Rozdział 1

2.8K 188 55
                                    

Zostało mi jeszcze trochę czasu, żeby wyjść na poranny spacer, ale chciałam już na niego wszystko przyszykować. Wyjątkowo nie mogłam doczekać się dzisiejszej przechadzki na polanę. Miałam wrażenie, jakbym nie oglądała tam wschodów słońca całe wieki.

Zaczęłam schodzić na parter, cicho stąpając po stopniach, żeby nikogo nie obudzić, ale zatrzymałam się w połowie drogi. W kuchni paliło się światło, co mnie zdziwiło. Nikt w domu nie wstawał tak wcześnie.

– Halo? Jest tu ktoś? – zapytałam, schodząc ze schodów.

Wzdrygnęłam się na odgłos tłuczonego szkła. W mojej głowie pojawiła się czerwona lampka i biegiem udałam się do kuchni, gdzie zobaczyłam Dashiella ubranego w piżamę. Przed nim leżała rozbita szklanka i kałuża wody. Jego oczy rozszerzyły się, a usta rozchyliły. Uniósł rękę, wskazując punkt za mną, a ja poczułam, jak oblewa mnie zimny pot. Odwróciłam powoli głowę, przekonana, że ktoś za mną stoi, lecz w salonie powitały mnie tylko ciemność i pustka.

– Wszystko w porządku? – spytałam mocno zaniepokojona, gdy tak stał bez ruchu w czystym szoku.

Mój brat otrząsnął się i pokręcił głową. Wziął głęboki oddech, po czym przeczesał włosy palcami.

– Nienawidzę snów – mruknął pod nosem i schylił się, żeby pozbierać szkoło.

Czy on mnie właśnie zignorował?

– Dash? – spytałam ponownie.

Szkło, które trzymał w dłoni, ponownie wylądowało na kafelkach. Dash gwałtownie uniósł głowę i z sykiem wciągnął powietrze.

– Souline?

Zmarszczyłam brwi.

– Co się z tobą dzieje, Dash?

W jednej chwili klęczał, a w drugiej szedł w moją stronę, nie zważając na rozbite szkło. Położył mi dłonie na ramionach i mocno ścisnął. Skrzywiłam się.

– Okej, zaczynasz mnie przerażać – mruknęłam, próbując uwolnić się z jego uścisku.

Jeszcze mocniej złapał za moje ramiona i lekko potrząsnął.

– To ty? – wykrztusił. – To naprawdę ty?

– Oczywiście, że to ja – odpowiedziałam, w końcu wyrywając się. – Kto inny?

Dashiell cofnął się i zamrugał, jakby nie wierzył w to, że przed nim stałam. Już miałam się odezwać, ale przerwał mi odgłos kroków. Spojrzałam w stronę schodów i zobaczyłam zbiegających po nich rodziców.

Mama na mój widok znieruchomiała, po czym wybuchła płaczem. Tata zatrzymał się, a krew odpłynęła mu z twarzy. Nie miałam pojęcia, co wywołało w nich taką reakcję. Jednak zanim zdążyłam zapytać, dopadli do mnie i zagarnęli w ramiona, a ja tylko stałam totalnie skołowana.

– Souline – wydusiła mama, mocniej mnie obejmując. – Moje dziecko. Moje kochane dziecko.

Działo się coś złego.

Wyplątałam się z ich objęć i popatrzyłam na nich zdezorientowana. Mama pogłaskała mnie drżącą dłonią po policzku. Nie przestawała płakać, tata również uronił łzę.

Zrobiłam krok w tył, odsuwając się od nich i zerknęłam na brata. Stał i patrzył na mnie w takim samym szoku, co rodzice.

– Co się dzieje? O co chodzi? – spytałam ich.

Nikt mi nie odpowiedział. Popatrzyłam na każdego z nich po kolei, a ich twarze wyrażały jedynie smutek. Poczułam, jak robi mi się gorąco, a zaraz potem krew odpływa z kończyn. Musiało wydarzyć się coś okropnego, coś naprawdę strasznego.

Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz