Rozdział dziesiąty

11 3 1
                                    

Craeli'ah, 30 lipca 2440r. p.a

Tamten dzień z pozoru nie należał do żadnych wyjątkowych dni dla rodziny Phiques. Lyra Phiques, podśpiewując pod nosem, przygotowywała uwielbiane przez bliźniaki naleśniki. Jej dzieci planowały najróżniejsze żarty za ich plecami – za każdym razem gdy wprowadzali owe plany w życie Lyra i Noah musieli udawać, że nic nie wiedzą. Jeszcze nie wpadli na pomysł, żeby ściszać głos podczas omawiania ważnych kroków.

Noah za to był w Akademii. Dokańczał misję, swoją ostatnią. Po południu miał normalnie wyjść z wieży i wrócić do domu, zupełnie jakby to był kolejny dzień pracy.

Wszystkie składniki znalazły się w misce. Lyra wzięła do ręki mikser i zaczęła je mieszać. Zerknęła jeszcze na blat. Na małym stosie listów leżał jeden otwarty – dokument wysłany z Centrum Medycznego. Lekarz który opiekował się Lyrą zdiagnozował u niej problemy z sercem. Jej czas był ograniczony, ale miała go na tyle dużo, by móc spędzić jeszcze kilka dobrych lat otoczona swoją rodziną. Tego właśnie chciała – przeżyć ten czas w spokoju i móc dać swoim dzieciom dobrą przyszłość.

Oczywiście zarówno Lyra jak i Noah zdawali sobie sprawę z tego, że nie mogą tak po prostu odejść z Akademii i dalej żyć, jakby nigdy nic się nie stało. Za zdradę w Akademii kara się śmiercią, czego małżeństwo chciało uniknąć. Dlatego Noah skontaktował się z W.C.O – młodą organizację, która sprzeciwiała się działaniom Akademii. Dostali od nich bardzo kuszącą propozycję. W.C.O obiecywało ich niezarejestrowany portal do Creaturae w zamian za plany budynku Akademii.

Te plany były szalenie ważne dla Aakdemii. Znajdowało się na nich wszystko. Schody, pomieszczenia, skrytki, magazyny z bronią... Dzięki temu jakakolwiek organizacja mogła zaplanować dokładny atak.

Noah bardzo długo próbował zdobyć te plany. W tym czasie zdołał awansować, co mocno ułatwiło mu robotę. Wysłał je tak szybko, jak je dosłał. W.C.O niedługo później wysłało lokalizację portalu i jak długo będzie utrzymany.

Taki był ich plan. Lyra już wcześniej wzięła urlop. Kiedy Noah pracował, ona zapakowała najbardziej potrzebne rzeczy. Mieszkanie w Creaturae kupili już wcześniej. Jedyne, co musiała jeszcze zrobić, to zaczekać na męża. Potem razem z dziećmi znikną z Craeli'ah.

Lyra przełożyła gotowe naleśniki na talerz bezpośrednio z patelni. Wyłączyła palnik i położyła na stole sos klonowy, który Veenie tak smakował.

- Veena! Aaron! – zawołała – Zgadnijcie...

Nie zdążyła nawet dokończyć zdanie. Urwała w połowie, gdy usłyszała odgłos dwóch par stóp zbiegających po schodach. Uśmiechnęła się, gdy sekundę później zobaczyła przed drzwiami dwie małe sylwetki.

- Co ja mówiłam o bieganiu na schodach? – zapytała.

- Żeby tego nie robić – bliźniaki odpowiedziały jednocześnie, patrząc w dół.

- A co robiliście?

- Zbiegliśmy po schodach – wymamrotał Aaron.

Lyra zmrużyła oczy.

- Za karę odejmuję każdemu po dwa naleśniki z tego, co będziecie mogli wziąć na dokładkę – powiedziała.

Lyra nigdy nie mówiła takich rzeczy na poważnie, jednak jej dzieci jeszcze nie były w stanie się tego domyśleć.

Veena spojrzała na nią, jakby Lyra dopiero co ją spoliczkowała.

- Nie! – powiedziała z desperacją w głosie – Mamoooo!

- Oh, dobrze, żartuję – powiedziała Lyra.

Veenie wyraźnie ulżyło, gdy usłyszała te słowa.

W miłej atmosferze zjedli śniadanie. Na talerzu z dodatkowymi naleśnikami zostało kilka dla ojca bliźniaków. Kiedy Veena i Aaron skończyli, od razu biegiem rzucili się do swoich pokojów na górze. Lyra musiała do nich krzyknąć, żeby uważali.

Cykl PrzeklętychWhere stories live. Discover now