Rozdział 6

17 3 0
                                    

Siedziałam w pokoju zaciskając zęby. Mama po naszej kłótni nadal gada do siebie w kuchni. Zawsze tak robiła. Mówiła do siebie myśląc że jak ja usłyszę to nagle do niej zejdę, klekne na kolana i zacznę błagać o wybaczenie. Kiedys bym tak zrobila. No może bez padania na kolana. Od śmierci ojca mam już wszystko w dupie. Nic nie ma sensu. Po tacie nic nie zostało. W pracy wymienili go na jakiegoś innego pracownika. Mama wymieniła go na jakiegoś starego lovelasa. Nikt go nie pamiętał.

Może mama miała rację. Nie powinnam znikać na kilka godzin bez odzewu. Teraz to już mnie nie obchodzi, mam ważniejsze sprawy na głowie.

Próbowałam to sobie jakoś poukładać. Te wszystkie informacje. Z Em wszytko okej. Napisała mi że była u jakiegoś gościa który przekonał ja żeby została dłużej. Nie zamierzałam jej martwić i nie powiem jej o całej sytuacji. Nie mam pojęcia co powinnam zrobić.

Zaczęło być mi duszno i stwierdziłam że pójdę się przejść. Nie zważając na nic zbiegłem po schodach i wyszłam z domu. Zaczęłam kierować się na cmentarz. Musiałam porozmawiać z tatą.

Tak na prawdę nigdy nie dopuściłam do siebie myśli że go już tu nie ma. Jak byłam w szkole to gdzieś w środku czułam że na pewno siedzi teraz w biurze, a jak byłam w domu to, że nadal pracuje. Na codzien się mijaliśmy. Był dla mnie kimś z kim mogłam nie rozmawiać z miesiąc, a i tak wygadalabym mu o każdym swoim problemie. Wiedziałam że on zrozumie. Kiedy mnie uratował... Szliśmy wtedy do szkoły, miał mi tam coś podpisać. Już wiecie jak to się skończyło. Nigdy nie przeszkadzało mi że nie miał dla mnie czasu. Wiedziałam że zajmuje się Xavim. Tak na niego mówił. Obiecał mu że znajdzie informacje o jego rodzinie. Rozumiałam że to przeżywał. Moi dziadkowie zmarli jak tata miał dwadzieścia lat. Zawsze mówił że podziwia Harrisona. Że nie mógł się pozbierać po śmierci rodzicow a Xavier jest taki silny. Teraz mam żal. Przypominam sobie jak piękne rzeczy mówił o tym chłopaku i zastanawiam się czy mną też się chwalił. W mojej głowie pojawiają się obrazy taty wychodzącego rano i wracającego nocą mówiąc że spędził najlepszy dzień życia z Xavim. Żałuję że ze mną takiego nie miał. Może to Harrison powinien być jego dzieckiem. On pewnie nie wszedł by pod samochód i nikt nie musiałby go ratować.

Moje przemyślenia przerwał widok cmentarza. Nie bywałam tu często. Wolałam udawać że tata żyje.

Przeszłam przez bramę i zaczęłam kierować się wzdłuż ścieżki. Pamiętałam gdzie jest grób ale w tym czasie pojawiło się sporo nowych. Nagle stanęłam widząc że przy grobie mojego taty ktoś stoi. Nie wiedziałam kto to. Kogoś mi przypominał. Jak na złość tajemnicza postać akurat popatrzyła się w moją stronę i widząc całą twarz łatwo było stwierdzić że jest to Xavier Harrison.

W innych okolicznościach bym uciekła. Ale tu leży mój ojciec i mam prawo z nim porozmawiać. Poza tym miałam gdzieś co się ze mną stanie. O ile umrę bezboleśnie to mogą mnie nawet zabić. Zaczęłam kierować się w stronę grobu i właśnie na to patrzyłam. Na grób. Na tatę. Do niego przyszłam. Nie do Xaviera. Czułam na sobie wzrok ale nie zwracałam na to uwagi. Usiadłam na ławce przed tata. Chciałam mu się wygadać ale na pewno nie przy nim.

- Mogę zostać sama na dwie minuty? Potem pójdę, obiecuję- powiedziałam nawiązując kontakt wzrokowy z chłopakiem.

Xavier kiwnął głową i odszedł. Nie myślałam o tym dużo. Ani o tym jak się zmienił, ani o pogróżkach, ani o niczym. Miałam to w dupie. Chce tylko powiedzieć coś tacie.

- Hej tato - szepnelam - brakuje mi ciebie wiesz? Mama znalazła sobie kogoś. To chyba nie coś złego ale to dziwne. Ona jest inna. Nie dogadujemy się. Zawalam szkołę. I to tak porządnie ja zawalam. Nie zdaje z trzech przedmiotów przez frekwencję. Teraz ta sprawa z Xavierem. Mam dość. Potrzebuje rady. Wcześniej potrafiłam wstac tylko dzięki tobie. A ciebie już nie ma i nie umiem się podnieść. Tato ja nie rozumiem o co mi chodzi. Ja jestem sobą zawiedziona. Nie jestem zla ani smutna. Tylko zawiedziona. Chciałabym żebyś powiedział mi co mam zrobić. Tak bardzo chciałabym z tobą porozmawiać. Chociaż raz. Ostatni. Jestem zmęczona. Udawaniem że jest okej. Od twojej śmierci nic takie nie jest. Kocham cię. I tęsknię. Trzymaj się tatuś.- pozwoliłam samotnej łzie spłynąć po moim policzku.

Wstałam i zaczęłam kierować się w stronę bramy kiedy zatrzymał mnie zachrypnięty głos.

- Elliano.

Stanęłam w miejscu ale nie odwróciłam się.

- Tutaj mamy rozejm. Nie musisz się obawiać odwiedzając go.

Ruszyłam dalej i kiedy już przekraczałam wejście usłyszałam  pomruk.

- Do zobaczenia Elliano.

Hej!
Pierwsze spotkanie Xaviera i Ellie. Kolejne nie będą już takie spokojne.
Do zobaczenia w następnym rozdziale!

We're LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz