| Rozdział: 5

279 17 6
                                    

Zaciągnął mnie w głąb garażu Ferrari. Samochód przykryty był płachtą, ciężko było zobaczyć ulepszenia jakie wprowadził zespół. Skrywali to lepiej, niż prywatne życie mechaników.
- Carlos dobrze wiesz że nie powinnam tu być - chłopak unikał dalej moich błagań.

W padoku byłam znana, jednak tutejsi pracownicy nic nie robili sobie z mojej obecności. Może i nawet lepiej. Gdyby Christian się dowiedział... wolałabym nie wiedzieć.
- Ale czym ty się przejmujesz? - w końcu odwrócił się do mnie napięcie. - Jesteś człowiekiem, jak każdy z nas tutaj - rozłożył ręce - Czuj się jak u siebie - na końcu puścił mi oczko.

Rzeczywiście, w Ferrari czułam się jak u siebie. Powinnam w końcu przestać bać się reakcji Christiana i żyć własnym życiem, takim życiem jakie mi odpowiadało. Żyć z przyjaciółmi z, którymi chciałam, z osobami, które sama zaprosiłam do własnego życia.

Właśnie, przypomniałam sobie o Alex która tego dnia milczała jak grób, nie spotkałam jej w hotelu a tym bardziej w padoku. Pisałam do niej sms-y czy w ogóle żyje, jednak mój telefon milczał. Overthinking zaczął swoją rutynową pracę, a ja zawracałam sobie głowę czy zrobiłam coś nie tak. Może po pijanemu powiedziałam jej coś przykrego? Słowa pijanego, myśli trzeźwego. To wspaniale określało mój charakter.

- Charles! mógłbyś podejść na sekundkę? - moje myśli przerwał donośny głos Carlosa, wołającego swojego kolegę z zespołu. Podszedł do nas wysoki brunet z delikatnym zarostem i jakże przeuroczym uśmiechem. Przez chwilę zatopiłam się w jego idealnie niebieskich oczach, które skromnie podkreślały jego urodę. Był dobrze zbudowany, a wielogodzinne treningi były idealnie widoczne.
- Poznaj moją przyjaciółkę, Addie - przedstawił mnie Carlos. Młody kierowca podał mi rękę na przywitanie, a na jego dłoni ujrzałam trzy ciemne pierścienie natomiast na lewej ręce kilka bransoletek od fanek.
- Carlos dużo mi o tobie opowiadał - uśmiechnął się w moją stronę. Poczułam delikatny rumieniec na twarzy i spojrzałam w stronę Carlosa. - Addie Horner, miło mi - odwzajemniłam jego uśmiech.

- Horner? - spojrzał pytająco Charles, dalej ściskając moją rękę. Byłam zdumiona jego pytaniem, moje nazwisko było znane, ale nie powinno go to zdziwić, szczególnie że znajdowaliśmy się w padoku.
- Jak sprawa z ojcem? Wyjaśniona? - dopiero puścił moją dłoń, jaka sprawa? O czymś nie wiedziałam a powinnam? Carlos z wytrzeszczonymi oczami spojrzał na kolegę, jakby zapewne chciał go nieco uciszyć, bojąc się że zapytanie Leclerca może mnie zaboleć. A ja dalej pozostawałam w nie wiedzy.
- Przepraszam ale nie rozumiem, jaka sprawa? - oboje spojrzeli na mnie zdziwieni, tak jakby usłyszeli najdurniejszą rzecz na świecie.

- Addie...ty nic nie wiesz? - zapytał Carlos, a jego uśmiech zniknął z rozpromienionej twarzy. Ponownie chwycił mnie za rękę i przez dość długie i kręte korytarze zaprowadził mnie do swojego pokoju.

Wepchnął mnie wręcz do jego środka, upewnił się że nikogo nie ma za drzwiami i zamknął je jak najciszej mógł. Ręką wskazał białą kanapę. Nie odrywając od niego wzroku posłusznie na niej usiadłam. Czułam się tak, jakbym czekała na karę śmierci.

Zabrał metalowe krzesełko z stolika obok, obrócił je oparciem do mnie a następnie usiadł na niej okrakiem.
- Add, słuchaj. To nie będzie łatwa rozmowa - Serce stanęło mi w gardle. Rankiem, również nie widziałam się z ojcem, co było dla niego dość normalne. Wtedy nie koniecznie się tym przejmowałam, jednak w pokoju Carlosa wszystko obróciło się o 180 stopni. Mój mózg zaczął wymyślać nie stworzone historie, szukał i analizował sensownej odpowiedzi na pytanie Charles'a.
Co mogło się takiego stać? Szanowany i poważny człowiek mógłby być w coś zamieszany? A może chorował i nic mi o tym nie powiedział? Poprosiłby Carlosa aby się mną zaopiekował? Miał w drodze do padoku wypadek? Tyle pytań, a odpowiedzi ciąg dalszy ani jednej. Moje oczy powoli wypełniały łzy, ręce zaczęły się trząść. Ze stresu rozbolał mnie brzuch, a żołądek zaczął wariować. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.

𝑹𝒐𝒎𝒆𝒐 𝒂𝒏𝒅 𝑱𝒖𝒍𝒊𝒆𝒕𝒆 𝒊𝒏 𝒂 𝑹𝒆𝒅 𝑪𝒂𝒓 //𝑪𝒉𝒂𝒓𝒍𝒆𝒔 𝑳𝒆𝒄𝒍𝒆𝒓𝒄Onde as histórias ganham vida. Descobre agora