Rozdział 1

13 3 0
                                    

- Ja pierdolę, dupa mnie boli po tym treningu! – krzyknęłam do Wiktorii, która, patrząc na jej minę, nie czuła się dużo lepiej.

- No co ty nie powiesz. Ja przynajmniej nie pierdolnelam ci w twarz! – poskarżyła się

- Oj tam, przesadzasz. Po pierwsze, to twoja wina, że nie potrafisz trzymać prosto ręki, a po drugie to nie moja wina, że jestem w tym po prostu coraz lepsza – zaznaczyłam i chamsko się do niej uśmiechnęłam. Ćwiczyłam już prawie rok i czułam tą niesamowitą siłę w sobie.

- Zobaczymy co powiesz po nadchodzącym sparingu. Pewnie już nie będzie ci tak do śmiechu.

- Ta... jasne.

Wiktoria wystawiła mi język, ale się nie odezwała. Zaczęłyśmy rozwijać bandaże i się przebierać. To uczucie uwalnianego nadgarstka nie równało się z niczym innym na świecie, dlatego nie zamiennie boksu na żaden inny sport.

Weszłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Włosy miałam rozczochrane, a twarz czerwoną i mokrą od potu. Na szczęście nie zauważyłam żadnych nowych siniaków bądź co gorsza ran. Niestety nie mogłam tego samego powiedzieć o dziewczynie siedzącej w szatni. Na twarzy Wiktorii można dostrzec niewielkiego siniaka, którego próbowała zmniejszyć poprzez przykładanie do niego zimnego okładu. Palce miała całe czerwone, prawdopodobnie również w niezbyt dobrym stanie.

Moja fryzura, a raczej pozostałości z uczesania, które złudnie mogło przypominać dobierane warkocze, było w tragicznym stanie. Ściągnęłam gumki i zaczęłam powoli oraz delikatnie rozplątywać włosy. W czasie ich rozczesywania usłyszałam skrzepnięcie otwieranych drzwi.

- No już dziewczynki, zbierać się. Nie mam całego dnia, żeby tu siedzieć. Spieszy mi się do domu – zrzędziła wysoka, starsza kobieta wchodząc do pomieszczenia.

- Tak, tak, już idziemy – uspokoiłam sprzątaczkę. Zawsze zostawała tutaj ze swoimi koleżaneczkami z pracy, aby zamknąć szkołę po naszych treningach – Ubierzemy się tylko i już wychodzimy.

Rzuciła w moją stronę tylko niemiłe spojrzenie i poszła. Zastanawiałam się czy do szatni chłopaków tez tak wpadała.

- Boże, jak jej nie lubię.

- Daj spokój, nie jest taka zła.

- Mhmm, jasne. Może to dlatego, że w ciągu dnia, przy młodzieży jest dużo milsza, bo uważa, że tak trzeba, a teraz ma to gdzieś?

- Kayla, daj spokój – powtórzyła dziewczyna - Po prostu ubierzmy się spokojnie i wyjdźmy, jak gdyby nigdy nic.

Przedrzeźniam ja pod nosem, chociaż jestem pewna, że i tak słyszała, ale wrzuciłam buty oraz rękawice do torby, zapięłam bluzę i wyszłyśmy z budynku. Zobaczyłam tam Oliviera, niesamowicie wysportowanego i umięśnionego chłopka, jednego z najlepszych na treningu boksera.

- Siema – powiedział do mnie, rozmawiając z kimś przez telefon.

Z wyglądu mi się podobał, ale potrafił być czasami niezłym dupkiem. Nie był się w stanie odezwać do mnie cały trening. CAŁY TRENING! I to się zdarza bardzo często. Może, gdyby nie ten fakt, to wyszłabym z nim na kawę, czy coś.

- Nara – rzuciłam w jego stronę i zapytałam Wiktorii – Kawa?

- Kawa zdecydowanie, ale pozwolisz mi zapalić po drodze.

Nie lubiłam jak paliła. Nie dość, że musiałam znosić to cholerstwo, to jeszcze niszczyła sobie płuca i zdrowie co odbijało się bardzo widocznie na treningach.

- Stawiasz? – powiedziałam to strasznie błagalnym tonem, bo powoli kończyła mi się kasa na koncie, a nie chciałam prosić matki o przelew.

- Stawiam.

Taktyka SercaWhere stories live. Discover now