zauważoną.

- odrzucasz ofertę zanim ci ją przedstawiłem? Cóż za bezmyślność. Czy kapitan pierwszej dywizji wie jakie ty podejmujesz decyzje?- spytał chłopak w okularach. Madi patrzyła na to ,widząc jak Chifuyu się dość mocno irytuje. Zastanawiała się kim może być ten obcy chłopak. Czyżby groził Chifuyu ? Może to jakiś jego wróg publiczny numer jeden?

- uuuu~ a kogo my tutaj mamy?- dziewczyna usłyszała nieznajomy głos za sobą. Zanim zdążyła zareagować, została złapana za ramię i popchnięta w stronę Chifuyu i obcego okularnika ,a następnie upadła na ziemie.

- Chifuyu mówiłeś ,że jesteś sam w sklepie. Nie wspominałeś słowem o swojej dziewczynie- powiedział obcy głos. czerwonowłosa uniosła wzrok ,spoglądając za siebie i zauważyła chłopaka. Był wysoki i miał złote oczy. W jednym uchu był kolczyk ,zaś jego włosy były czarne z jednym blond pasemkiem z przodu.

- zostawcie ją. To klientka. Czego się spodziewaliście przychodząc do sklepu, co ? Że nie będzie klientów i będziemy mogli napić się kawusi?- spytał Chifuyu patrząc wrogo na dwójkę chłopaków. Madison nie wiedziała co to wszystko znaczy ,jednak wiedziała jedno. Na pewno ci dwoje byli niebezpieczni. Co chcieli od Chifuyu ? Pieniądze? Może jakaś przysługa?

- oj Chifuyu nie umiesz kłamać. Tak czy inaczej ,lepiej zastanów się nad naszą propozycją. - powiedział blondyn w okularach ,po czym skinieniem głowy nakazał drugiemu nieznajomemu odwrót. Oboje wyszli ze sklepu ,zaś Chifuyu od razu podszedł do Madison i pomógł jej wstać.

Tokyo Revengers: Past, Present and Future. ( Mikey x oc , Chifuyu x oc ) जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें