Rozdział 6

1.1K 52 15
                                    

Laura

Siedziałam na końcu eleganckiego stołu, obserwując tłum ludzi, którzy tańcowali, śmiali się i rozmawiali. Moje spojrzenie wędrowało po całej sali, mrużąc oczy, gdy wszystkie możliwe kolory uderzały w moją twarz z reflektorów. Całe zmęczenie wdawało się we znaki. Przez kilka godzin tańczyłam na parkiecie wraz z Charlotte. Z dłonią na sercu mogę powiedzieć, że ta dziewczyna to królowa parkietu. Przez nią ledwo widzę moje biedne stopy, a po całej twarzy spływał pot.

Miałam teraz chwilę oddechu, gdy moja towarzyszka była w toalecie. Oddychałam głęboko, czując, jak powoli opada napięcie z moich ramion.

W oddali zauważyłam bar, gdzie kelnerzy przygotowywali różne napoje dla gości. Spojrzałam na swoją pustą szklankę i pomyślałam, że przydałoby mi się coś do orzeźwienia. Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę baru, mijając tańczących ludzi i unikając niewygodnych spojrzeń.

Dotarłam do baru i zamówiłam szklankę wody gazowanej z plasterkiem cytryny. Kiedy kelner przyniósł mi napój, sięgnęłam po niego z wdzięcznością, czując jak chłodny kieliszek odświeża moje gardło.

— Maleńka, znowu się spotykamy. Widzisz miałem rację, nasze drogi będą się krzyżować

Poczucie irytacji przeszyło mnie, kiedy usłyszałam ten znany, a zarazem irytujący głos. Instynktownie odwróciłam się, wiedząc, kogo zastanę, i niemal natychmiast moje podejrzenia potwierdziły się. Stał tam, z tym samym zadziornym uśmiechem, który mnie drażnił, jakby był pewny swojego triumfu. Nicolás. Jedna osoba, której obecność sprawiała, że mój poziom irytacji był powyżej maximum. 

— Hm... pomyślmy czemu - dotknęłam swojej twarzy udając, że myślę - może dlatego, że jesteśmy na tej samej sali od kilku godzin?

— Bystra dziewczynka - poklepał mnie po ramieniu i oparł się o blat, tak jak ja. Nachylił się, by zerknąć do mojej szklanki, po czym uniósł brew. 

— Tylko woda? Jak słodko. Dzieci nie powinny pić alkoholu

— Widzę, że twoje poczucie humoru, dalej jest na minusie. Czasem lepiej napić się wody, niż przepić sobie mózg, a ty jesteś tego najlepszym dowodem -  odparłam, unosząc szklankę do ust i ostentacyjnie pijąc łyk wody. Chłopak przygryzł wargę, kręcąc głową nadal ze swoim uśmieszkiem. 

— Lauro Nicole Montero... ciężka z ciebie zagadka do rozwiązania, ale dla twojej wiadomości, ja kocham zagadki - powiedział zachrypniętym głosem, a ja od razu zamarłam. Widać, że ktoś o mnie wypytywał, tylko ciekawe, po co. Mnie jakoś jego osoba nie interesowała. 

— Naprawdę interesujące, lecz, dla twojej wiadomości, nie zasługujesz na tyle mojego czasu, skoro i tak ci się nie uda rozwiązać tej zagadki. - przekładam kosmyk moich włosów za ucho. Moje palce drżą lekko, a serce bije w rytm muzyki.

— Zawsze jesteś taka słodka? - pyta bez jakichkolwiek zahamowań. 

— Tylko dla ludzi, którzy prawie pozbawili mnie życia - odpowiadam mu ze sztucznym uśmiechem. 

— Ah! Laura! - odchyla głowę do tyłu, w najbardziej nieprzyzwoity sposób, jaki znam - naprawdę lubisz wypominać przeszłość, co?

— Tak, bo nie chcę zginąć przez świra, który nie umie jeździć. Łatwo o wypadek.

Czarnowłosy parsknął śmiechem, lecz szybko przywrócił powagę na swoją twarz, patrząc na mnie z błyskiem w oku. Skrzyżowałam ramiona, piorunując go wzrokiem. Ten facet naprawdę jest królem bezczelności, najpierw prawie mnie zabił, a teraz jeszcze się z tego śmieje. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 08 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bezsenność marzeńWhere stories live. Discover now