Rozdział 3

67 2 0
                                    

Po dwu godzinnym treningu z niechęcią miałam wrócić do domu. Sean cały czas siedział na plaży i mnie obserwował. Jak wyszłam z wody wstał, by do mnie podejść, ale Gabby była szybsza.

- Idziesz z nami na miasto? - spytała - Coś zjeść.

- No dobra. - powiedziałam.

- No nie daj się namawiać... czekaj, co? - zdziwiła się. - Chcesz iść się z nami spotkać?

- To chyba normalne. - stwierdził wszechwiedzący Sean. - Lubi się spotkać z osobami z elity.

- U Summer to nie normalne. Przynajmniej tutaj. - obydwoje popatrzyli na mnie.

- Wolę się skupić na surfingu. - powiadomiłam ich.

- A co stało w tym roku? Teraz powinnaś się skupić, bo masz mistrzostwa. - zapytała mnie Gabby, a ja rzuciłam jej moje zabójcze spojrzenie.

Bez namyślenia złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia z plaży. Zrobiłam to, aby oddalić się od Seana. Gabby chyba zrozumiała, że chodzi o niego, więc nie protestowała, jak ją ciągnęłam. Ona tylko zawołała resztę dziewczyn, które nas zaraz dogoniły.

- Serio? Chodzi o Seana? - pisnęła Gabby, gdy się już wystarczająco oddaliliśmy.

- Podoba ci się? - usłyszałam głos Tashy.

- Nie! Nienawidzę go. Nie wyobrażam sobie tego lata, tak jak robiłam to jeszcze kilka dni temu. - zamilkły. - Wszystko dobrze?

- Tak, po prostu... współczujemy ci. - zaczęła opowiadać Heidi. - Każda z nas ma taką niecierpianą osobę i też nie wyobrażamy sobie dwóch miesięcy z nimi. To jest nierealne do wytrzymania. Dlatego ci współczujemy.

- Czyli spotkałaś się z nami tylko dlatego, że jest on? - spytała Sasha, a ja nawet nie zauważyłam, gdy do nas doszła.

- Nie... to nie tak. Serio. -poczułam się winna. - Postanowiłam w tym roku odnowić z wami kontakt. Zawsze, gdy tylko tu przyjeżdżam powracają wspomnienia. Nasze wspomnienia. - dziewczyny tylko pokiwały głowami i się do mnie przytuliły.

☆☆☆

Właśnie z powrotem wracałam do domu. Do domu, w którym znajdował się pierdolony Sean Davis. Postanowiłam, że muszę mu wymyślić jakąś śmieszną ksywkę. Aby się pośmiać i go trochę powkurzać. Taki był mój plan. Wkurzać go dopóki nie zadzwoni do mamusi i stąd wyjedzie. To był mój jedyny cel do mistrzostw. Podczas mistrzostw nie chcę się zamartwiać, że Sean będzie się na mnie gapić lub mnie upokorzy. ,,To się nie może stać" - pomyślałam. ,,To jest niemożliwe" - i kolejne dni wmawiania sobie, że Sean zaraz stąd wyjedzie. Chciałam, aby tak się stało. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego. Może po prostu nie chciałam, aby mnie rozpraszał?
Moje myśli przerwał znienawidzony przeze mnie głos, przez który uświadomiłam sobie, że jestem już pod domem.

- Summer! Chodź tu! - zaczyna się.

Wchodzę do pomieszczenia, w którym znajduje się pierdolony Sean Davis. Kuchnia. Pewnie nie ma co zjeść.

- Co? - próbowałam się uspokoić, ale się nie dało. W tamtym momencie warknęłam na niego. - Pytam się co drzesz mordę!?

- Gdzie jakiś nóż? - zapytał też nieźle wkurzony, na co prychnęłam.

- I o to drzesz mordę? Serio? - wysyczałam pokazując palcem na szufladę obok niego. - Tam jest i daj mi spokój, czarnulku.

- Czarnulku?

- A co? Nie podoba Ci się?

- A żebyś widziała, że nie. - zaczął kręcić głową. - Skąd ci to przyszło do głowy?

This summerWhere stories live. Discover now