6. Kierowca znikąd

4.4K 240 18
                                    

                                                                                       HOPE 

- Nie możesz tak robić. - mój głos rozniósł się po samochodzie, gdy wjechaliśmy na główną ulice. Byłam zła na mężczyznę i chciałam z nim o tym porozmawiać, podobno komunikacja jest kluczem do wszystkiego. 

- Możesz to sprecyzować? - mruknął zaciskając mocno ręce na kierownicy, jego żyły na przedramionach uwydatniły się, gdy uniósł rękawy golfa. Mimo tego, że robiło mi się duszo, to nie mogłam tak tego zostawić. Wzrok skupiłam na jezdni a dłonie ułożyłam na brzuchu, opiekuńczo go głaszcząc. 

- Nie możesz odstraszać ode mnie ludzi, bo ci się tak podoba. - wyjaśniłam. - Poza tym Victor to mój dobry sąsiad, a pomiędzy nami nie ma niczego więcej niż przyjaźń. 

- Skarbie, jestem mężczyzną i wiem, co ten twój koleżka ma w głowie, gdy na ciebie patrzy. - odburknął a ja poczułam, że na mnie patrzy, nie odwzajemniłam spojrzenia i dalej wgapiałam się w jezdnie. - Żaden inny mężczyzna nie może...

Urwał, gdy jego telefon rozdzwonił się. Aspen komórkę włożył do stojaka, który przylepia się do szyby, więc mogłam zobaczyć, że dzwoni do niego Vincent. Automatycznie się spięłam. Może nie odpisywałam na listy Aspen'a, ale każdy czytałam i wiedziałam, że Vinni przechodził teraz jakiś bunt, którego może i ja się bałam. Nie chciałam też, żeby przez rozmowę face time, dowiedział się o ciąży. 

- Odbiorę, w porządku? - głos mężczyzny przywołał mnie na ziemie, jego wzrok był opiekuńczy. 

- Mhm. - mruknełam. - Tylko...nie pokazujmy mu brzuszka, nie teraz.

- W porządku. - odpowiedział i dalej nie odrywając wzroku od jezdni, przyczepił stojak wyżej, tak, że widać było mnie tylko od piersi. Chwilę później, Aspen nacisnął na zieloną słuchawkę a naszym oczom ukazała się twarz jego najmłodszego brata. Vinni miał teraz dużo krótsze włosy, ale jego twarz nie zmieniła się. Ubrany był w ciemne spodenki i luźną koszulkę, wyglądał na znudzonego. - Cześć, czemu dzwonisz? 

- Cześć. - odburknął mu chłopiec dość markotnie, nie wiedziałam, co było tym spowodowane. - Kiedy wracasz? 

Aspen zamyślił się chwilę a ukradkiem spojrzał na mnie, sama nie wiedziałam, jak długo mężczyzna będzie w Palermo - To nie moja sprawa, nie moja sprawa, nie mowa sprawa, nie moja sprawa, nie moja...

- Jeszcze nie wiem, ale nie szybko. - Odpowiedział mu brunet a ja poczułam dziwne bicie w sercu. Nie! Aspen'a nie powinno tutaj być. - Potrzebujesz czegoś?

- Chcę moją konsolę, a i będziesz musiał iść do szkoły. - ostatnie zdanie wypowiedział nieco ciszej, od razu zauważyłam zmianę nastroju u Aspen'a. Jego oddechy były bardziej głębokie a na czole pojawiła się drobna żyłka, którą z daleka ciężko by było zauważyć. - Jesteś z Hope? - zapytał nagle marszcząc brwi.

Postanowiłam wychylić się odrobinę, tak, żeby chłopiec mnie widział. 

- Cześć, Vinni. - odezwałam się i posłałam mu uroczy uśmiech. 

Jego twarz nagle się rozpromieniła, nie było mowy o znudzeniu, teraz było widać u niego euforie. Uśmiech miał szeroki, próbował coś powiedzieć, ale nie mógł tego z siebie wykrztusić. Mimowolnie zaśmiałam się na jego reakcje a nawet Aspen uniósł kącik ust. 

- Hope, jesteś tutaj! - wykrzyknął i złapał telefon w dłonie. - Ciociu, zobacz !! - dalej krzyczał a ja zmarszczyłam brwi, nawet mężczyzna był zaskoczony, choć po chwili przewrócił oczami na widok swojej matki. 

My Love, Hope 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz