Rozdział 20

4.7K 132 30
                                    

Rossana

    Otworzyłam powoli powieki czując jak promienie porannego słońca docierając do moich oczu. Przeciągnęłam się na łóżku, mrucząc przy tym cicho. Poczułam silne dłonie wokół talii, które przyciągnęły mnie mocniej do siebie. Victor wtulił swoją twarz w moje włosy wydając z siebie cichy pomruk zadowolenia.

- Dzień dobry, moja Bogini Seksu. - wyszeptał w moje ucho. Zaśmiałam się pod nosem.

- Dzień dobry. - powiedziałam równie cicho co on.

- Jak się spało mojej przyszłej żonie? - zapytał przesuwając dłońmi po moich udach.

- Dobrze, bo całą noc spędziłam w ramionach przyszłego męża. - odwróciłam się w jego kierunku składając czuły pocałunek na ustach. - Która godzina?

- Prawie jedenasta. - wychrypiał, przecierając dłonią twarz. Wtuliłam się w jego bok, przymykając na chwilę oczy.

- Mogłabym spać do południa. - jęknęłam boleśnie w jego tors. - Ale z drugiej strony jestem strasznie głodna.

- Nic dziwnego, skoro w nocy spaliłaś tyle kalorii. - Jego śmiech dotarł do każdego milimetra mojego ciała. Uniosłam głowę przejeżdżając paznokciem po jego torsie.

- Ja wcale jeszcze nie mam dosyć... - wyszeptałam wprost w jego wargi. Roześmiał się łapiąc dłonią mój krągły pośladek. Musnął czule moje usta, nosem przejeżdżając po policzku.

- Daj jej trochę odpocząć, co? - wyszeptał kładząc kciukiem moją skórę. Pokiwałam potakująco głową. Wstałam ociężale  z łóżka kierując się w stronę łazienki. Poczułam jak cały obraz mi zawirował a przed oczami pojawiło się miliony mroczków. Złapałam się dłonią o drewnianą komodę przykładając drugą do swojej głowy. Victor wyrósł za mną jak cień, obejmując mnie w pasie i chroniąc tym samym przed upadkiem. - Wszystko dobrze? Zbladłaś. - uniósł moją głowę, wyczekująco patrząc w moje oczy.

-Tak... to znaczy, nie wiem. Zakręciło mi się w głowie. - odpowiedziałam. - To chyba przez ten nocny maraton. Albo czymś się zatrułam. Nie czuję się najlepiej. - oparłam głowę o jego tors, przymykając na chwilę oczy. Wziął moje ciało na ręce zanosząc z powrotem do łóżka.

- Odpocznij kochanie. Przyniosę Ci śniadanie. - ucałował czubek mojej głowy, szczelnie okrywając moje ciało kołdrą. Oparłam policzek o poduszkę, czując się jakby właśnie uchodziło ze mnie życie. Zamknęłam swoje oczy, próbując odpocząć.

****

Oparłam się plecami o chłodne kafelki za sobą. Dłonią wyszukałam spłuczki, naciskając ją. Przyciągnęłam swoje kolana do piersi, opierając o nie policzek. Nie wiem ile spędziłam tutaj czasu. Miałam wrażenie że od kilku godzin krążyłam między pokojem a łazienką.

- Rose... - głos Laury dotarł do moich uszu. Uniosłam głowę do góry patrząc w kierunku drzwi.

- Jestem w łazience! - krzyknęłam opierając tył głowy o ścianę. Kobieta weszła do łazienki kucając na przeciwko mnie.

- Victor mówił, że źle się czujesz... Wyglądasz okropnie. Jesteś cała blada. - pogładziła dłonią moje ramię a zaraz po tym usiadła obok mnie. - Przyszłam potrzymać ci włosy. - roześmiałyśmy się na to stwierdzenie. Oparłam głowę o jej ramię.

- Chyba tu zamieszkam. - wzruszyłam ramionami dłonią wskazując na pomieszczenie w którym się znajdowałyśmy.

- Kiedy miałaś okres? - wypaliła a ja czułam, że zbladłam jeszcze bardziej niż przed chwilą. Uniosłam głowę do góry.

Płomyczek Where stories live. Discover now