Rozdział 3

31 2 2
                                    

   Po rozmowie z moją siostrą poszedłem do botów. Zastałem tam tylko Heatwave'a. -Część- przywitałem się. -Hej Cody- odpowiedział, ale na mnie nie spojrzał, podszedłem do robota. -Dobra, nie będę owijał w bawełnę. Na prośbę Dani mam się was spytać co myślicie o Amber.- wytłumaczyłem prosto. -O tej nowej?- spytał i podniósł na mnie swój wzrok. -Tak- powiedziałem i nawiązałem kontakt wzrokowy z botem.
    -...Nie ufam jej, a tym bardziej jej nie lubię. Coś z nią jest po prostu nie tak, jakby nie była normalnym człowiekiem.- ostatnie słowa wypowiedział przez zaciśnięte zęby. -Czemu?- spytałem zdziwiony.
                 //Amber Pov//
   Podsłuchałam rozmowę z garażu i postanowiłam się wtrącić. Wyszłam zza ściany i podeszłam bliżej do Cody'iego i Heatwave'a. -Masz rację, nie jestem normalnym człowiekiem.- powiedziałam pewna siebie. Ich dwójka była zaskoczona, uśmiechnęłam się na to.
   Jest coś czego nikomu nie mówiłam, posiadam magiczną moc, której potęgi sama nie znam. Przybrałam postać dziewczyny, ale tak na prawdę mam uszy, ogon i skrzydła. Potrafię je jednak "chować", wtedy nie są one widoczne dla nikogo.
   -Co masz na myśli?-  spytał agresywnie Heatwave. Wtedy ukazałam swój prawdziwy wygląd. Na moich włosach pojawiło się fioletowe pasmo oraz uszy i ogon wilka, nie pokazałam skrzydeł. -To. Wiem będziecie chcieli się dowiedzieć czemu taka jestem.- uśmiechnęłam się -Ale to kiedy indziej- przeleciałam wzrokiem po pomieszczeniu. Nie zorientowałam się kiedy robot złapał mnie jedną ręką. -Oj... No weź....- jęknęłam znudzona, ale nie wiele to dało. -Jedziemy do laboratorium!- krzyknął Chłopak.
Wtedy przepełnił mnie strach, to słowo źle mi się kojarzyło...
              //W laboratorium//
   -Dziwne... Nigdy nic nie było zapisane o eksperymentach na ludziach- powiedział Doktor Greene.
Nie przysłuchiwałam się zbytnio rozmowie dorosłych. Przez cały czas siedziałam w jakiejś klatce, nie podobało mi się to.
   Po paru minutach podeszła do mnie cała ekipa. -Amber?- słysząc swoje imię, spojrzałam na całą gromadę z uśmiechem. -Jak to tego doszło?- spytała mnie Dani. -No wiecie... Wszystko zaczęło się odkąd miałam pięć lat.- W taki sposób zaczęło się opowiadanie historii.
   -Wtedy pierwszy raz ukazały się moje magiczne zdolności. Rodzice, którzy nigdy za mną nie przepadali, zadzwonili po jakieś służby specjalne. Zabrano mnie do laboratorium. Tam robili mi różne dziwne testy, ale kiedy magia wymykała mi się spod kontroli wstrzykiwali mi coś co mnie usypiało.  Każdego dnia przychodziła do mnie naukowczyni. Nazywała się Anastazja, jak dobrze pamiętam. Była to jedyna osoba, która się o mnie troszczyła w tamtym piekle. W taki sposób minęły 3 lata mojego życia. W tym czasie moje moce zdawały się słabnąć. Pewnego dnia, zniknęły zupełnie, więc zwrócili mnie moim "rodzicom". Ale w domu sytuacja nie poprawiła się zbytnio. Traktowali mnie jak śmiecia. Przez rok na moich włosach pojawiło się fioletowe pasmo. Wtedy wiedziałam, że muszę uciekać, ponieważ najpewniej znowu wysłali by mnie do laboratorium. Następnej nocy uciekłam, aby zdążyć na ostatni statek tutaj. Przeżyłam tutaj dwa lata.- W taki sposób zakończyłam opowieść, z której wyrzuciłam trochę rzeczy.
   -Czekaj... To znaczy, że masz jedenaście lat?!- wykrzyknęła zdziwiona Franki. -Tak, cały czas się zastanawiam jakim cudem jeszcze żyję.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Wszyscy obecni patrzyli na mnie zaskoczeni i jakby z żalem? Nie... Na pewno nie.
   -Wracając, możecie mnie wypuścić z tej klatki?- spytałam wskazując palcem na metalowe drzwi z kłudką.
Popatrzyli na siebie nie pewnie. W końcu Chief podszedł z kluczem i otworzył mi wyjście. Wychodziłam powoli, nie spieszyło mi się. Sekundę później do moich uszu dotarło miauczenie. Poszłam w stronę dźwięku wymijając wszystkich, nie zważałam na to, że coś tam do mnie mówili. Wyszłam na świeże powietrze i spojrzałam na zdziwione twarze botów. Troche rozśmieszył mnie ten widok.
   Usłyszałam szelest w krzakach, spojrzałam w tamtą stronę i podeszłam bliżej. Kucnełam i przesunęłam gałęzie na bok. Zobaczyłam tam szylkretowego kota, bez namysłu wzięłam go na ręce i usiadłam z nim na ziemi. Zaczęłam go głaskać, a zwierzę jakby od razu się do mnie przywiązało.
                      //Chase Pov//
   Nastolatka przeszła obok nas rzucając nam tylko krótkie spojrzenie i poszła do krzaków, z których wyjęła kota. -Chief?- zawołałem komendanta nie spuszczając wzroku z dziewczyny. -Amber coś zrobiła?- spytał wychodząc z budynku. Widząc brązowowłosą z futrzakiem na kolanach powiedział -Przynajmniej nic nie zniszczyła.-
   Spojrzałem na mojego partnera, a potem na moją drużynę. Wszyscy byli zdziwieni, tylko Boulder był zaciekawiony. -Jedziemy do bazy?- spytał Kade.
          //W bazie + Amber Pov//
   Nudziło mi się, bo cały czas kazali mi zostać z botami. Siedziałam w rogu pomieszczenia i zastanawiałam się co mogę porobić. Była grobowa cisza, którą przerywało mruczenie kota. Właśnie! Jeszcze go nie nazwałam!
   Futrzak wcisnął mi się na nogi i domagał się o głaskanie. -Jakie imię by ci pasowało....- pomyślałam i spojrzałam na sufit. -Frost?- szepnęłam cicho, a zwierzę spojrzało się na mnie i miaukneło potwierdzająco. Uśmiechnęłam się na to.
   Frost gdzieś uciekła i znowu zostałam sama. Rozejrzałam się po garażu, Boulder malował, Chase czytał, a Blades rozmawiał z Heatwave'm. Modliłam się w duchu, że może ktoś inny zaraz przyjdzie, ale to na nic mi przyszło.
   Postanowiłam, że spróbuję się wymknąć przez uchylone drzwi. Najciszej jak mogłam, wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Kiedy byłam już o krok od świeżego powietrza, poczułam jak ktoś łapie mnie za tył bluzy i podnosi do góry.
   -Gdzie się wybierasz?- spytał mnie lider Rescue botów. -Na dwór- szybko mruknęłam i spróbowałam się wyrwać, ale na marne. Po chwili dotarło do mnie, że wiszę jakieś 8 metrów nad ziemią. W moment cała odwaga moja odwaga zniknęła. -Może  sprawdzimy czy spadasz na cztery kończyny?- spytał wrednie autobot.
-NIEE- wydarłam się na całe gardło i natychmiast wspięłem się na dłoń bota. Usłyszałam tylko lekki śmiech innych, wkurzona obrzuciłam ich wrogim spojrzeniem. -Nie lubimy się- powiedziałam i chciałam zejść na podłogę, ale znowu dotarło do mnie jak wysoko jestem. -Taka cwana już nie jesteś?- zadał mi kolejne pytanie Heatwave z uśmieszkiem. -Nosz ty gałganie jedennnnn- jęknełam zirytowana i zaczełam rozkminiać jak dostać się na dół. Na moje szczęście, zostałam oszczędzona i robot odstawił mnie na ziemię. Uśmiechnęłam się na to, wszyscy powrócili do swoich zajęć, a ja usiadłam na podłodze, znowu.
   Rozglądałam się za rozrywką, kiedy w moje oczy wpadł pluszak w kształcie psa. Niestety był on na najwyższej półce. -Mam super plan- pomyślałam i na moje usta wkradł się uśmiech.

---------------------------------------------------------
1011 słów jak na razie mój rekord :DD.
Sorry, że nie wstawiłam rozdziału tak szybko jak planowałam, ale wena mnie opuściła :').
Za wszystkie błędy najmocniej przepraszam, ale mój mózg w nocy nie mózguje jak powinien.
     

Z innego świata...//Transformers Rescue bots//Robots In DisguiseWhere stories live. Discover now