Rozdział 11

16 1 0
                                    

Wstałam z kanapy tuż po tym, jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Natychmiast otworzyłam drzwi, przez co zauważyłam, że goście powoli zaczynali się schodzić. Oczywiście pierwsi byli (jak zawsze) Lydia i Carl. Od razu na ich widok się rozpromieniłam. Mimo, że wygrałam mistrzostwa to i tak mój humor zepsuła wiadomość o zniknięciu Ariego.

- Summer! Gratulacje! – podeszła do mnie Lydia ściskając mnie najmocniej jak się da.

- Powinniśmy zrobić naszą nową tradycję. – zasugerował Carl zastanawiając się.

- Zgadzam się. – usłyszałam głos Jake'a, który także zmierzał w stronę drzwi. – Za każdym razem, jak Summer cokolwiek wygra będzie imprezka.

- Nie do końca o to mi chodziło, ale też jest spoko. – stwierdził Carl i wzruszył ramionami.

- No nie jestem tego taka pewna. Jeśli dalej będę startować to może być. – powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam spoglądając na ich zszokowane miny. – Co?

- Nie zamierzasz już więcej startować!? – o nie, Gabby idzie.

- Nie powiedziałam, że na pewno. Powiedziałam, że może zrezygnuję. – usprawiedliwiałam się.

- Dobra, nie kłóćcie się tylko wchodźcie. – powiedział Sean, który tu przyszedł i objął mnie od tyłu. Zirytowałam się na widok min reszty naszej tutejszej paczki.

- Wiecie, że na razie nie musi...

- Musimy. – powiedziałam dając Seanowi znak, który od razu przyjął do wiadomości i przycisnął swoje usta do moich. Mogłam się do tego przyzwyczaić.

- Siema gołąbeczki! – usłyszałam dobrze znany mi głos Leonarda i idącego za nim Dany'ego.

- Siema Sean. Jak ją wyrwałeś? Przez ostatni rok nie udało mi się jej zaprosić na randkę. – stwierdził Dany, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem. No może oprócz Jake'a, Gabby, Lydii i Carla.

- A co to za laska? – spytał mnie Leonardo pokazując na Lydię.

- Jest zajęta. – warknął Carl na mojego przyjaciela.

- Ojojoj, przepraszam piękną damę. Chłoptasia również. Koleżanką również nie pogardzę. – stwierdził ponownie starszy bliźniak Darling, na co dostał ode mnie z łokcia.

- Co wy tu robicie? Samantha mówiła, że czeka na was jakieś małe miasteczko. – powiedziałam spoglądając na chłopaków. – Wchodźcie.

- Tak, trzeba pokazać kto rządzi w takich miastach. – stwierdził Dany, a brat mu przytaknął. Cali bracia Darling.

- Czyli taka wasza Elita? – spytałam.

- Dokładnie tak, obiecuję, że będziesz na bieżąco. Słowo harcerza. – powiedział młodszy z braci z ręką na sercu. Pomińmy, że nigdy nie był harcerzem. – Tak w ogóle to gratuluję. Nie mieliśmy zamiaru wpaść na imprezę, tylko pogratulować. Tobie też, Sean. Serio, masz laskę, za którą reszta by się pozabijała.

- Razem z wami. – dodałam ze śmiechem.

- Okay, to robi się dziwne. – stwierdził Jake. – Idę się napić, kto ze mną?

- Masz alkohol? – spytał Leo, na co Jake kiwnął głową. – To idę, Dany?

Patrzyłam, jak bracia razem z Jake'iem odchodzę w stronę kuchni. Szaleni chłopcy, ale skuteczni w poprawianiu humoru, co zresztą widać po mnie.

- Boże, co to za ludzie. – jęknęła Gabby. – Pewnie jacyś bogacze, myślący, że mogę wejść tak o na każdą imprezę.

Podczas jakże wspaniałej wypowiedzi mojej najdroższej przyjaciółki o moich wspaniałych przyjaciołach przeszłam na kanapę, aby oprzeć się o rękę Seana.

This summerWhere stories live. Discover now