Prawda czy wyzwanie?

80 26 21
                                    

Sandra otworzyła oczy i poczuła charakterystyczne mrowienie, które towarzyszyło jej podczas poprzedniej zamiany. Usiadła na łóżku cała zlana potem i zobaczyła, że jej dłoń migoce. Głowa pulsowała jej z bólu, a opuchnięte od łez oczy, piekły nieznośnie. Zaczęła rozglądać się gorączkowo w poszukiwaniu telefonu. Na ekranie zobaczyła wiadomość od Petera. Przełknęła nerwowo ślinę, a jej serce zatrzepotało. Czuła narastającą panikę, a dreszcze wstrząsnęły jej ciałem, mimo temperatury pokojowej w pomieszczeniu.

– Nie! Nie ma mowy! Ty cholerny wszechświecie! Muszę to zatrzymać natychmiast! Potem, niech się dzieje, co chce – krzyknęła donośnie. – Jeszcze ten Janek... – jęknęła i drżącymi rękoma wybrała numer przyjaciółki.

Nie mogła teraz zamienić się z Marylką. Sprawa z Peterem spędzała jej sen z powiek, ale wolała rozwiązać ją sama, nawet jeśli oznaczało to przegraną. Dłonie migały coraz mocniej i bała się, że zaraz zniknie. Tym razem nie porwał jej magiczny wir, ale czuła, że traciła cząstki siebie po kawałku. Wzrok Sandry padł na leżącą pod drzwiami kartę. Dobrze wiedziała, kto ją zostawił, ale nie miała teraz czasu na czytanie. Skupiła się na pragnieniu pozostania sobą. W rozmowie z przyjaciółką upatrywała ostatniej nadziei na przerwanie zamiany. Dochodziła szósta rano, a w Polsce był środek nocy, ale nie mogła czekać, aż obie obudzą się w cudzym ciele.

– Słuchaj, nie wiem, co się stało, ale musimy to przerwać. Czuję, że znów się zamienimy – powiedziała szybko Sandra.

– Jak to? Nic z tego nie rozumiem – odparła zaspana Marylka.

– Spójrz na swoje ręce, zaczynają migać. Coś poszło nie tak?

– Tak, ale nie chcę... Co się stało? Co z Peterem? Gdzie jesteś? Motyla noga! Usnęłam z myślą, że inni mają lepiej... – odparła i zawiesiła głos.

– Ja też... Dobra, zacznę pierwsza. Prezentacja zachwyciła Conrada, ale Peter prosił o czas do namysłu. Zaprosił mnie na wycieczkę do Polonnaruwy i tam spotkałam Janka. Miałam dość dwuznacznych aluzji. Poprosiłam o pomoc naszego przyjaciela i przedstawiłam go jako mojego narzeczonego... Peter zostawił mnie z Jankiem. Nie pozostawił mi złudzeń, że to koniec mojego projektu. Nie podoba mi się, że tak to się skończy, ale nie zamierzam ulegać jego presji. Teraz znów do mnie pisał. Tym bardziej nie chcę cię w to mieszać – wyjaśniła pospiesznie Sandra.

Czuła jakby zrzuciła z serca ogromny ciężar. Wszystkie nagromadzone emocje zaczęły opadać wraz z wypowiadanymi słowami. Nie potrafiła już dusić wszystkiego w sobie.

– Peter to okropny typ i widzę, że sporo się działo. Więc ty i Janek? Jesteście razem?

– Nie – odpowiedziała szybko Sandra. – Nie potrafię z nim być, to zbyt skomplikowane – wyznała, z trudem przełykając ślinę.

– Och... Szkoda, myślałam, że się w końcu odnajdziecie.

– To zły czas dla nas obojga. Zastanawiam się, co zrobić z Peterem. Napisał, że zadzwoni jutro.

Przyjaciółki rozpoczęły burzę mózgów, która doprowadziła, do powstania planu. Sandra uznała, że nie miała już nic do stracenia. Była coraz bardziej przekonana, że jej kariera dobiegała końca. Nie chciała wygrać, ale pragnęła dać mężczyźnie nauczkę.

– Sandra jesteś tego pewna?

– Tak, jak nigdy dotąd – odparła z mocą.

– Kiedy to wszystko się skończy, obiecaj mi coś – poprosiła Marylka.

– Postaram się – powiedziała niepewnie Sandra.

– Daj szansę Jankowi. Tyle czasu o ciebie zabiegał. Nie udawaj, że nic do niego nie czujesz.

Tak jak onaWhere stories live. Discover now