Epilog

2.9K 275 122
                                    

Przez chwilę król stał nieruchomo. Nawet świat się zatrzymał. Nie słyszał dźwięków, nie czuł ziemistego zapachu podziemnych tuneli, nie wpuszczał powietrza do płuc. W głowie obijało mu się tylko jedno słowo.

Niemożliwe.

To było niemożliwe.

Po jego prawej otworzył się portal, z którego wyszli Elias i Bahar.

– Co się stało? – zapytała zdezorientowana Bahar. – Co ty robisz? – Odwróciła się w drugą stronę. W stronę brata Souline. – Co on tu robi? – Wciągnęła głośno powietrze. – Co z nim nie tak?

Miała nieskończoną ilość pytań, podobnie jak on. Nie potrafił jej jednak odpowiedzieć, ponieważ tak naprawdę jej nie słyszał. Nadal był w szoku.

Nie było jej.

Zniknęła, a on nie zdołał jej złapać.

– Gdzie jest Soul? – spytał Elias. – Co się stało?

Dziwny dźwięk rozdzieranej skóry przykuł uwagę króla. Powoli przeniósł wzrok na roztrzęsioną postać przy jego nogach. Brat jego wybranki leżał na ziemi. Jednak jej brat przestał nim być. Właśnie przeszedł zmianę.

Przemienił się.

Ames wiedział, że to możliwe. Nie wiedział jednak, że ktoś posiadał środek.

Nie miał pojęcia, że ktokolwiek zdobędzie się na użycie go ponownie. Nie miał pojęcia, że inni władcy o nim wiedzieli.

Nie powinien zadziałać na człowieka.

– Zabrali ją – wykrztusił król.

– Kogo? – dopytała Bahar.

– Souline. – Ledwo wydobył te słowa z gardła.

Król popatrzył na nich i nie miał pojęcia, co zobaczyli w jego oczach, lecz każde z nich się cofnęło. Wyraz jego twarzy przeraził ich tak bardzo, że kontrolę nad nimi przejął instynkt i przeobrazili się w swoje prawdziwe formy.

Wydawało mu się, że śni.

Wydawało mu się, że przeniósł się w czasie i wrócił do momentu, w którym zwrócił swoją wybrankę do domu. Miewał wtedy sny. Za każdym razem, kiedy się budził, ona znikała.

Lecz wtedy przynajmniej ją wyczuwał.

– Nie czuję jej – powiedział łamiącym się głosem. – Nie wyczuwam jej obecności.

Król uderzył kolanami w ziemię. Ręce opadły mu bezwładnie przy bokach. Spuścił głowę i zmusił się, żeby unieść dłoń. Prawie musnął jej palce, dlaczego więc nie było jej przy nim? Nie potrafił tego zrozumieć. Nie potrafił zrozumieć, co się stało.

– Mieliśmy zawrzeć Miłość Dusz – wydusił, czując, jak ból rozchodzi się po całym jego ciele.

Rozpacz słyszalna w jego głosie wstrząsnęła wszystkimi, jednak żadne z nich nie wróciło do swojej ludzkiej formy.

Pierś króla wypełniło cierpienie. Szukał jej. Włożył w to całą siłę swojego umysłu. Szukał jej obecności, ale nie potrafił jej znaleźć. Zupełnie jakby umarła.

Król odrzucił głowę do tyłu, a ręce rozpostarł na boki. Z jego piersi, razem z mrożącym krew w żyłach krzykiem, wydobyła się śmiercionośna moc, zalewając Podziemie zielonym płomieniem.


Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz