14.Rozmowa

477 17 33
                                    

-Dzień dobry. Pora wstawać.

Otworzyłam oczy.
Lucyfer leżał obok, przyglądając mi się.
Z każdym kolejnym dniem nasza bliskość krępowała mnie coraz mniej. Stawało się to wręcz rutyną.

-Dzień dobry. Długo już nie śpisz?

-Jakieś pół godziny ale chciałem żebyś sobie jeszcze pospała.

-Przez ten cały czas, patrzyłeś się na mnie?

-Tak. Chociaż wtedy jesteś grzeczna i nie pyskujesz.

-Parsknęłam śmiechem.-To samo mogę powiedzieć o tobie.

-Lepiej już mi nie podpadaj, mały diabełku.

Chciało mi się śmiać z tego określenia ale w pewnym sensie idealnie do mnie pasowało-byłam sporo niższa od Lucyfera a i diabłem też się stałam.

-Lucek, nie prowokuj mnie. Pamiętaj, że za jakiś czas będę w stanie skopać ci tyłek.

-Lucek?

-Jakoś wyrwało mi się takie zdrobnienie. Przeszkadza ci?

-Nie, po prostu nigdy nikt mnie tak nie nazwał.

-No widzisz, zawsze musi być ten pierwszy raz.

-Może być. Tylko nie przy innych, okej? Wiesz..

-Jasne, wszystko rozumiem, nie musisz nic tłumaczyć.-dałam mu lekkiego całusa i podniosłam się z łóżka.

Wiedziałam, że w oczach innych nadal musi pozostać tym złym i groźnym Lucyferem.

Ciało było dziś w lepszej formie, poza bólem pleców i głowy, czułam się dobrze.

Tylko znów ogarniała mnie ta złość w środku.. Starałam się ją tłumić, tak jak tłumaczył Lucyfer.

-Wszystko w porządku?-zauważył moją chwilową zawiechę na skraju łóżka.

-Tak, tak. Zamyśliłam się tylko.

-Masz mi mówić o wszystkim, dobrze?

-Oczywiście.

Tak naprawdę chciałam poradzić sobie z tym sama, a już w ostateczności iść z tym do niego. Bardzo ceniłam jego troskę, zaangażowanie i pomoc ale nie chciałam być wiecznie zależna od kogoś.

-Pójdę się ogarnąć. Spotykamy się przed domem?

-Za dwadzieścia minut.

-Pa.

Nie miałam za wiele czasu na przyszykowanie się, ledwie zdążyłam się ubrać a umówiony czas się zbliżał.

Przywitało mnie różowo-czerwone niebo. Zatrzymałam na nim chwilowo wzrok- zdając sobie sprawę, że zmiana jego koloru nie oznaczała nic dobrego.. Jednak,patrząc obiektywnie wyglądało pięknie.

-Cześć piękna.-Alpanu klepnęła mnie po tyłku, przechodząc obok.

Podskoczyłam w miejscu, nie spodziewając się takiego ruchu z jej strony.

-Uznam to za komplement.-uśmiechnęłam się do niej.

-Dzięki szatanom! Lepiej cię teraz nie prowokować. Swoją drogą, niezły masz ten tyłek. Może chcesz wybrać się ze mną na robotę?

-Wiesz.. Może innym razem.

Nie wiedziałam czy mówi serio, czy nie więc wolałam uciąć temat od razu. Dla mnie seks był czymś wyjątkowym, nie potrafiłabym tego zrobić z pierwszą lepszą osobą.

-To do góry?

Lucyfer wyłonił się nie wiadomo skąd, ratując mnie przed ciężkim tematem.

Wystawiliśmy skrzydła i poszybowaliśmy w powietrze.

Diabelska droga [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz