Rozdział dwudziesty drugi

5 1 9
                                    

Craeli'ah, 7 lipca 2447r. p.a

Nieczęsto młodzi uczniowie mieli okazję znaleźć się w budynku głównym Akademii. Imponującą wieżę organizacji można było zobaczyć z dachu każdego budynku w Craellium, ale w do jej środka nie każdy miał dostęp.

Dzieci rozglądały się po ogromnym pomieszczeniu, w którym się znajdowali. Ściany holu były wysokie na kilkanaście metrów, przez oszklone ściany wpadały promienie słońca lub sztucznego światła z zewnątrz. Zerkając w górę, dzieci miały okazję zobaczyć pozostałe piętra, wszystko dzięki owalnym balkonom na piętrach magazynowych i biurowych najgorszego działu w Akademii, do którego można było trafić.

Evelyn zostawiła grupę swoich podopiecznych niedaleko drzwi wejściowych, jednocześnie nakazując im, by stali w miejscu i nie ruszali się aż do jej powrotu. Jak się okazało, planowanie wycieczki nie było tak proste, jak mogłoby się to wydawać. Evelyn ledwo udało się uzyskać zgodę, musiała przekazać raz jeszcze wszystkie dane każdego uczestnika i podpisać kilka deklaracji i zgód – tak jakby nie mogła po prostu przesłać swojego wirtualnego podpisu. Biurokraci w Akademii wymagali, by pojawiła się przed nimi we własnej osobie, marnując tym samym czas.

Więc dzieci zostały same. W grupie znajdowało się trochę trzynastolatków, dwunastolatków. Roczników było kilka. Najmłodszy uczestnik wycieczki miał nieco ponad osiem lat. Każdy był podopiecznym Evelyn Crown i każdy zamierzał szkolić się, by zostać w przyszłości pracownikiem Akademii.

Czy dzieci posłuchały nakazu Evelyn?

Oczywiście, że nie. Przynajmniej nie wszyscy. Veena widziała, jak kilku jej rówieśników pobiegło w zupełnie inny korytarz. Część się rozeszła, by podziwiać wielkość holu i całą okolicę. Inni znaleźli ulotki zachęcające do pracy w Akademii lub pomaganie pracowników w ujęciu pewnych osób – ogólny cel był taki, by nakłonić odbiorcę do ujawnienia informacji na dany temat.

Minęło trochę czasu – i zaginęło kilka osób – zanim Evelyn wróciła. Wtedy zaczęła się akcja odnajdywania zagubionych i czekania na ich powrót. Gdy grupa była już w komplecie, Evelyn wyglądała, jakby żałowała pomysłu wycieczki i najchętniej to by znalazła się już we własnym mieszkaniu.

Wyjechali. Na swoje szczęście, Evelyn pomyślała już wcześniej o zakupieniu biletów, więc nie musiała nigdzie stawać. Przy wejściu do ekspretramwaju skasowała elektronicznie bilet dla wszystkich podopiecznych i ruszyli.

Ekspetramwaj był rodzajem komunikacji miejskiej tylko dla wyższych poziomów niż trzeci. Korzystały z niego grupy turystyczne lub wycieczki – jeśli było je na to stać. Mieszkańcy trzeciego poziomu zaliczali się jeszcze do klasy średniej, wchodzącej jedną stopą w klasę wyższą, mogli więc pozwolić sobie na kupno lepszego samochodu.

Akademia nie miała z tym problemu. Wycieczki z opiekunami i tak były rzadkością – każdy miał prawo zabrać gdzieś swoich podopiecznych, ale mało kto z tego korzystał. Większość po prostu się nie starała, bardziej się przykładali do tego, by dopilnować wyników swojej grupy.

Will jako pierwszy wpakował się do środka, zajmując miejsce siedzące Cassianowi i Veenie.

- ...mówiłem, żebyśmy zakleili kamerę! – szepnął głośniej Cassian.

Dzień wcześniej zostali przyłapani na kradzieży ciastek. Mało brakowało, a Evelyn nie zabrałaby ich ze sobą. Crown jednak nie była wystarczająco silna, by odpowiedzieć 'nie' na błagania Veeny.

Will wzruszył ramionami.

- Trudno, stało się – powiedział – Następnym razem będziemy bardziej ostrożni.

Cykl PrzeklętychWhere stories live. Discover now