4.

44 4 0
                                    

Harry dalej śledził Malfoya. Wodził za nim wzrokiem podczas posiłków, lekcji i przerw. Starał się coś wywnioskować, ale jedyne co zaobserwował, to obojętne zachowanie chłopaka względem wszystkich ludzi. Wszystkich oprócz Pansy Parkinson i Blaise'a Zabini. Wydawało się, że są przyjaciółmi. Gryfon zastanawiał się jak wiele o nim wiedzą. Rozmyślał nad tym przy talerzu z obiadem, niepokojąc Rona, który zauważył dziwne zachowanie przyjaciela.
-Ej stary, Malfoy Ci się podoba, że tak się w niego wpatrujesz?- powiedział z grymasem obrzydzenia na twarzy.
Harrego to pytanie sprowadziło na ziemie, sprawiając, że trochę się speszył.
-Co? N-Nie!- zaprzeczył zmieszany.- Wypatruje znaków wskazujących, że jest śmierciożercą.- powiedział pewnie. To był drugi powód dla którego tak bardzo przyglądał się ślizgonowi.
-Aha, tylko życia nie przegap.- skomentował.
-A co do patrzenia.- wtrąciła się Hermiona.- Zauważyłam, że Lavender zjada Cię wzrokiem, i ona chyba nie szuka sygnałów świadczących o twoich nieczystych intencjach.- powiedziała obrażonym tonem.
Ron westchnął i przetarł oczy.
-Na to wygląda.- powiedział zmarnowany.
Zielonooki zaśmiał się pod nosem patrząc na tą scenę, przez co dostał kuksańca od rudzielca.

Harry siedział na lekcji eliksirów oglądając książkę, którą zdobył chwilę temu. Zauważył, że podręcznik ma dodatkowe wskazówki od wcześniejszego właściciela. Postanowił zachować ten fakt dla siebie i wrócić do słuchania nauczyciela. Zajęcia z Horacym wydawały się o wiele przyjemniejsze. Początkowo chłopak chciał się z nich wypisać, jednak za namową Mcgonagall, został.
-Przygotujcie wywar żywej śmierci.- powiedział nauczyciel.
Wybraniec otworzył na danej stronie i dostrzegł naprawdę szczegółowe instrukcje odnośnie receptury. Poczuł, że może wygrać nagrodę w postaci eliksiru szczęścia. Zmotywowany tym faktem zabrał się za przygotowanie, zadziwiając swoją dokładnością Hermionę.
Draco ze zniesmaczeniem starał się przekroić składnik, który uciekał mu z ręki. Z zazdrością zerknął na Pottera, któremu wszystko udawało się sprawniej niż zwykle. Przeklnął go pod nosem i starał się postępować zgodnie z instrukcją.

Gdy minął czas, profesor ogłosił zwycięzce, którym był nie kto inny jak Harry. Chłopak zdawał sobie sprawę, że gdyby nie wskazówki w książce, to nic by mu nie wyszło. Mimo tego cieszył się. Zdobył eliksir, ale również zaufanie nauczyciela. A ono było istotne, ze względu na misję od Dumbledora.
Uczniowie wyszli z klasy, zostali jedynie Horacy i Harry. Nauczyciel zaproponował mu dołączenie do kółka stworzonego dla zdolnych jednostek. Chłopak zgodził się bez wachania. Wszystko szło tak jak powinno.
Po dłuższej chwili gryfon wyszedł z klasy i mało co się nie zabił. Runął na podłogę zastanawiając się o co chodzi. Ktoś podstawił mu nogę. Rozejrzał się dookoła i zobaczył Malfoya stojącego z założonymi rękami, tuż przy drzwiach.
-No Potter, chyba muszę Ci pogratulować.- powiedział wrednie. Był zazdrosny, ale i skołowany dziwnym uczuciem w stronę bruneta.
Harry przewrócił oczami.
-Najwyższy czas, w końcu od zawsze byłem lepszy od Ciebie.- uśmiechnął się pewnie i wstał z podłogi otrzepując się.
Blondyn zjechał go wzrokiem.
-No nie wiem, ostatnio wnikliwie mi się przyglądasz, jakbym był najpiękniejszym dziełem sztuki.- wypomniał ślizgon.
Harry poczuł, że się rumieni. Nie spodziewał się, że Draco to zauważył.
-Rumienisz się Potter?- zaśmiał się szyderczo.
-Nie, mam tak jak rozmawiam z debilem.- warknął speszony.
-Jak rozmawiasz z rudzielcem, to jakoś nie widzę rumieńców na twojej twarzy.- skomentował.
-Czyli ty też się na mnie patrzysz?- starał się złapać Dracona za słówka, po czym uśmiechnął się zadziornie. Gdyby faktycznie Malfoy również kierował ku niemu swój wzrok, Harry nawet by się ucieszył.
Draco przewrócił oczami.
-W każdym razie. Przestań się na mnie gapić, bo zacznę żałować, że uratowałem Cię przed łapskami Umbridge.- powiedział obojętnie. Jakaś dziwna część jego cieszyła się rozmową z tym tym tępym gryfonem. To było dla niego dziwne, więc postanowił czym prędzej wrócić do dormitorium.
Jak pomyślał, tak też zrobił. Odwrócił się i poszedł w stronę lochów, nie dając tym samym brunetowi czasu na odpowiedź.
...
Zapadła ciemna noc. Tylko księżyc rozświetlał swoim blaskiem stare mury Hogwartu. Draco siedział w swoim pokoju i zaciskał ręce ze stresu. Miał za parę minut iść na jego pierwsze oficjalne zebranie śmierciożerców. Skręcało go w żołądku. Czuł się przytłoczony.
Ja tylko chcę mieć normalne życie. Czy aż tak dużo wymagam?
Różne myśli kręciły się w głowie chłopaka. Wiedział jednak, że musi robić to, co zostało mu narzucone. Miał wrażenie, iż urodzenie się w arystokrackiej rodzinie czarodziejów czystej krwi przesądzało jego życie.
[...]
Wróciwszy do pokoju, zamknął drzwi i osunął się się na kolana. Cały się trząsł. Dostał zadanie by zabić Dumbledora. Nie chciał tego robić. Był tylko nastolatkiem. Zwykłym nastolatkiem, który powinien się przejmować ocenami, a nie planem zabicia najpotężniejszego czarodzieja ostatnich czasów.
Moje życie to żart.
Pomyślał i uśmiechnął się ironicznie. Potrzebował zaczerpnąć świeżego powietrza. Postanowił udać się w miejsce, które odwiedzał potrzebując odciąć się od rzeczywistości.

Skazani na siebie (Drarry)Where stories live. Discover now