~33~

218 11 0
                                    

Leżałam na łóżku szpitalnym z dwie godziny i czekałam aż ktoś przyjdzie. Obudziłam się o ósmej, a jest dziesiąta. Tak bardzo mi się nudzi. Sprawdziłam każdy social mediowy oraz zagrałam w każdą grę co miałam na telefonie. Nie wiem co zrobić. Spojrzłam się w okno i zobaczyłam, że pada lekko deszcz. Jutro ta impreza i nie pójdę raczej. Ale obiecałam Sofi, że pójdę. Ugh mam nadzieję, że wszytko się poukłada. Kiedy chciałam wstać do pomieszczenia wszedł Andres. Zdziwiłam się jego obecnością tutaj bo myślałam, że będzie w szkole czy coś. Chłopak miał jakąś dziwną minę.

-Hej co ci ?- zapytałam siadając

-N...no bo twoi rodzice spotkali mnie przy wejściu i dali mi te dokumenty czy j...jesteśmy napewno rodzeństwem- powiedział spanikowany

-Ej spokojnie- dotknęłam jego ramienia- nawet jeżeli byśmy byli to przecież nic się nie zmieni między nami- powiedziałam z spokojem ale nie byłam spokojna

-No może i między nami nie zmieni się- westchnął- ale co będzie z rodzicami moimi- spojrzał się z smutkiem w oczach- i na dodatek twój brat jest o rok starszy czyli zmienili mój wiek- zakrył twarz rękami

-Słuchaj- wzięłam jego twarz w ręce- nawet jeżeli byśmy byli rodzeństwem była bym bardzo szczęśliwa- uśmiechnęłam się szczerze- a jeżeli chodzi o twoich rodziców i twój wiek to możemy w weekend to jakoś wytłumaczyć i dowiedzieć się więcej- patrzałam się w jego oczy

Serio chce wiedzieć czy jesteśmy rodzeństwem. Nawet jeżeli nie to dobrze, a jak tak i to jest dobrze. Kocham go jak brata. Jest dla mnie bardzo ważny. Gdy Maks zrobił to, to właśnie on był przy mnie. Byłam mu bardzo wdzięczna za to, że był przy mnie.

-Dobrze- wziął wdech- poczekamy chwilę i sprawdzimy- uśmiechnął się lekko

Gadaliśmy o różnych rzeczach aby nie myśleć o tych papierach i innych sprawach. Po piętnastu minutach do środka weszła Jena i Tom. Spakowali mnie i wszyliśmy z szpitala uprzednio żegnając się z blondynką.

Po dwudziestu minutach byliśmy w domu. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Poczułam ulgę, że już jestem w domu. Usiadłam na kanapę i poczułam ulgę oraz miękkość kanapy. Obok usiadł chłopak, a na przeciwko nas pozostała dwójka.

-No więc trzeba to przeczytać- powiedziała Jena

-Dobra czytajcie to- powiedziałam do nich

Jena i Tom czytali. Ich miny nic nie pokazywały. Byłam w chuj zdenerwowana tym. Spojrzłam na chłopaka i wyglądał gorzej niż ja. Jeżeli on będzie moim bratem to tak naprawdę nazywa się Liam, a nie Andres i ma osiemnaście lat zamiast siedemnaście.

-W...więc w...wy- zaczeła Jena drżącym się głosem

-Jesteście rodzeństwem- dokończył mężczyzna

Oboje nie wiedzieliśmy co zrobić. Byłam szczęśliwa, a zarazem w szoku bo jest moim bratem.

-M...my serio j...jesteśmy rodzeństwem?- zapytał się niedowierzając chłopak

-No tak- powiedziała Jena- zrobiliśmy jeszcze dwa testy i wyszła, że jesteście rodziną- uśmiechnęła się nie pewnie

-To oznacza, że ci którzy mnie wychowywali nie są moimi prawdziwymi- patrzał się w jeden punkt- i jestem o rok starszy niż myślałem- mówił nie patrząc się na innych

-Słuchaj pójdziemy w weekend do twoich rodziców i wyjasnimi, a jutro jest impreza- uśmiechnęłam się

-Masz rację- oddał gest- a teraz chodź idziemy kupić stroje- pociągnął mnie za rękę

W drodze do miłości Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang