6

36 3 0
                                    

Obudziłam się dzisiaj dość późno, bo wybiła już 11. Lekko kręciło mi się w głowie, bo miałam kaca.

- No tak, trzeba dziś ogarnąć, przecież jest niedziela.- powiedziałam do siebie. Zawsze niedzielę zostawiam na mocne porządki. Na przykład zmiana pościeli, obrusu, ciuchów itp.

                                 *******

Skończyłam sprzątać. Tak mi się strasznie podobały nowe ozdoby i nowa pościel. Czuje się strasznie czysta.

Byłam zmęczona, ale i tak mam dużo rzeczy do zrobienia. Spojrzałam na zegarek, jest już 14, muszę zadzwonić do ojca, i wczorajszy dzień omówić.

Mój tata miał zaraz przyjechać z matką. W czasie którym jechali przebrałam się w czarne dresy, uczesałam włosy, i jak to zawsze po jedzeniu, umyłam zęby.

Długo nie musiałam czekać, bo po 5 minutach ktoś zaczął pukać.

- idę!!- krzyknęłam, i podeszłam do drzwi.
Przywitałam się z rodzicami i zaparzylam wodę na herbatę. Rozsiedli się na łóżku, i czekali na mnie.

Wróciłam z 2 kubkami gorącej herbaty.

- Wydarzyło się coś poważnego? Bo zabrzmiałas przerażająco.- odezwała się mama.

- Tak.. znaczy, nie wiem czy to coś poważnego, ale wczoraj byłam na imprezie. Gdy wracałam z toalety, stało przedemna dwóch mężczyzn, nie mam pojęcia może w wieku 30 lat? Cos takiego. Zaczęli mówić po francusku, na początku udawałam, że nie wiem co mówią, ale potem ich powalilam, bo mówili że jak się poruszę, to coś mi się stanie coś takiego, nie pamiętam dokładnie.- powiedziałam szybko, byłam lekko zdenerwowana, bo ciągle chodzą mi słowa które wypowiadali.

- Co dokładnie mówili kochanie?- zapytał tata.

- za bardzo nie pamiętam... Najbardziej zapamiętałam jedno słowo, jesteś warta dużo pieniędzy. Na prawdę nie pamiętam.- taka prawda.

- Czemu nie pamiętasz..?- zapytała mama. Chyba źle.

- no bo... Za bardzo się bawiłam, i próbowałam o tym zapomnieć.- nie powiem im prawdy.

- Jesteś tego pewna Alora?- zapytał ponownie mój ojciec. Jego głos był lekko poddenerwowany, nie powiem im że 17 letnia córka, zażywa alkohol.

- Tak. Mamo, tato, ja przecież nie pije alkoholu! Bez przesady.- założyłam ręce pod piersiami, i udawałam naburmuszona.

- Dobrze już dobrze skarbie. Wracając do tego co ci powiedzieli. Herman, to brzmi przerażająco.- widziałam po mamy głosie, że jest jej smutno. Nawet jej wzrok tego wskazywał.

- Elizabeth, nie wiem o co chodzi. Ktoś musiał się nam uczepić, mam pełno wrogów, chociaż najmniej z wszystkich, ale...- przerwał tata.
- ale to na sto procent Parker.- że kto? Ojciec chyba ma dużo tych wrogów.

- Jaki Parker, o co chodzi!?- byłam lekko poddenerwowana, jako jedyna z tej trójki nic nie wiedziałam.

- Kiedyś, bardzo dawno temu, jakieś 5 lat wstecz, poszedłem do klubu, miałem tam załatwić handl narkotykami. Właśnie z Juan'em Parkerem. Właścicielem tego klubu. Mieliśmy ustalić ile wezmie narkotyków. Miał wziąć 10kg za 100 tysięcy złotych. Podążyłem to, I chciałem więcej. Byłem na większym podium, wiec on do gadania nic nie miał. Powiedziałem że jak nie zapłaci mi 120 tysięcy, nici, ale każdy wie, że albo to, albo coś innego. Nie chciał tylu dać, więc zaczął się atak. Jego dwóch ochroniarzy  atakowało  naszych, potem dołączyło coraz więcej i więcej. Byłem wkurzony, wiec zadzwoniłem do wszystkich jednostek, i kazałem im wyjść z klubu. Gdy to zrobili, wsadziłem klub w powietrze, i uciekliśmy. Nikt stamtąd  nie przeżył.- powiedział to wszystko tak bez emocji, jakby to co zrobił, było totalnie normalne.

The last kissWhere stories live. Discover now