<4>

40 3 0
                                    

Astrid

     Nadszedł dzień przyjęcia. Cały czas myślałam o tym, czy Ziven powiadomił mojego brata, że nic mi nie jest, ale kiedy próbowałam o to zapytać, ignorował mnie, albo zmieniał temat.
Nałożyłam niedawno kupioną biżuterię i spojrzałam na siebie w dużym lustrze. Miejsce w którym się znajdowaliśmy, to była bogato ozdobiona sala z pokojami dla gości na pierwszym piętrze, a w jednym z nich aktualnie przebywałam ja. Oprócz tego były tu także pokoje rozrywkowe, takie jak bilard czy biblioteka, przynajmniej z tego co udało mi się podsłuchać.
Sukienka którą założyłam, była czarna i krótka z falowanymi wycięciami na udach. Czułam, że komuś może się nie spodobać, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło. Sukienka była na ramiączkach z wycięciem przy biuście, a jej wygodny materiał otulał moje ciało.
W tym samym momencie do pokoju wszedł Ziven.
Zmierzył mnie wzrokiem i skrzywił się zatrzymując wzrok na udach, zapewne zważając na jej długość. Chciałam coś odburknąć, ale powstrzymałam się.

– Chyba nie zamierzasz w tym iść – prychnął będąc pewnym, że zaraz to zdejmę, ale ja dumnie wypięłam pierś i bez zastanowienia postanowiłam odpowiedzieć.

– Pójdę i nic mi nie zrobisz – spojrzałam w jego stronę.

– Wyglądasz jak tania dziwka, nie mogę pozwolić sobie na zniszczenie reputacji tylko przez twój kaprys! – wywróciłam oczami i wzięłam małą torebeczkę do ręki.

– Ja się nie pchałam na pozycję dziewczyny mafioza – burknęłam niezadowolona i podeszłam do niego.

– Idziemy? – dopytałam, a on odwrócił się i bez odpowiedzi wyszedł z pokoju.

Od razu ruszyłam za nim. Po drodze napotkaliśmy się na kilku ludzi, którzy z zaciekawieniem spoglądali na mnie.
Przekraczając próg wielkiej sali w towarzystwie Zivena, wzrok każdego zwrócił się w naszą stronę. Kilka osób nawet podeszło i zaczęło gratulować mu znalezienia kobiety, ale mi nie było wcale miło. Za każdym razem wyginałam usta w uśmiechu, aby spełnić oczekiwania Zivena.
W końcu odeszliśmy od tłumu, a mnie naszła pewna myśl.

– Są tu twoi rodzice? – zapytałam łapiąc za jego rękaw od garnituru, aby zwrócił na mnie uwagę.

– Nie mam rodziców – odparł oschle.

Nie odpowiedziałam mu na to. Lekko się skrzywiłam, nie chciałam pytać o coś tak prywatnego.

Usiedliśmy przy ładnie ozdobionym stole. Znajdował się na środku pod ścianą i były tu tylko dwa miejsca, jak zgaduję dla mnie i Zivena.
W oddali zauważyłam, że jeden z ochroniarzy zmierza w stronę naszego stolika. Pod nos został mi podstawiony kieliszek czerwonego wina, na który jedynie spojrzałam smętnymi oczyma.
W oddali zauważyłam Kiana. Szybkim krokiem zmierzał do naszego stolika, aż nie stanął przy Zivenie.

– Szefie mamy pewien problem – usłyszałam nagle.

Pomimo, że mówił cicho, udało mi się to wyłapać.

– To na tyle ważne, abym wyszedł z  przyjęcia? – zapytał, na co mężczyzna odpowiedział mu potwierdzającym kiwnięciem głowy.

– Nie oddalaj się zbytnio, niedługo wrócę – mruknął beznamiętnie, po czym wstał i ruszył za Kianem.

Kiedy obaj zniknęli w tłumie, postanowiłam nie siedzieć cały czas na tyłku.
Wstałam ze swojego miejsca i wygładziłam sukienkę.
Chwyciłam za kieliszek z winem, po czym ruszyłam przed siebie. Czułam wzrok niektórych ludzi na sobie, ale nic z tym nie mogłam zrobić.
Weszłam na schody i zmierzałam ku górze. Z każdym postawieniem mojej nogi na kolejnym stopniu, zapalały się poszczególne lampki po bokach.
W końcu dotarłam do pustego korytarza u góry. Był tu również pokój w którym byłam przed przyjęciem, ale go ominę.
Biorąc łyk wina, złapałam za klamkę i lekko uchyliłam drzwi. Gdy zerknęłam do środka, moim oczom rzucił się postawiony na środku stół do bilardu, ale nie było tutaj niczego ciekawego dla mnie, przez co zamknęłam drzwi czym prędzej mogłam.
Nie przepadałam za takimi rzeczami, dlatego wolałam ominąć ten pokój.
Z tego co pamiętam, miała być tutaj biblioteka, więc postanowiłam nie poddawać się i szukać dalej. Odstawiłam kieliszek wina na podłogę przy kolejnych drzwiach. Liczyłam na to, że to będą te, których szukam.
Szarpnęłam za kolejną klamkę. Drzwi otworzyły się z trudem, a moim oczom ukazała się ślicznie utrzymana biblioteka w białych kolorach.
Gdy postawiłam pierwszy krok w pomieszczeniu, do moich uszu dotarło, że nie byłam tutaj sama.
Odwróciłam głowę w stronę głosów, ale ściana uniemożliwiała mi zobaczenie ich twarzy.
Po krótkim nasłuchiwaniu, rozpoznałam jeden głos. Należał do dziewczyny, która ostatnio była w domu Zivena.
Schowałam się za fotelem, nie chcąc zostać przyłapana. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, ale w tym samym momencie głosy stały się wyraźniejsze.
Wyjrzałam zza fotela, a moim oczom ukazał się ochroniarz Zivena - Jayden. To on przyprowadził mnie do niego poraz pierwszy.

IskierkaWhere stories live. Discover now