- Mogłam się tego spodziewać - powiedziałam, kręcąc głową - To takie typowe.

Czułam, jak złość zaczyna mnie znów ogarniać. Nie chciałam go widzieć. Tak wiele mieszał w moim życiu, był zagadką której miałam już serdecznie dosyć. A mimo to, nie mogłam się oszukiwać - coś w moim wnętrzu ucieszyło się na jego widok.

- Mi ciebie też miło widzieć - odparł, wyciągając z kieszeni papierosy.

Przewróciłam oczami, odwracając się do niego tyłem i zamykając drzwi kawiarni. Ręce lekko mi się trzęsły, gdy przekręcałam klucz w zamku. 

Uniosłam wysoko głowę i biorąc głęboki wdech, znów na niego spojrzałam. Był taki beznamiętny i obojętny. Jakby niczym się nie przejmował. Chmura dymu unosiła się nad jego głową, a ja obserwowałam każdy jego wydech.

- Po co tu jesteś? - zapytałam, spoglądając w bok.

Nie potrafiłam na niego patrzeć. Myśli w mojej głowie szalały, gdy byłam pod ostrzałem jego spojrzenia. Nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, działać. 

- Zapytałaś czego chcę - zaczął odbijając się od maski i robiąc krok w moją stronę - A ja chcę ci odpowiedzieć.

Serce zaczęło mi mocniej bić. Coś we mnie niemal chciało do niego podbiec i słuchać. Przyjechał, chciał odpowiedzieć na moje pytanie. Ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Wciąż pamiętałam, jak mocno mnie zranił. I to przecież nie jeden raz.

- Więc mów - odparłam z lekką irytacją.

Niemal słyszałam, jak mocno bije mi serce. Mój oddech stał się nierówny. Podszedł do samochodu i otworzył drzwi. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, co robi.

- Chodź - odpowiedział, wskazując ręką w stronę auta.

Pokręciłam od razu przecząco głową, prychając pod nosem. Nie miałam zamiaru nigdzie z nim jechać. 

- Nie ma mowy - powiedziałam stanowczo, zakładając ręce na piersi.

Uniósł wzrok do góry, jakby był mną zmęczony. Westchnął ciężko i chwilę nic się nie odzywał, przytrzymując rękę na drzwiach samochodu.

- To tylko chwila, Jenny - był spokojny - Porozmawiamy, a później cię odwiozę.

Spojrzałam gdzieś za niego, przygryzając dolną wargę. Mimo, iż nie czułam, by wspólny odjazd stąd był dobrym pomysłem, chciałam wiedzieć, co ma mi do powiedzenia. Chciałam w końcu wiedzieć, co ma w głowie.

Niepewnie ruszyłam w jego kierunku. Nogi mi się trzęsły, gdy stawiałam kolejne kroki. Czy na pewno robiłam źle, skoro tak bardzo tego chciałam?

Widziałam, że się rozluźnił, gdy stanęłam przy aucie i otworzyłam drzwi. Powoli wgramoliłam się do środka. Poczułam ten znajomy zapach dymu papierosowego i mięty, przez co czułam, że zaraz upadnę. Wariowałam.

Wsiadł do środka zaraz po mnie. Nic się nie odzywał, przekręcając klucz w stacyjce i wyjeżdżając na drogę. Wyglądałam za szybę, obserwując ciemną ulicę. Coś ścisnęło mnie w żołądku. Kolejne deja vu. 

Przez całą drogę nic się do siebie nie odzywaliśmy. Cisza mi ciążyła, ale nie byłam w stanie jej przerwać. Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. Gula formowała się w moim gardle.

Zatrzymaliśmy się, a ja próbowałam dojrzeć okolicę. Nie byłam w stanie rozpoznać miejsca, w którym się znajdowaliśmy. Wszędzie dookoła nas było ciemno. Widziałam, jak Harry wychodzi na zewnątrz i otwiera bagażnik. Wyciągnął coś z niego, po czym podszedł od mojej strony i zapukał w szybę.

Znów zaczęłam się trząść. Zbyt wiele emocji opanowało moje ciało. Na ciężkim oddechu wyszłam z samochodu i zmrużyłam oczy by mu się przyjrzeć.

- Śmiało - powiedział, wskazując przed siebie.

Powoli szłam niewielką drużką. Minęła chwila, a dostrzegłam ławkę. Podeszłam do niej i spojrzałam przed siebie. Znajdowaliśmy się na wzgórzu, z którego było widać całe nasze miasto. Na jedną, długą sekundę, widok zaparł mi dech w piersiach. Nie wiedziałam o tym miejscu.

Odwróciłam się do chłopaka. Dostrzegłam, że w ręku trzyma koc i jakąś butelkę. Podszedł do ławki i usiadł na jej skraju. Wyciągnął materiał w moją stronę, a ja potrząsnęłam przecząco głową. Było mi zimno, ale nie chciałam mu ułatwiać.

Usiadłam na drugim końcu ławki, spoglądając przed siebie. Światła migotały w ciemności. Objęłam się ramionami, chcąc się jakkolwiek ogrzać.

- Napijesz się? - zapytał.

Odwróciłam się w jego stronę. W ręku trzymał termos, który właśnie odkręcał. Nalał gorącej cieczy do kubeczka i mi go podał. Zabrałam go od niego, a nasze palce na moment się zetknęły. Kolejny raz przeszedł mnie dziwny prąd.

- Co to? - dopytałam, przyglądając się parującemu napoju.

- Kakao - odpowiedział, a kącik jego ust uniósł się do góry.

Prychnęłam pod nosem, ale jakieś przyjemne ciepło rozlało się po moim wnętrzu. Kakao.

- Jak uroczo - skomentowałam lekceważąco.

Upiłam łyk, napajając się smakiem. Nie pamiętałam już kiedy ostatni raz to piłam. Przypomniałam sobie, jak wieczorami czasem parzyła to dla nas mama. Jak siedzieliśmy wspólnie w kuchni, a ja wpatrywałam się w unoszącą parę.

- To nie jest proste Jenny - usłyszałam jego zachrypnięty głos.

Spoglądał przed siebie z zagadkową miną. Trudno było mi cokolwiek z niej wyczytać. Przeczesał dłonią włosy i na mnie spojrzał. Jego wzrok palił każdy kawałek mojego ciała.

- Ale najwyższy czas, bym to powiedział - dodał, nieco poważniej. 

__________________________
ŚCISKAM WAS MOCNO 🖤 I DZIĘKUJĘ

LOST (ZAKOŃCZONE)Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin