Rozdział 4

6 1 0
                                    

Obudziłam się z bólem głowy. Chciałam otworzyć oczy, ale szybko je zamknęłam, bo zostały porażone smugami jasnego światła.

- Olivia, panika nie jest najlepszym wyborem.

- Ale to co mam zrobić? Co my powiemy jej matce? Jak się dowie, że ktoś jej coś wrzucił do drinka to zabije pół miasta, albo pomyśli, że zmyślamy i Mac bawi się narkotykami!

- Słuchaj, jakoś z tego wyjdziemy. Przecież jej matka się nie do...

Moja świadomość wyłączyła się i nie słyszałam już nic. Wydawało mi się, że minęły sekundy, do momentu w którym powoli otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej, ale rozmowa Daniela z Oli była już konkretnie o czymś innym.

- I to było niesamowite, jakby to, co ona wtedy odwaliła – mówiła podekscytowana Olivia – Lepszej walki od tamtej nie widziałam nigdy wcześniej.

Popatrzyłam na nią. Nie miała już na sobie wczorajszych ciuchów, tylko czarne leginsy i różową bluzę, a włosy związała w wysokiego koka. Natomiast Daniel był ubrany w czarny, markowy dres. Wyglądał on w nim zajebiście.

- U nas najpopularniejsze są walki MMA.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w pokoju Olivii. Dość duży i przestronny pokój, w którym była ogromna szafa pełna ubrań, chociaż większość z nich leżała na podłodze. Pod oknem stała toaletka z mnóstwem najdroższych kosmetyków, a w rogu biurko ze stosem książek i notatników. W nocy imprezowiczka, a za dnia kujon. Zawsze mnie to bawiło do granic możliwości.

- O boże! To gówno? Sorry, ale tego na trzeźwo nie da się oglądać.

- Co nie? Ja nie wiem, jak można się tym zachwycać, ale ludzie w Polsce są tym zachwyceni. Mam pełno znajomych, którzy nie mogą powstrzymać od zakładów, a jakby mieli pominąć streaming? To byłby ich najgorszy koszmar.

- Boks w Ameryce też schodzi na psy – odezwałam się, a Daniel z Olivią, nie świadomi wcześniej, tego, że się obudziłam, popatrzyli na mnie że zdziwieniem.

- Co ty gadasz? Przecież dużo osób startuje w walkach bokserskich w USA. Sama mi to powiedziałaś.

- To prawda – przytaknęłam Oli – ale pojawia się dużo więcej zakazanych walk, na przykład te w klatkach, czy dead fights. W mniejszych miastach nikt już nie zwraca na to uwagi, nawet policja, która, siedząc na widowni, bawi się tam najlepiej. Media niby coś wiedzą na ten temat, ale wszyscy wolą siedzieć cicho, bo nie chcą mieć jakiegoś ważniaka na głowie.

- Że kogo niby? – zapytał Daniel – Prezydenta czy co?

Prychnęłam tylko na jego słowa.

- Mafii.

Chłopak momentalnie zbladł.

- Gdzieś w podświadomości wiedziałem, że jest ich pełno w USA, ale ty tak na serio? Na pewno nie żartujesz?

- Nie, ona nie żartuje – wtrąciła się Oli – Mój ojciec jest wojskowym i wiele razy widział już różnych członków mafii, ale wolał nie wchodzić im w drogę.

- I dobrze. Nie potrzebujemy kłopotów – podsumowałam.

Na moment zapadła głucha cisza. No niestety był to ciężki temat, szczególnie dla Olivii, która już nie raz słyszała o tym, jak policjanci, funkcjonariusze FBI, czy właśnie żołnierze ginęli podczas starć, czy nawet zwykłych spotkań z mafiosami. Gorzej jednak było, kiedy nie ginęli oni, a ich rodziny. To niestety też się zdarzało.

- No dobrze kochani – przerwała tę ciszę dziewczyna – Jest dziewiąta rano, idźmy zjeść jakieś śniadanie.

- A co dalej? – zapytałam wiedząc, że wcześniej rozmawiali o tym, jak przekazać wczorajsze zdarzenia mojej matce.

Taktyka SercaWhere stories live. Discover now