2. Nie powineneś być na festiwalu czy coś?

434 98 40
                                    

Pierwszy był krótki, dlatego łapcie poprawny rozdział ☺️

Szesnastolatek skakał w rytm muzyki, czując za sobą drugie ciało, które trzymało go mocno za biodra, aby nigdzie się nie zgubił, ani nie przewrócił. Brunet na początku nie był za bardzo chętny co do festiwalu tuż przed powrotem do szkoły, jednak jego chłopak miał już zakupione bilety i nie mógł mu odmówić.

Tak naprawdę bawił się dobrze. Spali w namiocie, spędzali razem dużo czasu i słuchali naprawdę dobrej muzyki. Wiedział, że to będzie czas, który na długo zapamięta. Do tego mieli sporo zdjęć, które Harry lekko wymusił na chłopaku.

- Chce mi się pić - nachylił się do ucha Jaspera - Dosłownie czuję suchość w gardle.

- Mamy kawałek do punktów z napojami - rozejrzał się - Nie mamy już nic przy sobie.

- Właśnie, pójdziemy? - przejechał dłonią po policzku partnera i wyciągnął usta w podkówkę.

- Okej, pójdziemy - spojrzał na scenę z lekkim żalem, jednak odpuścił i złapał dłoń bruneta, aby ten nie zgubili się w tłumie.

Harry był bardzo zadowolony z odpowiedzi starszego i szedł za nim posłusznie słysząc za sobą muzykę, która była cholernie głośna, jednak właśnie o to tu chodziło. O muzykę, dobrą zabawę i szaleństwo.

Przechodzili między tłumem, próbując dostać się do kolejki po napoje i w końcu im się udało stanąć w dość długiej kolejce.

Jasper po czterdziestu minutach zaczął marudzić, wiercić się i emanować złą energią, przez co Harry zaczynał się denerwować.

- Możesz przestać? - spytał w końcu brunet - Twoje nerwy nic nie pomogą z kolejką, a sprawiają jedynie że ja się dodatkowo irytuję.

- Widziałeś ile czasu tu stoimy? I jeszcze sześć osób przed nami - skarżył się - Zaraz będą najlepsze występy i kto wie czy wrócimy na nasze miejsce.

- Możesz iść, dam sobie radę sam. Ja wolę nie stracić przytomności - zacisnął szczękę i spojrzał zabójczo na szarookiego.

- I co? Mam cię zostawić tu samego? Twoi rodzice, by mnie zabili za to - przypomniał, bo sama rozmowa z dorosłymi, nie była łatwa, jednak udało się ich przekonać.

- Nie dowiedzą się - przewrócił mocno oczyma - Nie potrzebuję niańki, a widzę że nie chcesz już tu być.

- Jasne, a tobie coś się stanie i ja za to odpowiem - przewrócił oczami - Po prostu kupmy i wracajmy.

- Nie przewracaj na mnie oczami, po tym jak sam to zrobiłem - zmarszczył brwi - Nie chcę wracać już w ten tłum, zostańmy z tyłu.

- Harry... Przyjechaliśmy na festiwal, na występy - przypomniał niezadowolony - Mieliśmy się bawić, przed chwilą skakałeś w tym tłumie i było w porządku...

- Jestem zmęczony, nie chce się znowu przepychać w tym tłoku - wyjaśnił swoje podejście - Byliśmy już kilka dobrych godzin tam, zjadłbym coś więcej niż ciastka i jestem zmęczony.

- To są uroki festiwalu, zjemy jak wrócimy do namiotu, mamy tam jedzenie - Jasper miał już wcześniej wszystko zaplanowane - Z resztą wiesz co... Rób jak chcesz.

- I zrobię, nie jestem dzieckiem - odprowadził wzrokiem swojego chłopaka i fuknął, w końcu i przyszła jego kolej co do zamówienia.

Udało mu się dostać wodę w kubku, co ugasiło odpowiednio jego pragnienie. Naprawdę nie miał ochoty wracać w tłum.  Rozglądał się, zastanawiając co może w zasadzie ze sobą zrobić. Finalnie postanowił się przejść, trzymając w dłoni kubek. Nawet nie miał ochoty szukać ich namiotu, będąc wrogo nastawionym w tym momencie na wszystko co związane z Jasperem.

Saved by a stranger || LarryWhere stories live. Discover now