Historia, wcale nie lepsza

13 1 0
                                    

- Zan-No mi powiedziała kiedyś o tym "psychiatryku" - powiedziała Rua-Noon popijając soczek. - to może mieć sens, dlaczego pani Rouke jest taka... No... Niebezpieczna.

Ai-Son i Rua-Noon siedziały w kąciku przed salą historyczną rozmawiając o tym, co się stało kilka minut temu. To wydarzenie wzbudziło traumę u wielu osób z klasy oraz kilka z nich wylądowało u pani pielęgniarki. Rua spojrzała na swoje potargane bandaże.

- Muszę kupić nowe bandaże. - stwierdziła. 

Ai-Son zerknęła na przyjaciółkę starającą się zakryć swoje rany bluzą. 

- Może ja ci je kupię, hm? - zaproponowała.

- N-Naprawdę?! U-Uhhhh n-nie musisz...! 

- Ale chcę! - zaśmiała się Ai przytulając Ruę. 

W tym czasie do dziewczyn podbiegł ich kolega - Kou-Kuu Suule. Był to niewiele wyższy od Ai-Son chłopak. Włosy miał czarne, a na końcówkach widniały czerwone pasemka. Oczy kasztanowe, a na twarzy zwykle pojawiał się uśmiech, lecz teraz był jakoś dziwnie zdenerwowany. Zazwyczaj nosił na sobie czarny T-shirt i luźne spodnie. Z charakteru Kou-Kuu był wesoły i patrzył na większość sytuacji optymistycznie. 

- Kou-Kuu? Czemu przyszedłeś? - zapytała Ai-Son. 

Zdyszany kolega usiadł obok nich.

- Ech! Te schody to prawdziwa siłownia! - powiedział dysząc. - A teraz do rzeczy. Zapewne wiecie, jak się około piętnaście minut temu zachowywała się pani Rouke. Jak jakiś demon! 

- Kou-Kuu... - przerwała mu Ai-Son. - Zan-No nam mówiła o "psychiatryku" z 1799 roku.

- Ale tu nie o to chodzi! Dyrektor nie chce jej wywalić ze szkoły!

- CO?! - wrzasnęły dziewczyny.

- To! Jeszcze ją namawiał do tego, aby robiła nam jeszcze większą krzywdę! Mam nagranie! Mówili tam, że najlepiej by było, gdyby nas zabiła! 

Rua-Noon zaczęła panikować. Przez to miała chwilowe problemy z oddychaniem. 

- No i co za bzdury gadasz?! - krzyknęła Ai-Son. 

- To nie są bzdury, mam dowód! - odparł tym samym tonem Kou-Kuu. 

Chłopak podszedł do spanikowanej koleżanki i ją przytulił. 

- Spokojnie, Rua. - uspokajał ją.

- No dobra, umówmy się tak... Po historii pokażesz to nagranie.

Kou przytaknął. 

Dzwonek zadzwonił na lekcje. Do klasy wszedł chudy, wysoki mężczyzna. Nazywał się Jen- On Hyung. Włosy ciemnoblond, oczy pomarańczowe a na nosie okulary. Tego dnia miał na sobie niebieską koszulę i szare jeansy. Pomachał z uśmiechem na twarzy klasie i napisał na tablicy temat. 

- Dzisiejszy temat to "Dziwne zdarzenia w Korei Południowej". Zapiszcie sobie moi drodzy, a gdy to zrobicie, schowajcie wszystko, co macie na biurku i zamknijcie oczy. - powiedział spokojnie.

Cała klasa się zdziwiła, jednak posłusznie wykonała polecenia pana Hyunga. 

- Wszyscy zapisali temat i schowali przybory? - zapytał nauczyciel przechodząc po sali. 

Po chwili zatrzymał się przy jednym z uczniów. Nazywał się Wim- Zo Pyom. Był podobnego wzrostu co Rua-Noon. Włosy były brązowe i kręcone. Oczy miał zielone a w nich bardzo duży blask. Najczęściej nosił ciemnozielone koszulki i legginsy. Z charakteru był dosyć gadatliwy, ale za to najlepszy z historii. Pan Hyung przybliżył twarz do niego. Dosyć długo się patrzył na jego blask w oczach. Ai-Son miała dziwne przeczucie co do tego, dlatego się spytała:

MatematikaWhere stories live. Discover now