Dzień dla ciebie

80 26 27
                                    

Marylka obudziła z bólem pleców i przekonaniem, że wczorajszy pomysł się powiódł. Ostrożnie otworzyła jedno oko i ujrzała wnętrze mieszkania cioci Halinki. Pierwszy raz ucieszyła się, że się w nim znajdowała. Spojrzała czule na swojego męża i pogładziła po szorstkim policzku. Pogłaskała go po ciemnej czuprynie, przetkanej śladami siwizny. Przyglądała się jego twarzy i piegom na czubku nosa. Przylgnęła do jego torsu i wplotła dłoń w jego rękę. Miała ochotę skakać z radości. Nie przeszkadzało jej, że wylądowała na dmuchanym materacu w środku salonu. W końcu była na swoim miejscu, ze swoją rodziną, tam, gdzie od początku powinna być. Tomek otworzył oczy i popatrzył na żonę, która uśmiechała się od ucha do ucha.

– Widzę, że wstałaś w dobrym humorze. Ja mam wrażenie, że przebiegło po mnie stado dzikich zwierząt – powiedział mąż.

Marylka, zamiast odpowiadać, pocałowała męża prosto w usta. Zauważyła, że w jego zielonych oczach zamigotały iskierki.

– To już wybitnie dobry humor. Czyżby cię w nocy podmienili? – zapytał zaskoczony Tomek.

– Coś w tym stylu – odpowiedziała Marylka.

Malwinka, która spała w poprzek na dole materaca, usiadła i uśmiechnęła się promiennie.

– Mamusia – powiedziała z ulgą i przytuliła się mocno.

Po chwili do rodzinnych przytulasów dołączył Marcelek. Maryla tuliła dzieci z całych sił, łaskotała i wygłupiała się z nimi. Dzieci chciały urządzić sobie bitwę na poduszki, ale rodzice tylko pokręcili głowami. Marylka pobiegła do łazienki i spojrzała z ulgą na swoje odbicie – w końcu była znów sobą. Postanowiła zrobić śniadanie. Halinkę i Beatkę z sypialni wywabił zapach jajecznicy.

– Marylko w końcu się wzięłaś za robotę – powiedziała teściowa, siadając przy stole.

Z łóżek wygramoliła się reszta rodziny i wszyscy usiedli do stołu. Tylko ciocia Halinka mruczała coś pod nosem o nadużywaniu gościnności, ale nie potrafiła odmówić sobie spróbowaniu jajecznicy Marylki. Nawet zdobyła się na pochwałę przy trzeciej dokładce.

– Gotowi na wycieczkę do Akwarium? – zapytała Marylka po śniadaniu.

– Nie ma co się spieszyć, bez przesady – powiedziała Beatka, snując się po mieszkaniu w szlafroku.

– Dzieci się już ubrały, my też jesteśmy gotowi. Mamy dziś sporo planów, a chcielibyśmy wrócić w końcu do Łeby. Może w takim razie dołączycie do nas na miejscu? – odparła Marylka.

– Co ci się tak spieszy? Do przeciekającego domku? – powiedziała z pokpiwaniem teściowa.

– Przecież został błyskawicznie naprawiony. Wszystko jest opłacone, a w środku zostały nasze rzeczy. Zostało nam jeszcze kilka dni wypoczynku i chcielibyśmy je wykorzystać – powiedziała Maryla, patrząc znacząco na Tomka. – Dzieciaki myjemy ząbki i jedziemy na wycieczkę – zwróciła się do dzieci, które posłusznie wykonały polecenie.

– Dobrze, już dobrze – fuknęła Beata i poszła do drugiego pokoju.

Zdążyła się ubrać, zanim dzieci wyszły z łazienki.

– Byłaś stanowcza wobec mamy. Pochwalił ją Tomek.

– Nie chcę dawać jej więcej wchodzić sobie na głowę – odparła Marylka. – Przykro mi z powodu tego przeciekającego dachu, ale myślę, że to było wyjątkowo nieszczęśliwe zdarzenie, a nie większy problem.

– Tak. Zapomniałem ci powiedzieć, ale manager hotelu dzwonił do mnie z przeprosinami. Zapewnił nam pakiet zabiegów SPA, wejściówki na hotelowy basen i bezpłatny dostęp do baru – powiedział zadowolony Tomek.

Tak jak onaWhere stories live. Discover now