Rozdział 5

2.7K 229 101
                                    

Minęło dokładnie dwadzieścia siedem dni, odkąd zniknęłam i sześć, odkąd wróciłam.

Na koniec dnia minie dokładnie dwadzieścia osiem dni, odkąd zniknęłam i siedem, odkąd wróciłam.

A ja nie czułam się inaczej.

W sumie, to czułam się całkiem nieźle. Gdzieś z tyłu głowy dzwoniło mi, że moje zaginięcie nie było normalne, lecz nic nie mogłam na to poradzić. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć, ale moje starania spełzały na niczym. Miałam jednak wrażenie, że zapomniałam o czymś ważnym.

Oczywiście, nie wiedziałam o czym.

Nie wiedziałam również, co myśleć o Abigail i moim przebłysku w pamięci. Wyobraziłam to sobie, czy naprawdę siedziałyśmy razem w zamknięciu? Nie miałam odpowiedzi na te pytania i byłam pewna, że Abby nie pomoże mi na nie odpowiedzieć.

Próbowałam z nią rozmawiać trzy razy.

I trzy razy mnie spławiła, za każdym razem na końcu powtarzając, że jestem wariatką.

Cóż, w szkole i tak już krążyły o mnie najróżniejsze plotki, więc nie zaszkodziło dodać jeszcze jednej do kolekcji. Według większości byłam ćpunką i przedawkowałam, a rodzice chcieli ukryć tę wiedzę przed światem i udali, że nie wiedzieli, gdzie byłam. Nie miało to dla mnie żadnego sensu, ale czy moje zniknięcie miało jakikolwiek?

Oczywiście, że nie.

Inni znowu mówili, że próbowałam się zabić i teraz kłamałam z zanikiem pamięci, żeby to się nie wydało. Zaś jeszcze inni sądzili, że byłam w ciąży i uciekłam z chłopakiem przed rodzicami, ale koniec końców usunęłam dziecko i wróciłam, rozstając się z wymyślonym gościem.

Przewróciłam oczami na myśl o tym absurdzie.

Dzisiaj miałam plan porozmawiać ze Stevenem i udało mi się go złapać po ostatniej lekcji.

– Hej, Steve...

Uniósł rękę, uciszając mnie.

– Nie chcę z tobą rozmawiać.

Oookej.

Zaczął iść, zostawiając mnie na środku korytarza, lecz ogarnęłam się i szybko go dogoniłam.

– Nawet nie wiesz, o czym chcę porozmawiać.

– Nie o twoim zniknięciu? – Stanął i w końcu na mnie spojrzał. Rude, rozczochrane włosy opadły mu na czoło. – Słuchaj, nie chcę mieć znowu przestawionej szczęki.

Zmarszczyłam brwi.

– A co to ma ze mną wspólnego?

– Dashiell i rozmowa... – Pokręcił głową i poprawił okulary. – Te dwa słowa się nie łączą, więc zakładam, że w twoim przypadku może być tak samo. Nie wiem, co się z tobą działo, Souline i nie miałem nic wspólnego z twoim zaginięciem, co zresztą powiedziałem już twojemu bratu. Kilka razy.

Opadła mi szczęka. Czy Dashiell go pobił?

– Nie miałam o tym pojęcia – powiedziałam, ponownie go doganiając, bo znowu zaczął iść.

Posłał mi spojrzenie typu „naprawdę mam w to uwierzyć?" i szedł dalej.

– Byłeś w domu Abigail, kiedy wróciła, prawda?

– Uh – jęknął. – Musimy wracać do tego tematu?

– Tak. – Skinęłam głową. – Chcę tylko odpowiedzi na jedno pytanie. Nic więcej, przysięgam.

Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz