Piąta.
Coraz bliżej końca.
Chciało mi się bardziej płakać przez to co Ola mowila, do tego faktycznie bolała mnie głowa, ale to pewnie przez wszystkie emocje.
Za każdym razem jak się nie odzywała to czułam TEN strach że jednak coś się stało, postanowiłam też coś powiedzieć.

-A wiesz co.. - odezwalam się ciuchtko.

-Co takiego?

-Na moje urodziny nigdy nikt nie przychodził... te świeczki paliły się w nieskończoność... nie ważne ile osób zaprosiłam, nikogo nigdy nie było i.. czasem też moim marzeniem było zrobić tutaj urodziny, ale co z tego jak i tak nikt by nie przyszedł?
-No a ja? - odpowiedziala Ola.

-Ty.... nie znałam cie wtedy za dużo.. ale chcę żebyś wiedziała że akurat jesteś moją jedyną przyjaciółką, I gdybym poznała cie wtedy to spędziłabym z tobą każde moje albo twoje urodziny

Nastała cisza, Ola nic nie odpowiedziała.

-Ola?.. - spytałam zmartwiona.

-Jestem, ja tylko, patrze na kamery

-Rozumiem.... trochę duszno tutaj się robi..

-Przecież są dziurki...

-Bedzie piekło w domu jak wrócimy

-O ile wrócimy
-Ola.. czemu tak mówisz...

-Nigdy nic nie wiadomo, może to jeszcze nie koniec

-Wiesz... czytałam te akta tutaj i pisało że piątka dzieci została tu zamordowana i włożono ich ciała w animatroniki..  nie chcę żebyśmy i my tak skończyły...

Znowu nastała cisza.
Co się dzieje?
Głowa bardziej mnie boli, oddech przyspiesza znowu, a cała znowu zaczynam się trząść.

-Ola.. - znowu odezwalam się cichutko.

-...tak?

-...boję się Foxiego...
-Wiem o tym

-Tej nocy bardzo się uwziął na mnie, ale bałam się go też wcześniej...

-Normalnie bym Ci powiedziała jak zawsze że to tylko animatronik który nic ci nie może zrobić, ale...

Znowu kolejna cisza.
Zaczyna mi się robić nie dobrze ze stresu, a żołądek sam siebie je z głodu.
Znowu płacz, I tylko to.
Mam ochotę wyjsc z tej szafki, nie wytrzymuje już.
A ta cisza coraz bardziej mnie zabija.

-Ola...

-.....

-Wychodzę stąd....

-Jak chcesz

Kiedy zaczęłam otwierać szafkę i byłam w połowie wyjścia, ja I Ola usłyszałyśmy smiech.
Tak jakby jakiegoś demona.

-Co to było...? - zapytałam z trzęsocym się głosem.

-Freddy, zniknął, nie ma go nigdziej na kamerach

-O nie...

-Bateria coraz bardziej spada, a jak się skończy to nie będzie i energi.... ale powinno być jaśniej na dworze juz

-A co jak spadnie i nie będzie prądu...

-To wtedy drzwi nie będą działać i oni mogą tu wejść i nas zabić... Znowu wszyscy się rozeszli.. może wróć do tej szafki

-Ale... ja .... ja chce wiedzieć czy ty przeżyjesz

-W życiu są niespodzianki nigdy nie wiadomo, a teraz do szafki!!!

-Jeju.....

Weszłam znowu niechętnie do tej szafki, chciałam żeby to był już koniec tego koszmaru.
Smiech był coraz głośniejszy tak jakby się przybliżał.
Pewnie tak było.

-Dobra Bonnie się zbliża - powiedziala Ola. - trzeba zamknąć drzwi, ale jeśli będzie tu stał za długo to skończy się bateria i on wreszcie tu wejdzie

Nie chciałam by coś się stało Oli, nie chciałam jej stracić, a wiem już do czego zdolny jest Bonnie.
Wyszłam z tej szafki ponownie i wyszłam za lewe drzwi.

-Hej, co ty robisz! - krzyknęła Ola.

-Dam Ci znać czy jest blisko..

-Ale on Cie skrzywdzi!

-No i co z tego! Ważne żeby tobie nic nie zrobil bo i tak cierpisz już tak bardzo!!!!! - powiedziałam śmiertelnie poważnie.

Stojąc i nawigując gdzie jest Bonnie, miałam w głowie tysiac myśli, nie wiedziałam jak to się skonczy ani nic, ale martwiła mnie jedna rzecz, że Foxy mógłby znowu przybiegnąć i wtedy prosto na mnie, ale muszę pokonać wreszcie swój strach. Uh durne myśli czemu tylko o Foxim myślisz!?!?!?

-I co, idzie?

-On, stoi tam, na końcu korytarza.... I się patrzy..... to jest dziwne... te jego martwe oczy....

-Pociesze cie że jest 5:20 , coraz bliżej

-No to bardzo pocieszyłaś....m

Tak tkwiłam z Bonnim w tym kontakcie wzrokowym, po całym ciele miałam cały czas dreszcze, nie wiadomo jaki byłby jego kolejny ruch.
Z kuchni słychać było znowu walenie w gary, to pewnie Chica.
Nie wiadomo gdzie był Freddy, jego smiech nagle się wyciszył.
Bonnie ciągle się na mnie patrzył, tak jakby się zaciął.. Ale zza niego pojawił się Foxy!!!!!!!

-No nie.... No nie!!!!!!!!!!!! - krzyknęłam i szybko wbiegłam do biura zamykając te drzwi tym razem żadna reka nie ucierpiała.

-Foxy tu biegł!!!

-No wiem!!! Zamknęłam te drzwi dlatego!!!!! - powiedziałam spanikowana.

Foxy walił w te drzwi, przez to energia spadała.
Znowu zajrzał za okienko, tym razem z nim miałam kontakt wzrokowy, zamurowało mnie, on jest dosłownie moją traumą życiową.

-Nie patrz mu się w oczy! - Ola ostrzegła. - Chodz tutaj! Do mnie!

Wciąż się patrzyłam ale po chwili zrobił bardzo szybki ruch swoim hakiem celując w okienko.
Zdążyłam się schylić ale kawałki szkła spadły na mnie.
Foxy rozwalił okienko.

-O matko... - Ola aż wstała

Ja szybko przeczołgalam się prosto tam gdzie nie było okienka, ale kawałek szkła wszedł mi w kolano.
Po prawej stronie było słychać jakieś dziwne jęki, tak jakby ktoś próbował oddychać ale nie mógł, to była Chica.

-Ola! Prawe drzwi! Szybko!!!!!

Ola podbiegła i je zamknęła na czas, chociaż Chica też próbowała się dostać do biura waląc swoim dziobem w okno mocno i głośno.
Foxy wciąż stał tam gdzie stał i próbował bardziej rozbic okienko na tyle by wejść.

-No to... jest bardzo... źle... - Ola powiedziała również w strachu.

Brakowało jeszcze Bonniego i Freddiego.
Co się wydarzy?
Jest 5:30....

fnaf fanfikWhere stories live. Discover now