𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚂𝙴𝚅𝙴𝙽

124 10 15
                                    

Gdy mieliśmy pewność, że to wszystko ucichło jakiś mężczyzna zadzwonił po policję

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy mieliśmy pewność, że to wszystko ucichło jakiś mężczyzna zadzwonił po policję. Oczywiście jak to służby jechali tyle czasu, że już większość zapomniała, że byli wzywani. Jeden z policjantów podszedł do mężczyzny, który ich wzywał, a drugi przeszedł się po kawiarni i pytał, czy nikomu nic się nie stało. Kiedy podszedł do mnie nawet na niego nie spojrzałam.

- A tobie nic się nie stało? – zapytał mężczyzna schylając się do mnie. Siedziałam przy ścianie zalana potem i patrzyłam w jeden punkt przed siebie po otrzymaniu tej cholernej wiadomości.

- Czerwone Porsche, widział pan je gdzieś? – uniosłam się przypominając sobie o Amber.

- Czerwone Porsche? Uważasz, że ten ktoś porusza się takim pojazdem? Mark! – krzyknął do swojego kolegi, który w sekundzie znalazł się obok mnie.

- Moja przyjaciółka takim jeździ. Miałyśmy wracać do domu, ale zapomniałam torebki, więc się po nią wróciłam, a potem zaczęło się... to. – powiedziałam patrzą na swoje dłonie, które spoczywały na moich kolanach. – Kiedy się odwróciłam by wyjrzeć, czy jej samochód stoi na parkingu... jej nie było. – dodałam.

– Sprawdzimy to, teraz jesteś już bezpieczna. – powiedział policjant uśmiechając się do mnie lekko. Nie dałam rady odwzajemnić tego uśmiechu. Na wiotkich nogach wstałam z podłogi i ruszyłam w stronę krzesełka, na którym wisiała moja torebka. Zabrałam ją ze sobą, a potem wyszłam z kawiarni.

Wyjęłam telefon, by zadzwonić do Amber, jednak jej telefon był wyłączony.

Co się z tobą dzieje?

Przetarłam twarz dłonią nie zwracając uwagi na to, że rozmażę makijaż. Westchnęłam i powoli zaczęłam iść do swojego domu.

Cholernie zaczęłam bać się Nathana. Oczywiście wiedziałam, że to jego sprawa, bo przecież sam przyznał mi się, że to on pisze te głupie wiadomości.
A co jeśli to dla zmyłki?

Może kogoś kryje?

Kiedy dziś go zobaczyłam za budynkiem wydawał mi się taki... normalny. Myślałam, że może nie będziemy wielkimi wrogami i jakoś się dogadamy.

Wracając do domu ciągle myślałam. Miałam totalny mętlik w głowie i nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ani jak udało mi się wrócić do domu. Po prostu jakby urwał mi się film.

Zdjęłam buty i kurtkę zostawiając w korytarzu. Przeszłam do salonu, w którym zastałam Ethana i Carlosa, którzy skakali na podłodze. Cóż, to chyba miał być taniec, ale w ogóle tego nie przypominał.

Zaśmiałam się cicho, a potem niezauważalnie przemknęłam do swojego pokoju. Zostawiłam torebkę na łóżku i przekręciłam zamek w drzwiach.

Plusem było to, że miałam swoją łazienkę w pokoju,  więc postanowiłam, że wezmę długi odświeżający prysznic, który może sprawi, że poczuję się trochę spokojniejsza.
Otworzyłam szafę, z której wyjęłam szare dresy, czarną koszulkę i zieloną bluzę oversize. Szybszym krokiem udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Wyglądałam słabo. Blada cera, podkrążone oczy, rozmazany tusz od łez, które pociekły mi tamtej chwili... Każda moja myśl była skupiona na tej jebanej strzelaninie. Nie wiem jakim debilem trzeba być, żeby zacząć strzelać w biały dzień do niewinnych ludzi.

RevengeWhere stories live. Discover now