04.

162 26 2
                                    

Po raz pierwszy obudziło cię coś, co nie przypominało krzyku ani nawoływań. Było ciche i gdy otworzyłaś oczy tak cię oślepiło, że nie potrafiłaś ponownie ich nie zamknąć. Jednak z każdym kolejnym mrugnięciem coraz bardziej się przyzwyczajałaś, aż w końcu mogłaś rozkoszować się promieniami słońca wpuszczanymi przez okno. Niestety, widok ten został zakłócony przez postać, która stanęła nad tobą z rękoma skrzyżowanymi na brzuchu.

— Tch, wreszcie. Wstawaj, mamy dzisiaj dużo roboty — powiedział mężczyzna i zniknął z twojego pola widzenia. Przetarłaś oczy piąstkami i podniosłaś się do pozycji siedzącej.

— Mogłeś mnie obudzić — mruknęłaś, kiedy ten udał wielce zirytowanego.

— Twoje chrapanie nie pozwoliło mi podejść bliżej, niż na jeden metr — odparł. — Przyniosłem ci coś do jedzenia — wskazał na talerz wypełniony czymś w rodzaju kaszki oraz filiżankę jego ulubionego napoju - herbaty. — I pośpiesz się, nie będą na nas czekać w nieskończoność — dodał.

Wykonałaś jego polecenie, uprzednio mówiąc, że przecież wcale nie chrapiesz. Doprowadziłaś się do porządku i zjadłaś to, co przyniósł ci Levi. To właśnie dziś miał być dzień, w którym będziesz musiała się pokazać innym zwiadowcom. Naprawdę nie chciałaś, aby przez twoją obecność tutaj powstały jakieś plotki. Z resztą... Czego ty w ogóle oczekiwałaś? Przecież i tak każdy dowie się o tym całym ślubie z kapralem, a wy zapewne będziecie na językach nie tylko zwiadowców, ale i być może całego miasteczka. Dałabyś sobie rękę odciąć, że osoba o charakterze Levi'a nie należy do tych, które widuje się z jakąkolwiek dziewczyną.

— Z kim będziemy się widzieć? — spytałaś w końcu, kiedy w biegu przełykałaś ostatni kęs papki, poganiana przez karła.

— Zobaczysz — odparł, a ty odpowiedziałaś mu posępną miną. Dosłownie wypchnął cię z pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Ty natomiast stanęłaś na środku korytarza, otoczona przez zwiadowców, którzy pędzili w przeróżne strony. Niektórzy skinęli głowami, inni przywitali się słownie. Dotarło do ciebie, że przecież kapral wśród zwiadowców musi cieszyć się ogromnyn autorytetem, w pełni zasłużonym. Nie miałaś pojęcia, jak silny jest Levi za murami, jednak wiedziałaś, że przecież do wszystkiego doszedł sam. Jeszcze kilka lat temu był przecież złodziejaszkiem w Podziemiach. Niestety... Ty również przyciągnęłaś ich uwagę. Jeden chłopak tak się na ciebie zagapił, że wszedł w ścianę. Z kolei inna dziewczyna widząc was obok siebie rozlała wodę, którą niosła. Starałaś się nie zwracać na to uwagi, jednak zdradziły cię chyba płonące policzki.

Na szczęście udało wam się wyjść z kwatery, aby za minutę wejść do budynku, który znajdował się zaraz obok.

— Wspaniale, w końcu jesteście! — gdy tylko przekroczyłaś próg, przywitał cię pisk, którego właścicielki jeszcze nie zdążyłaś poznać. — Niesamowite, że to właśnie ty [Imię] dostąpisz tego zaszczytu poślubienia naszego Levi'a — powiedziała, podskakując w twoją stronę. — Mów mi Hange — dodała, wystawiając dłoń w twoją stronę, co odwzajemniłaś z nieśmiałym uśmiechem.

— Tch, przestań się już wydzierać, czterooka. Przejdźmy do rzeczy — mruknął mężczyzna.

— [Imię], miło cię znów widzieć. Mam nadzieję, że w naszej kwaterze jest ci wygodnie — głos zabrał Erwin, który również był obecny i który dostojnie siedział już przy stole.

— Bardzo, dziękuję — skinęłaś głową, cały czas czując się skrępowana. Mimo tego postarałaś się również o delikatny uśmiech.

— Dobrze, siadajcie — odchrząknął. — Mamy kilka spraw do omówienia — powiedział, gdy już zajęliście miejsca. Hange cały czas patrzyła na ciebie uśmiechnięta od ucha do ucha. Czułaś się trochę dziwnie. — Pierwszą rzeczą jest to, że nikt poza osobami w tym pokoju nie wie, jaki jest prawdziwy cel waszego małżeństwa. Nie możemy dopuścić, aby wiedza ta wyszła poza ściany tego pomieszczenia — mówił. — Kolejną sprawą jest to, że przesunął się termin w urzędzie. Ślub odbędzie się jutro i dla bezpieczeństwa ja i Hange zostaniemy waszymi świadkami — dodał, a ty omal nie zakrztusiłaś się śliną. Nie spodziewałaś się takiego obrotu sprawy.

Obietnica |Levi x Reader|Where stories live. Discover now