<6>

47 4 0
                                    

Ziven

Moja intuicja nigdy nie zawodzi. Tak też było tym razem. Do jednego z ubrań Astrid przyczepiłem chip namierzający, kiedy jeszcze spała. Miałem pewien pomysł co do tego, dlatego gdy dziewczyna zeszła na dół w tej koszulce, niezmiernie się ucieszyłem.

- Chcesz jechać na zakupy? - zapytałem dopijając kubek kawy.

- Znowu? Nie chcę, bo jeden z twoich ochroniarzy cały czas za mną łaził - odwróciła głowę do boku, gdzie stała ich dwójka i zeskanowała wzrokiem Rykera.

Przewidziałem to, że się nie zgodzi, dlatego właśnie potrzebny był ten chip.

- Możesz jechać sama, ale znasz zasady, prawda? Ja się dowiem o wszystkim, jeśli będzie taka potrzeba - spojrzałem prosto w jej czarne tęczówki, a wtedy uśmiech zagościł na jej twarzy.

- Ryker Cię zawiezie, ale nie będzie z tobą chodzić - powiadomiłem od razu zerkając na mężczyznę.

On jedynie skinął głową na zgodę. Wiedziałem jednak, że nie ma ona telefonu, dlatego muszę wyznaczyć jej czas, a to działa też na moją niekorzyść. Jeśli wyjazd się przedłuży, nie będę miał nad niczym kontroli.

- Wystarczą Ci cztery godziny? - zapytałem, na co energicznie pokiwała głową.

Wyciągnąłem czarną kartę płatniczą i wręczyłem w dłonie Astrid.
Wiedziałem, że nie ucieknie, inaczej jej brat tak jak Jayden wąchałby kwiatki od spodu.

Ryker ruszył w stronę wyjścia, co zrobiła również po chwili Astrid.
Wiedziałem, że to czas na mój plan, dlatego gdy auto z tamtą dwójką odjechało, od razu ruszyłem do swojego, czarnego, sportowego auta. Kamari nie była uzbrojona w nic, przez co ja również nie brałem żadnej broni. Jednak w przeciwieństwie do niej, ja poradzę sobie bez przyrządu.

Po kilkunastu minutach dojechałem pod dużą, białą rezydencję, należącą do Kamari.
Nie obchodziły mnie żadne jej zasady. Ominąłem dwójkę ochroniarzy, którzy nawet nie spojrzeli w moją stronę i wszedłem do środka.
Po lewej znajdowała się jej kuchnia. Usłyszałem jak zaczyna sobie podśpiewywać, a dźwięk dochodzi właśnie stamtąd. Ruszyłem w tamtą stronę. Stanąłem za nią, a dziewczyna natychmiast się odwróciła, kiedy tylko poczuła obecność drugiej osoby.

- Ziven! Przyszedłeś mnie odwiedzić? Jak miło z twojej strony - uśmiechnęła się i podeszła do mnie na swoich wysokich obcasach.

Mi jednak do śmiechu nie było.
Kamari totalnie zignorowała to, że ma na sobie jedynie spodnie i stanik.

- Dobrze wiesz, że nie po to tu jestem - mruknąłem z dużą niechęcią.

- Nie? Więc może po to, by się mną zająć? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.

Dotknęła mojego torsu, próbując również zbliżyć się do mojego ucha, ale uniemożliwiłem dziewczynie każdy kolejny ruch. Wykręciłem jej nadgarstek, na co jęknęła jedynie z bólu.

- Czyli.. lubisz na ostro? - zapytała, ale dalej trzymałem jej nadgarstek.

Dziewczyna była tyłem do mnie, przez co jej pomysły brały górę. Wypięła się, przystawiając tyłek do mojego krocza.
J

IskierkaWhere stories live. Discover now