14. Moje wszystko.

4.4K 326 138
                                    

#BODwatt

Mercy

Mieszkanie Cassiana w rzeczywistości okazało się być dwupoziomowym penthouse'em urządzonym w kolorach brązu i czerni. Gdy tylko weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się po wnętrzu, od razu stwierdziłam, że ta niemal pedantyczna czystość i skrajny minimalizm jak najbardziej pasują do całego Cassiana.

            Aż ciężko uwierzyć, że już niedługo miałam się tu wprowadzić.

            – Pokój gościnny jest tutaj. – Wskazał na drzwi znajdujące się na końcu korytarza. – Moja sypialnia jest na piętrze – dorzucił.

            – Mówisz mi to, bo masz nadzieję, że pewnej nocy do ciebie dołączę? – Nie mogłam powstrzymać się przed tą zaczepką. Sama pchała mi się na język. Przysięgam, wcale nie chciałam tego powiedzieć.

            Cassian wyjrzał na mnie przez ramię, wyraz jego twarzy pozostał jednak neutralny.

            – Nie mam nadziei, tak się stanie – skwitował krótko i beznamiętnie, nim na powrót odwrócił wzrok.

            Nazwałabym go zadufanym w sobie dupkiem, gdyby nie to, że dzień wcześniej wierciłam się na jego biodrach i niemal błagałam, by mnie dotknął.

            – Więc może odpuśćmy sobie ten pokój gościnny – zasugerowałam żartobliwie.

            Cassian podszedł do drzwi i je przede mną uchylił.

            – Sypialnia nie jest zbyt przestronna, ale powinna starczyć. – Kompletnie zignorował moje wcześniejsze słowa. – Poza tym nie krępuj się i korzystaj z reszty apartamentu. Po prostu czuj się tu, jak u siebie.

            Dobre. Gdybym miała czuć się u Cassiana jak u siebie w dosłownym tego stwierdzenia znaczeniu, to płakałabym pod kołdrą ze strachu przed wyimaginowanymi wrogami czającymi się po kątach. Podziękuję.

            Stając u boku Cassiana, zajrzałam ciekawsko do pokoju, który miałam zająć na jakiś czas. Całą ścianę naprzeciwko wejścia pokrywał pikowany czarny materiał, służący za oparcie do łóżka. Dość wielkiego łóżka, swoją drogą. Na spokojnie zmieściłyby się tu ze trzy osoby, a nawet i Pan Darcy znalazłby sobie wolne miejsce.

            Poza tym po lewej widniało okno – bez wyjścia na taras, to znajdowało się w salonie. Dalej mieliśmy małą szafę, lustro, palemkę w brązowej doniczce postawioną w rogu i... Właściwie to tyle. Skrajny minimalizm, mówiłam.

            Ale nie nazwałabym tego pomieszczenia nieprzestronnym. Racja, było małe, ale gdy wcześniej o tym wspomniał, wyobraziłam sobie coś wielkości klitki.

            – I jak? – Nieco zaskoczył mnie tym pytaniem. Myślał, że będę wybrzydzać? Do cholery, dziękowałabym mu na kolanach nawet za miejsce do spania w schowku na miotły.

            – Wiesz, zadowoliłaby mnie nawet wycieraczka, więc to – objęłam ręką przestrzeń – jest jak spełnienie marzeń.

            Delmont strzelił we mnie chłodnym spojrzeniem. Najwyraźniej żart o wycieraczce wcale go nie rozbawił.

            – Obok masz toaletę – powiedział tylko i odsunął się na bok, by pokazać mi odpowiednie drzwi.

            Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

            Wycofaliśmy się z pokoju gościnnego i wróciliśmy do salonu. Ta część penthouse'u podobała mi się najbardziej. A w szczególności kominek, nad którym zawieszono ogromnych rozmiarów plazmę. Kanapy obite ciemnym pluszem też wydawały się wygodne. Mogłam sobie wyobrazić, jak spędzam na nich wieczory, o ile oczywiście takie pałętanie się po mieszkaniu jakby należało do mnie nie okaże się zbyt niekomfortowe.

Beauty of DarknessUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum