3. Zachód słońca.

24 2 0
                                    

Odpoczęłam trochę. Była 16:30 więc powoli zbierałam się na obiad, weszłam do pokoju wspólnego, była tam Pansy razem z Zabinim reszta musiała już pójść.

- Idziemy? - spytała dziewczyna widząc że jestem razem z nimi. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy do wielkiej sali, było pełno osób, gryfoni, puchoni, krukoni i ślizgoni oczywiście, było bardzo dużo dzieci, ale nikogo oprócz osób z mojego roku nie kojarzyłam, wszyscy usuwali mi się z drogi. Usiadłam naprzeciwko Blaise'a który sam rozłożył się na krześle obok Malfoya który cały czas na mnie patrzył, starałam się nie odzwajemniać wzroku, Pansy usiadła obok mnie więc czułam się pewniej.
Po krótkim monologu dropsa pojawiło się jedzenie na które powiem szczerze nie zbyt mam ochotę. Nałożyłam sobie sałatkę i kromkę chleba, a obok położyłam jabłko, syty obiad nawet trochę za duży, zaczęłam jeść ale za chwilę Pans trąciła mnie w ramie, odwróciłam się w jej stronę.

- Czemu tak mało jesz? Nie najesz się tym poza tym to za mało jak na to że jesz same obiady. - szepnęła, spojrzałam na nią zdziwiona, nikt od przynajmniej 10 lat nie zwracał uwagi na to co jem, do teraz, Pansy się dowiedziała i jest przewrażliwiona, kurwa... Jeśli Blaise się dowie, nawet nie chcę o tym myśleć, to będzie koniec świata, on jest konkretnie nadopiekuńczy jeśli chodzi o mnie, więc jeśli ktoś mu powie, nie odstąpi mnie na krok, tylko że on nie ma pojęcia jak działa anoreksja. Nieważne...

- Uwierz Pansy najem się, czasami to i tak za dużo. - mruknęłam, nie patrząc na nią.

- Rosie, co ty pierdolisz...? - spytała odrobinę za głośno bo Malfoy odwrócił się w naszym kierunku, odwróciłam wzrok i ponownie spojrzałam na Pansy. Chłopak gwałtownie wstał i odszedł od stołu, na odchodne powiedział tylko:

- Jak zjesz to przyjdź na astronomiczną Riddle, musimy poważnie pogadać.

Szybko dokończyłam jeść i już wolniej ruszyłam na wieżę astronomiczną, przed wejściem na schody zawahałam się, no bo niby dlaczego słucham Malfoy'a? Ale coś mnie do niego ciągnie, nie wiem czy jest to nienawiść, musze przyznać że nie nienawidzę go, tylko... Co ja pierdole... Nienawidzę śmiecia i tyle. Już żwawiej ruszyłam na górę, po niecałej minucie byłam przy wejściu, chłopak stał oparty o barierkę, przy zachodzie słońca, gdyby nie był to Malfoy to stwierdziłabym że to nawet romantyczne.
Powoli podeszłam do chłopaka i tak jak on oparłam się o barierkę, nie odwrócił się, nie odezwał, staliśmy chwilę w takiej ciszy.

- Przyszłaś Riddle. - stwierdził w końcu.

- Mówiłeś że musimy pogadać więc jestem. - odpowiedziałam patrząc na wolno zachodzące słońce, w pewnym sensie było to relaksujące. Gdy najbardziej się tego nie spodziewałam poczułam dłonie na tali, odskoczyłam w bok więc teraz stałam twarzą w twarz z blondynem.

- Obserwowałem cię Riddle i chyba rozszyfrowałem. Na początku sytuacja na peronie, wstałaś tak szybko jak mogłaś, później gdy chwyciłem cię za nadgarstek wyrwałaś się, kiedy Zabini popchnął cię na Lorenzo uciekłaś tak szybko jak mogłaś, następnie Pansy, dotknęła cię, a twoje oczy zaszły łzami, dzisiaj przyparłem cie do ściany, wpadłaś w panikę, a teraz to. Boisz się dotyku Riddle... - stwierdził po chwili. - Nie reagujesz na Blaise'a, nie wyrywasz się ani nic, ciekawi mnie czemu...

- Niczego się nie boje Malfoy. - powiedziałam pewnym głosem mimo że teraz zupełnie się tak nie czułam, ponieważ blondyn mnie rozszyfrował...

- To nic złego Riddle, to normalne że się boisz, każdy się czegoś boi. - uznał zamyślony, zmarszczyłam brwi, nie znałam go od tej strony. - Tylko ty nie boisz się dotyku bez powodu, ktoś cię skrzywdził i to cholernie mocno, ale wiesz co Riddle? Z jakiegoś niewiadomego mi powodu mam ochotę mu najebać. - Uniosłam brwi i ponownie stanęłam przodem do barierki, nie wiem czy chcę wiedzieć co Malfoy sugeruje przez swoje słowa...

- Malfoy, ja... Nie wiem o co ci chodzi, przecież się nie lubimy...

- Ja też Riddle, zależy mi okej? Chciałbym ci pomóc, nie wiem czemu... - powiedział to tak cicho że ledwo go usłyszałam, kątem oka zauważyłam jak przeczesywał włosy, krążąc nerwowo. Nie odezwałam się, no bo... Co mam mu powiedzieć. To jest Malfoy, może chcieć wszystko, poza tym znamy się kilka dni, nie... Wybiegłam prędko z wieży astronomicznej. I pobiegłam do hogsmeade, nie pojawiłam się ani na imprezie ani w dormitorium. Wróciłam dopiero o 6 nad ranem. Pansy była wkurwiona, Blaise również, a Malfoy... Postanowiłam go unikać i to była moja najlepsza decyzja.

𝐈 𝐡𝐚𝐭𝐞 𝐲𝐨𝐮 𝐥𝐚𝐢𝐫... | D.MWhere stories live. Discover now