Good Night Tomarry Cz.2

157 11 1
                                    




Potter wyszedł ze skrzydła szpitalnego już następnego dnia, właściwie na swoje życzenie. Miał dosyć tamtej części hogwartowej szkoły, wiedząc, że zbyt często tam przesiaduje. Na całe szczęście pani Pomfrey zaleciła mu, aby jeszcze nie uczęszczał na zajęcia, co było wielkim wybawieniem dla Gryfona, ponieważ ostatnim czasem nie potrafił się na niczym skupić. I właśnie dlatego Harry Potter, podczas gdy inni trudzili się na lekcjach z profesorem Snape'm, on leżał na jednej z kanap, tuż przy kominku, leniąc się kompletnie. Bawił się frędzlami od narzuty, która przykrywała kanapę, wyglądając przy tym na bardzo skupionego. I wiele osób, które przechodziło przez pokój wspólny, bądź też w nim siedziało, patrzyło na niego jak na człowieka niespełna rozumu. Ale Harry wiedział, że ludzie i tak już dawno o nim mówili w ten sposób, więc miał tych wszystkich ludzi głęboko w poważaniu.
W pewnym momencie, jakiś drugoroczny chłopak przerwał jego zabawę nieśmiało chrząkając przy jego uchu.
- P-panie Potter? - powiedział bardzo speszony. - Ktoś czeka n-na pana przed obrazem - dodał szybko i uciekł niemal w podskokach. Harry zmarszczył brwi i powoli zsunął się z kanapy, poprawiając kaptur bluzy, który dziwnie się zawinął. Podszedł leniwie do drzwi, wciąż lekko kulejąc na jedną nogę i przeszedł przez przejście będąc lekko zaciekawionym, kogo to właściwie niosą do niego nogi. Stęknął lekko, kiedy jego oczom ukazała się dosyć znana mu już postura, człowieka, który jakby nie patrzeć również zaprzątał mu głowę.
Słodki uśmiech Cedric'a Diggory'iego sprawił, że nawet Gruba Dama zarumieniła się pod wpływem uroku Puchona.
- C-cześć? - powiedział niepewnie Potter, co w jego wykonaniu zabrzmiało niemal jak pytanie. Spojrzał na swoje brudne trampki, czując, że rumieni się jeszcze bardziej przypominając sobie, jak zakończyło się ich ostatnie spotkanie.
- Cześć Harry - odpowiedział Cedric, a Gryfon nawet na niego nie patrząc potrafił wyczuć w jego słowach uśmiech. Potter uniósł lekko głowę, widząc jak Puchon staje bliżej niego. Poczuł ciepłą dłoń na policzku, na którym miał małą ranę i ogromnie wielkie rumieńce.
- Mogę? - usłyszał łagodne pytanie Diggory'iego i chcąc nie chcąc Harry niemal automatycznie pokiwał głową, doskonale wiedząc, jak i nie chcąc wiedzieć, o co chodzi Puchonowi. Kolejny mały uśmiech wpłynął na twarz Cedric'a, kiedy powoli zaczął przybliżać swoje usta do ust Pottera. Objął go jedną dłonią w pasie, a druga ręka wciąż pozostała na jego zranionym policzku. Starszy chłopak w końcu złączył ich usta razem, a Harry musiał bardzo uważać, żeby nie upaść na ziemię. Wargi Puchona były niezwykle miękkie i ciepłe, i kiedy Cedric muskał nimi jego wargi, Gryfon zdał sobie sprawę, że ten chłopak skradł jego pierwszy pocałunek. Nie Cho, w której Harry kochał się już od dłuższego czasu, nie Ginny, która przecież kochała się w Harry'm, ani nawet nie Hermiona, która zrobiłaby dla niego wszystko.
A Harry myśląc o całej tej sytuacji uświadomił sobie, że przecież Cedric Diggory był w związku z samą Cho Chang, a przynajmniej tak myślała większość uczniów Hogwartu. To własnie skłoniło Gryfona do odsunięcia wyższego chłopaka. Nie chciał przecież być jakimś kochankiem czy odskocznią Cedirc'a od Cho. Zbyt bardzo szanował Krukonkę i samego siebie.
Spojrzał zmieszany na Puchona, widząc coś w rodzaju zranienia w jego oczach, co zmusiło go do odwrócenia wzroku.
- Zrobiłem coś złego? - zapytał Cedric niemal przestraszony. Harry pokręcił głową, po chwili jednak unosząc głowę z pewną dozą determinacji.
- Co z Cho?
- A co z nią nie tak? - Puchon wydawał się szczerze zdezorientowany pytaniem.
- Czy ty.., czy... wy? - zaczął Potter, nie do końca wiedząc jak dokończyć zdanie. Westchnął zirytowany, mówiąc sobie, że to jedyne wyjście na dowiedzenie się na czym stoi. - Jestem skonfundowany. Przecież wszyscy wiedzą, że ty i Cho byliście parą, a t-teraz...  A teraz ty mnie całujesz, jak gdyby nigdy nic. To nie jest w porządku w stosunku do Cho - powiedział w końcu. - W stosunku do mnie też nie... - dodał ciszej.
Cedric westchnął głośno.
- Wiesz Harry... myślałem, że kto jak kto, ale ty nie będziesz ufał plotkom - powiedział Cedric, a Harry poczuł, jak rumieniec na jego twarzy rośnie jeszcze bardziej. - Nie chodzę z Cho, Harry. Ona jest po prostu moją przyjaciółką, z którą często spędzam czas i właśnie dlatego poszliśmy razem na Bal Bożonarodzeniowy. I naprawdę, słowo honoru - nigdy nie spojrzałem na Cho inaczej niż na przyjaciółkę.
- Ale ona na ciebie tak... - powiedział cicho Potter, wiedząc, że to akurat jest prawda.
- Och, naprawdę? - Mina Cedrica mówiła, że jest on szczerze zaskoczony. - To mamy problem, prawda? To znaczy, większy problem ma sama Cho... Bo wiesz, Harry, ja jednak wolę kogoś innego. To osoba jest trochę niższa ode mnie, ma burzę ciemnych włosów i ma nieziemsko zielone oczy. Wiesz może kto to?
Chcąc nie chcąc w brzuchu Harry'ego zrobiło się lekkie zamieszanie. Poczuł, że robi mu się gorąco i to z dwóch powodów. Pierwszym z nich były oczywiście słowa Puchona, które wydawały się dla Harry'ego Pottera bardzo nierealne. Chłopak, za którym szalała niezliczona ilość dziewczyn i chłopaków wyznaje mu, że go lubi, a on sam wie, że lubienie Cedrica byłoby bardzo łatwe. Jednak było coś co trochę mieszało w głowie Gryfona. Kiedy wyższy chłopak wspomniał o jego oczach, coś ukuło Pottera w środku. Ostatnio tylko jedna osoba komplementowała jego oczy, co było równoznaczne z tym, że to właśnie o nim Harry pomyślał. Czuł się sfrustrowany, ale poczuł się lekko, kiedy pokiwał głową i spojrzał w oczy Puchona. Uśmiechnął się delikatnie, a jego oczom ukazał się najszczerszy uśmiech Cedric'a Diggory'ego jaki miał okazję kiedykolwiek widzieć.

~| One Shoty & Miniaturki |~Where stories live. Discover now