|POŻEGNANIE|

68 9 2
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

– LADY ELANOR OBUDŹ SIĘ! – Bilbo szturchał białowłosa elfkę w ramię starając się ją obudzić – Lady Elanor! Proszę cię obudź cię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

LADY ELANOR OBUDŹ SIĘ! – Bilbo szturchał białowłosa elfkę w ramię starając się ją obudzić – Lady Elanor! Proszę cię obudź cię.- Jego krzyk stawał się coraz cichszy.

Nagle elfka poruszyła się. Na początku jęknęła cicho, po czym otworzyła oczy widząc pochylającego się nad nią. Na początku nie docierało do niej co się dzieje. Czuła się jakby ktoś zrzucił ją z kilkumetrowej skarpy. Jednak starała się jakoś odzyskać jasność myślenia.

– Co się stało? – zapytała po chwili.

– Thorin, on umiera. – powiedział zrozpaczony.

Elfka słysząc go wstała, oczywiście z jego pomocą, bo sama nie byłaby w stanie. Udało im się razem dojść do konającego Thorina, który widząc ich uśmiechnął się szeroko.

– Elanor. Bilbo.- wysapał krasnolud resztkami sił. Cieszył się widząc ich przy sobie.

Elanor usiadła przy nim z prawej strony, a Bilbo z lewej. Białowłosa obejrzała jego ranę, która była paskudna i nie wyglądała najlepiej. W jej oczach zebrały się łzy i zaczęła płakać, tak jak i pan Baggins.

– Nie ruszaj się. Leż spokojnie Lady Elanor za chwile się tobą zajmie i będzie dobrze.

– Dobrze, że jesteście. – wychrypiał – Chce rozstać się z wami w przyjaźni.

– Nikt się z nikim nie rozstanie. Będziesz żył.- powiedział pewnie Bilbo, jednak gdzieś w głębi serca wiedział, że to jest już koniec.

– Thorinie...- zaczęła elfka.

– Elanor, proszę wybacz mi. Wybacz mi moje wszystkie słowa, które wypowiedziałem. Nie byłem sobą.- mówił powoli.

– Wiem, ale nie mam czego Ci przebaczać. Już dawno ci wybaczyłam. Wiem, że nie byłeś sobą, ale ważne, że zrozumiałeś swój błąd.- mówiła, a z jej fiołkowych oczu zaczęły lecieć łzy – To się liczy.

– Dziękuję ci, bardzo Ci dziękuję. Bilbo – zwrócił się do hobbita – Zapomnij co mówiłem na blankach. Postąpiłeś jak przyjaciel. Wybacz mi byłem zaślepiony. Przepraszam, że cię naraziłem na niebezpieczeństwo.

– Cieszę się, że dzieliłem je z tobą. – odpowiedział z dumą Bilbo – Żaden Baggins nie zasługuje na taki zaszczyt.- powiedział, a na twarzy Thorina znów pojawił się uśmiech.

– Elanor, - zwrócił się ponownie do elfki- Uratowałaś mi życie kilka razy, za co będę ci wdzięczny już na zawsze. Jesteś niezwykła i jestem dumny mogąc cię nazywać przyjaciółką.

– A ja, że mogę cię nazywać przyjacielem.- powiedziała całkowicie płacząc.

– Żegnaj, panie Włamywaczu- wyszeptał Thorin – Wracaj do swoich książek. Twój fotel czeka. Zasadź drzewo, patrz jak rośnie. Gdyby ludzie bardziej cenili dom, niż złoto...świat byłby piękny. A ty przyjaciółko. Nie opłakuj mnie. Szkoda twoich łez na mnie. Żyj i ciesz się z życia. Nadrób te lata, które zostały ci odebrane. – powiedział, a jego wzrok na moment utkwił w kimś, kto stał za nimi. Elanor nie zwróciła na to wogule uwagi, za to Bilbo obrócił się zaciekawiony i już wiedział, dlaczego Thorin to powiedział – Masz dla kogo żyć. Pogódź się z najbliższymi. Nie marnuj życia, które nawet dla elfów jest kruche.- powiedziawszy to wyzionął ducha.

Elanor rozpłakała się na dobre. Przytuliła się do martwego ciała krasnoluda łkając gorzko. Mimo tego co ich spotkało i jakie relacje ich łączyły elfka nie chciała, aby to wszystko się tak skończyło. Thorin miał żyć, mieli razem pokonać Azoga, a potem Thorin miał zasiąść na tronie Ereboru i rządzić sprawiedliwie podnosząc swoje królestwo z upadku. Wszystko potoczyło się nie tak i nie mogła nic na to poradzić. Nigdy nie życzyła źle Thorinowi nawet, gdy oskarżył ja o zdradę. Stała dumnie obok niego słuchając tych wszystkich przykrych słów do momentu, aż doprowadziła ich do Góry. Wypełniła swoją obietnicę, więc czemu on nie mógł wypełnić swojej?

Nagle poczuła czyjaś dłoń na ramieniu. Podniosła się i odwróciła. Napotkała spojrzenie swojego ojca. W jego oczach dostrzegła smutek jak i współczucie. Te dwie cechy były u niego rzadkością, jednak białowłosa nie przejmowała się tym. Niech nie mówiąc wtuliła się w jego bok dalej płacząc. Ten objął ją ramieniem i przytulił do piersi. Poczuł jakby jego córka znowu była małym elfem. Nigdy nie umiał patrzeć na jej łzy. Serce go bolało, gdy widział na jej twarzy smutek. Wolał, gdy była szczęśliwa i pełna radości. Chciał jej zawsze oszczędzić bólu, nie widząc, że sam jest jego przyczyną.

Dawana kompania zaczęła się schodzić. Thranduil wiedział, że to odpowiedni komentarz, aby się ulotnić. Wstał pomagać córce wstać na równe nogi i  podtrzymując ją oddalili się. Zauważył stojącego niedaleko Gandalfa, który uśmiechnął się smętnie na ich widok. Elanor podniosła swój wzrok na czarodzieja. Wyrwała się z objęć ojca i podbiegła do Mithrandira przytulając go. Ten objął ją jedną rękę. Elfka doskonale wiedziała, co czuł czarodziej, oboje stracili dobrego przyjaciele, po którego śmierć przyszła zbyt wcześnie. W końcu oderwali się od siebie patrząc sobie w oczy.

– Mithrandirze, on wiedział, że postąpił źle. – zaczęła zapłakanym głosem – Chciał to wszystko naprawić. Chciał przeprosić, chciał ....

– Spokojnie, wiem wszystko. Nie miał wpływu na swoje czyny, jednak stawił czoła swojej chorobie i ja pokonał. Odszedł jako Thorin, którego poznałem, jako Thorin jakiego darzyłem szacunkiem i przyjaźnią, jako Thorin Dębowa Tarcza król pod Górą.- mówił spokojnie Gandalf.

Elanor wzięła głęboki wdech próbując się uspokoić. Wiedziała, że mimo tego kim na ten krótki czas stał się Thorin, to zostanie on zapamiętany, jako ten, który odzyskał Erebor. Będzie on wzorem dla innych i nie tylko krasnoludów. Zostanie zapamiety, a pamięć po nim nie zgaśnie.

Syknęła z bólu nagle łapiąc się za bok, na którym była rana. Thranduil od razu pojawił się przy niej sprawdzając co się dzieje. Gandalf spojrzał na miejsce, za które złapała się elfka i odsunął delikatnie jej dłoń, dostrzegając niewielka ranę. Białowłosa zachwiała się i gdy nie król upadłaby na lód. Elf złapał ją w ramiona, gdy ta nagle straciła przytomność. Klęknął na ziemi mają  ją w ramionach. Mithrandir również ukląkł przy nich sprawdzając ranę elfki, która musiał być powodem jej nagłego zasłabnięcia.

– Mithrandirze co się dzieje?- zapytał zdezorientowany władca, który był przerażony, nagłym osłabnięciem córki.

– Zatrute ostrze.- powiedział cicho czarodziej po obejrzeniu rany.

Spojrzał on na elfa, który słysząc ta wiadomość był przerażony. Nie mógł teraz stracić córki. Nie widzieli się tyle lat. W dodatku ich ostatnia rozmowa nie była dobra. Nie mógłby sobie wybaczyć, jeśli by nie przeżyła. Nie mógł stracić i jej. Nie chciał się z nią rozmawiać w niezgodzie.

SŁONECZNA GWIAZDA ~ Droga Ku Przeznaczeniu [TomI] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz