– Mam, zaraz ci posmaruję. Przyjedziesz do studia, jak będziemy nagrywać z tą kobietą, która wygrała konkurs? – Zapytałam, wyjmując masło. – Bo to nie poleci na żywo. Nagramy wcześniej. W ogóle boję się, że ona się zestresuje i się nie odezwie albo coś się wydarzy... Może się zestresować. Chyba że ma jakieś doświadczenie przed kamerami. Pamiętam mój pierwszy raz w telewizji. Byłam posrana. Ty działasz na ludzi uspokajająco i będziesz wiedział, co jej powiedzieć. Ja nie umiem rozmawiać z obcymi ludźmi, wiesz o tym.

– Tylko daj mi znać, kiedy i o której. Albo możemy pojechać tam razem, to przyjadę po ciebie i pojedziemy moim samochodem. Wiesz coś o tej kobiecie?

– Nie.

– Może ma jakiegoś przystojnego syna? – Poruszał zabawnie brwiami, na co automatycznie pokręciłam głową. – No co? Nigdy nie wiesz, nie? Może zakocha się w tobie od pierwszego wejrzenia, a później zaprosi cię na kawę? A podczas nagrań nie będzie spuszczał z ciebie wzroku... A ja będę mógł go obserwować.

– Ty nie jesteś normalny, Grayson... Ja nie wiem, co ty oglądasz, jak ci się nudzi, ale przestań... Czasem twoja wyobraźnia nawet mnie potrafi zaskoczyć, wiesz? Albo pij mniej kawy. Może to ona źle na ciebie wpływa. Coś musi źle na ciebie działać.

– Masz tylu przystojnych mężczyzn w pracy. Dźwiękowcy, operatorzy kamer...

– Zaraz nie dostaniesz zupy – mruknęłam, zirytowana. – Jesteś jak moja babcia. Ona też co chwilę gada, że mogłabym sobie kogoś znaleźć. Nawet próbowała mnie kiedyś spiknąć ze swoim sąsiadem... Dajcie wy mi wszyscy święty spokój... Jeśli ma się kiedyś znaleźć, to się znajdzie.

– Ale nie znajdziesz nikogo, siedząc w domu... I nie używając portali randkowych.

– Włącz piekarnik, przynajmniej przestaniesz już tak ględzić bez sensu...

– Moje słowa zawsze mają sens, kochana.

– Zaraz naprawdę będziesz mógł jechać do swojej ukochanej, jak zostaniesz bez roboty.

– Och... Kocham te twoje groźby, ale nie jesteś w ogóle straszna, jak je mówisz, wiesz? I zaraz pewnie powiesz, że to ja jestem okropny – zaśmiał się, gdy tylko otworzyłam usta. Znał mnie zbyt dobrze. – Dobrze, skończmy ten temat, ale pewnie ci się cieplej zrobiło, jak ci lekko podniosłem ciśnienie. To dobrze, bo zimno tu w cholerę. Na zewnątrz jest cieplej, niż tutaj było, jak przyszedłem.

– Zmontujesz mi filmik, jak już tu przyszedłeś. Piętnaście sekund trwa, więc bardzo króciutki. Tylko to później, jak sobie zjesz. Mam super fajny pomysł i mój laptop na pewno ci wystarczy, żeby to zrobić. Wiem, bo zrobiłabym to sama, ale skoro już tu jesteś, to trochę to wykorzystam. Na coś się przydasz.

– Okropna jesteś – szepnął i głośno się zaśmialiśmy.

– Wiem, nie musisz mi tego mówić.

***

*Colby*

Spojrzałem na mamę, która podekscytowana siedziała na fotelu pasażera i zniecierpliwiona ruszała nogą. Albo z nerwów... Byłem ciekawy, jak sobie poradzi i czy czasem się nie zestresuje. Na szczęście mieli to nagrywać z wyprzedzeniem. Bałbym się bardziej, jakby miało to lecieć na żywo. Musiałem tylko unikać jednej osoby... Nayeli Jensen. Mogło to być ciężkie, patrząc na to, że to właśnie ona będzie piekła z moją matką...

– Na pewno na żywo jest chamska dla ludzi – powiedziałem na głos, a wzrok mamy od razu we mnie utkwił. – A przed kamerami jest milutka... Na bank. Zobaczysz.

Miłość o zapachu cynamonu | short storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz