Rozbita porcelana

255 60 149
                                    


Sandra nalała sobie kieliszek wina. Pragnęła zagłuszyć natrętne myśli. Jutro wyjeżdżała na Malediwy i w innych okolicznościach skakałaby z radości. Dotarła do niej brutalna świadomość, że nie będzie to wyjazd, o jakim marzyła. Szykowała się na samotne wczasy w raju dla par. Nie miała odwagi przyznać się Marylce do rozstania z Leo, a tym bardziej do tego, że leciała tam walczyć o awans. Zdawała sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Nie wiedziała tylko, czego bardziej się obawiała – czasu sam na sam ze sobą czy tego wśród innych ludzi.

Stanęła przed lustrem i mierzyła każdy centymetr swojej twarzy krytycznym wzrokiem. Nie znalazła na niej żadnej skazy, za to w ciemnych oczach kryło się ogromne zmęczenie. Kobieta przeczesała dłonią po gęstych, czekoladowych włosach i przywołała na twarz sztuczny uśmiech. Tak bardzo pragnęła szczęścia, że była gotowa oszukiwać samą siebie, żeby choć przez chwilę poczuć się lepiej.

Popatrzyła ze smutkiem na szafkę pełną kosmetyków. Po chwili zamknęła ją ze złością, bo brakowało w niej męskich drobiazgów. Od odejścia Leo minął miesiąc, a ona nadal nie potrafiła się z tym pogodzić. Gdy wydawało się jej, że odzyskiwała spokój ducha, wystarczył impuls i znów zaczynała o nim myśleć.

Stała pod gorącym strumieniem tak długo, że łazienka była cała zaparowana. Podeszła do lustra i przetarła je delikatnie. Spojrzała na siebie i pomyślała o zmęczonej przyjaciółce. Marylka miała wszystko, czego Sandra kiedyś pragnęła: dom, rodzinę i stabilizację. Leo miał rację, zarzucając jej zmianę priorytetów. Gdy się poznali, wyznała mu, że chciałaby założyć rodzinę. Oglądając zdjęcia dzieci przyjaciółki, poczuła ukłucie zazdrości. Od dawna marzyła o maluszku, ale nie zdradzała się z tym przed nikim, bo słodkie bobasy nie wpisywały się w awans. Naturę jednak ciężko oszukać. Sandra coraz częściej przyłapywała się na przyglądaniu się kobietom pchającym wózki i trzymającym za rączkę smyki stawiające niepewne kroczki. Jej marzenie o karierze wydało się nagle mniej istotne.

– Tak chciałabym mieć to, co ty – szepnęła cicho do lustra.

Przez chwilę miała wrażenie, że zamigotała jej przed oczami postać przyjaciółki. Musiała być bardzo zmęczona i umysł płatał jej figle.

Nie potrafiła skupić się na komedii, którą włączyła na poprawę nastroju. Otworzyła laptopa i jak zawsze przed snem, sprawdziła służbowego maila. Już miała zamykać komputer, gdy postanowiła zapisać kilka zdań. Nie miała odwagi prowadzić bloga i dzielić się z ludźmi swoimi problemami w Internecie, ale pisanie do samej siebie ją uspokajało i pomagało zasnąć.

Dlaczego nie potrafię być szczęśliwa? W końcu jestem tak blisko osiągnięcia wymarzonego celu. Dostałam od losu ogromną szansę – wystarczy tylko po nią sięgnąć.

Po tym spotkaniu z Marylką czuję jakąś dziwną pustkę. Może powinnam była powiedzieć jej o Leo? Zrzuciłabym z serca ten ciężar. Nie... nie chcę jej współczucia. Ona ma męża, dzieci, już dawno zapomniała, co to znaczy samotność. Dobiło mnie to uczucie...

Czyżbym była zazdrosną o Marylę? Mam nadzieję, że nie zauważyła.

Nigdy bym nie przypuszczała, że mnie dopadnie. Marylka pokazywała zdjęcia dzieci – te uśmiechnięte buzie, wpatrzone w nią jak w obrazek, te małe ramionka zaciskające się na jej szyi i ten błogi wyraz ich twarzy. Ona nawet nie wie, jakie ma szczęście! Może Leo miał rację...

Sama już nie wiem. Czuję jakbym stała na rozstaju dróg, a wydawało mi się, że jestem na wytyczonej ścieżce.

Nie! Już dość użalania się nad sobą! Jestem silną kobietą i mam cel! Muszę go osiągnąć! Nikt i nic nie stanie na mojej drodze! Już jutro kierunek Malediwy i awans!

Tak jak onaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz