Cześć, dziś mam dla was dość króciutki rozdział, ale jest wstępem do niezłego rozwinięcia akcji :) Następny pojawi się pewnie po Nowym Roku. Trzymajcie się ciepło!<3
#BODwatt
Mercy
Ostatnio chodzenie na uczelnie stało się jakieś... łatwiejsze. Wciąż mało spałam i zazwyczaj musiałam ratować się nieludzką ilością kofeiny, ale wykłady nagle przestały być tak cholernie nużące jak zwykle. Właściwie okazały się interesujące, a ja znów czułam się jak ta nastoletnia wersja mnie, która z zachwytem pochłania wiedzę na temat historii starożytnej Grecji.
Tego dnia przerwę między zajęciami spędzałam w uniwersyteckiej bibliotece, skąd rozciągał się widok na usłany śniegiem dziedziniec. Jadłam wafle w czekoladzie, popijałam kawę z tekturowego kubeczka i czytałam książkę o mitologii – poniekąd po to, aby zaliczyć egzamin, a poniekąd z czystej i szczerej ciekawości.
Właśnie wtedy przysiadła się do mnie Laurette Anders i jakaś złotowłosa dziewczyna, którą kojarzyłam ze zdjęć na Instagramie tej pierwszej. Chyba spotykała się z Eliasem, a jej imię zaczynało się na R.
Przełknęłam niedawno wzięty kęs wafla i rzuciłam dziewczynom pytające spojrzenie. Zaraz jednak upomniałam się w myślach i zmusiłam do lekkiego uśmiechu, by nie wyglądać opryskliwie.
– Pomyślałam, że dobrze byłoby zjeść razem lunch – odezwała się Laurette i nieskrępowana wyciągnęła z czarnej torebki plastikowy pojemnik. – Chyba, że masz coś przeciwko?
Jakoś nie wydawało mi się, aby Laurette była jedną z tych osób, którym można czegokolwiek odmówić.
– Nie, w porządku – mruknęłam więc, nie wiedząc jeszcze, co o tym sądzić.
Nie żebym była do nich jakoś uprzedzona. Właściwie Laurette była jedną z niewielu osób na tej uczelni, która kiedykolwiek odważyła się do mnie podejść i po ludzku zagadać. A ta druga, chyba Rose, wyglądała na tak łagodną i uprzejmą osobę, że chyba nie potrafiłabym na nią krzywo spojrzeć.
To twoja szansa, Mercy. Nawiąż jakieś znajomości.
Powinnam, racja? Same wyszły z inicjatywą, w dodatku były przyjaciółkami Cassiana, a ostatnio spędzałam z nim coraz więcej czasu, więc...
– Mercy. – Podałam dłoń dziewczynie o złotych włosach i raz jeszcze zmusiłam kąciki ust do grzecznego uśmiechu.
– Rosalie. Ale możesz mówić mi Rose.
Czyli się nie myliłam.
– Co czytasz? – zagaiła Ettie. Jednocześnie rozpakowała swoją owsiankę, a Rose wyciągnęła termos z kawą i jej go podała.
– Mitologię grecką – odparłam i odsunęłam książkę na bok. – To na zajęcia.
– Studiujesz coś związanego z historią? – zaciekawiła się Rose. Wyglądała doprawdy uroczo w białym sweterku w różowe paski. Dzieła dopełniały małe warkoczyki po obu stronach jej twarzy i rumieniec na policzkach.
– Mhm.
– Fajnie – skwitowała. – Ja studiuję medycynę. Już drugi rok i jeszcze się trzymam, więc... – Zaśmiała się nerwowo.
ESTÁS LEYENDO
Beauty of Darkness
RomanceCzwarty tom serii Kings of Darkness - historia Cassiana i Mercy Cassian Delmont od urodzenia zmaga się z brakiem normalnych, ludzkich uczuć. Nie pojmuje ich istoty... Do czasu, aż na pewnym przyjęciu wymyka się do ogrodu i natyka tam na dziewczynę...