𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝚂𝙸𝚇

135 10 1
                                    

Amber zaparkowała samochód na parkingu niedaleko kawiarni i resztę drogi szliśmy na piechotę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Amber zaparkowała samochód na parkingu niedaleko kawiarni i resztę drogi szliśmy na piechotę. Słońce muskało moją zmęczoną twarz, przez co jeszcze bardziej było widać na niej moje zmęczenie, nieważne, ile makijażu bym nałożyła i tak bym tego nie zakryła.

- Boże Viv, gdybyś widziała jak w Tokyo było pięknie! Miałam jedną sesję w tych fajnych kinolach! - krzyknęła na co ja wybuchłam głośnym śmiechem zwracając uwagę starszej pani, która spojrzała na mnie jakbym miała w sobie demona. - Z czego się śmiejesz? - zapytała.

- Amber, kimono, nie kinol. - powiedziałam wycierając łzę lecącą mi po policzku.

- Dobra zamknij się, brzmi tak samo! - przewróciła oczami, a ja pokręciłam głową.

Gdy już znalazłyśmy się pod naszą ulubioną kawiarnią chciałam pociągnąć za klamkę, jednak osoba z środka mnie wyprzedziła. Spuściłam wzrok na swoje buty drapiąc się po dłoni.

- Dziękujemy. - odpowiedziałam wdzięcznie odwracając się na amber, która była uśmiechnięta patrząc nieco wyżej niż moja głowa.

- Do usług. - usłyszałam męski głos, który na pewno wcześniej słyszałam. Uniosłam głowę i spojrzałam prosto w ciemne tęczówki chłopaka. - Och, to ty. - zmierzył mnie spojrzeniem od stóp do głów. - Mogłem nie otwierać tych drzwi, w sumie mogłem je zamknąć na cztery spusty, bo jeszcze tu coś rozwalisz.

- Zabawne, to ty rozpieprzyłeś mi samochód, a teraz proszę, abyś się przesunął. - chłopak parsknął śmiechem zakładając ręce na piersi.

- Jeśli zechcę nigdy więcej nie wejdziesz do tego lokalu, więc mi nie rozkazuj dziewczynko.

- Ej stary możemy już iść. - powiedział chłopak, który właśnie znalazł się obok Nathana. Miał brązowe włosy ścięte na buzz cut i oliwkową karnację, jego oczy były zielone i widać w nich było iskierki szczęścia. - Nie wiedziałem, że na nasze spotkanie przyprowadziłeś piękne panienki. - uśmiechnął się do nas i oparł się o framugę. - Miło mi poznać, jestem Oliver Davis. - wyciągnął dłoń do mojej przyjaciółki, która z uśmiechem mu ją podała. Po chwili złapał moją dłoń, pomimo tego, że moja mina wyrażała czystą niechęć on się tym nie przejął i uścisnął moją dłoń.

- Wybacz mojej przyjaciółce tą skwaszoną minę, jestem Amber Walker, a to Vivian Parker. - powiedziała szatynka uśmiechając się do Olivera.

- Możecie odejść od tych drzwi? Blokujecie przejście! - krzyknęła jakaś starsza pani z kubkiem kawy w ręku.

- Spokojnie babuniu, zaraz odejdziemy. - powiedział Oliver, na co staruszka trąciła go laską w plecy. - Ała, jaka wojowniczka! - krzyknął odchodząc od drzwi.

- Ta dzisiejsza młodzież... wstyd po prostu! - powiedziała i zaczęła iść w stronę czarnego Cabrioleta.

- Głupia starucha. - mruknął chłopak.

RevengeWhere stories live. Discover now