Rozdział 25

2.3K 233 29
                                    

Wykrzywiona cierpieniem twarz Amesa i przepełnione bólem krzyki Cecylii będą towarzyszyły mi do końca życia.

Ames musiał czuć tak sam ból jak Sissy, a jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Przez cały czas, aż do przyjścia na świat dzieci, trzymałam jego napięte z bólu ciało. Nie odwracałam od niego wzroku. Nawet nie chciałam wiedzieć, jak wyglądał poród. Wystarczył mi widok zakrwawionych ręczników, które były nieustannie zmieniane przez Bahar i Minevrę.

Miałam wrażenie, że trwało to wieczność, a kiedy w końcu się skończyło, nie tylko ja odetchnęłam z ulgą. Byliśmy gotowi wrócić do komnat. Stałam z Amesem wtulona w jego szeroką pierś, mocno obejmując go w talii, żeby przypadkiem się nie przewrócił. Czułam, że stał pewnie, lecz, cóż... nie chciałam go puszczać.

– Dziękuję. – Usłyszałam cichy, zmęczony głos Sissy.

Obróciłam głowę w jej stronę. Minevra ścierała krew z jej nóg, a Leif siedział przy niej z dzieckiem na rękach. Drugie trzymała Sissy. Chłopczyk i dziewczynka. Oboje na szczęście w ludzkich formach. Byłam ciekawa ich imion, ale rodzice jeszcze ich nie zdradzili.

– Naprawdę dziękuję, Ames.

Leif złapał ją za ramię, uciszając. Zmarszczyłam brwi, podobnie jak ona, a Ames zaśmiał się.

– Twój wybranek ma ciekawe myśli, Sissy.

– Co? – zwróciła się do Leifa. – Co sobie pomyślałeś?

Mężczyzna milczał.

– Sądzi, że większość bólu zostawiłem dla ciebie – wyjaśnił Ames.

Minevra zamarła i spojrzała na złotnika, oznajmiając:

– Gdyby tak było, dzieci nie miałyby ludzkich form.

– W takim razie dlaczego tak krzyczała? – odparował Leif.

– Bo jest słaba i nie lubi bólu – mruknął pod nosem Ames.

Obróciłam się w jego ramionach, ale mnie nie puścił. Przyciskał tors do moich pleców i położył brodę na mojej głowie. Ta rozmowa schodziła na coraz gorszy tor, a powinna się już skończyć. Ames był zmęczony i musiał odpocząć. To samo tyczyło się Cecylii.

– Była zamknięta... – zaczął złotnik, lecz Ames zaraz mu przerwał.

– Wymazałem większość jej wspomnień z tamtego czasu. W przeciwieństwie do mnie odzwyczaiła się od bólu.

– Co ty niby możesz wiedzieć o bólu?

Poczułam, jak Ames lekko zesztywniał na słowa Leifa. Jednak zaraz rozluźnił się, objął mnie mocniej ramieniem w talii i powiedział:

– Byłem torturowany przez pięć lat, a przez trzy miałem w sobie codziennie truciznę i byłem rozrywany na pół, ale masz rację... – Jego głos ociekał sarkazmem i chociaż nie widziałam jego twarzy, byłam pewna, że przewrócił oczami. – Zupełnie nic nie wiem o bólu.

Wszyscy w pomieszczeniu zbledli. Nie mieli o tym pojęcia. Nawet ja czułam, że mi niedobrze, chociaż już o tym wiedziałam.

– Dobrze wiesz, że ciąża jej ludu jest dużo bardziej bolesna niż nasza – zwrócił się do złotnika.

Jej ludu? Cecylia była kimś innym niż jaszczurem?

– To prawda – odezwała się Minevra. – Nie wyczułam wcześniej tak wysokiego wskaźnika bólu. Ames przejął większość na siebie, ale kontrolował też formy nie jednego, a dwójki dzieci. To i tak cud, że zdołał to zrobić w takim cierpieniu. Cecylia praktycznie nie odczuwała bólu.

Serce w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz