13. Jak wygrana na loterii.

Zacznij od początku
                                    

Prosta sprawa – albo Cassian przygarnie mnie do siebie jak zbłąkanego na ulicy psa, albo spędzę najbliższe tygodnie z ojcem i być może już nigdy się po tym nie pozbieram.

– Stresujesz się – stwierdził oczywistość, wyrywając mnie z obłoku zmartwień.

Wlepiłam w Cassiana zdeterminowane i podsycone strachem spojrzenie.

– Bo to, o co cię poproszę, będzie bardzo absurdalne.

– Mówiłem ci coś na ten temat – skwitował, spoglądając na mnie krótko. Potem chwycił kieliszek w dłoń i upił długi łyk wina, a ja zdecydowałam się pójść jego śladami. Jednym haustem opróżniłam szkło i odłożyłam je z hukiem na stół. To wyraźnie go rozbawiło.

Zanim jednak zdążyłby jakkolwiek skomentować moje zachowanie, zastrzegłam:

– Ale to nie będzie prośba z rodzaju tych, żebyś zabrał mnie na pizzę.

– Domyśliłem się.

– I wiem, co mówiłeś. Wierz mi, takich słów nie zapomina się ot tak. – Posłałam mu krzywy uśmiech. – Ale musisz wiedzieć, że w tym momencie zwalniam cię z tej obietnicy.

Otworzył usta, gotów zaprotestować, ale gdy tylko uniosłam dłoń, ponownie złączył wargi.

– Nie chcę, żebyś czuł się do czegokolwiek zmuszony. A to naprawdę ogromna prośba, serio, Cassian.

– Nie zwalniaj mnie z obietnic, które sam złożyłem – powiedział w końcu, jego ton stał się szorstki, niemal rozkazujący. – Nigdy więcej tego nie rób, Mercy.

– Ale...

Nie pozwolił mi dokończyć, wtrącając:

– Nie rzucam słów na wiatr. Gdybym wiedział, że nie jestem w stanie spełnić dosłownie każdej twojej prośby, to w życiu bym ci czegoś takiego nie obiecał. – Wbił we mnie chłodne spojrzenie. – Nie jesteś w stanie mnie niczym zaskoczyć.

– Jesteś tego pewien?

Coś mi podpowiadało, że moja oferta... czy raczej błaganie, bym mogła z nim czasowo zamieszkać, nie będzie dla niego takie łatwe do przełknięcia. Na pewno nie wziął pod uwagę, że któregoś dnia mogłabym go poprosić o coś takiego. Może nawet szybciej przystałby na pożyczkę, bym mogła sobie coś wynająć, ale to...

– Jestem pewien, Mercy – zaznaczył twardo. – Nie ma potrzeby, byś aż tak się stresowała.

Przełknęłam głośno ślinę. Po jego słowach zawisło nad nami chwilowe milczenie. Zastanawiałam się, jak mam zacząć, co zrobić, by zrozumiał mnie jak najlepiej i nie zdawał przy tym zbędnych pytań.

Bo co niby miałabym mu powiedzieć? Muszę z tobą zamieszkać, bo mój agresywny tatuś ze skłonnościami do manipulacji do nas wraca? Kurwa, nie ma mowy. Nigdy w życiu bym mu się do tego nie przyznała.

– Mów. – Jego głos odrobinę złagodniał. – Nie chcę cię pospieszać, ale zapewniam, że im szybciej to z siebie wydusisz, tym szybciej poczujesz ulgę.

– Okej, dobra, po prostu... Możesz obiecać mi coś jeszcze?

Wygiął pytająco brew.

– Więc... Mógłbyś tylko nie pytać, dlaczego wychodzę z taką prośbą? Możesz się na nią nie zgodzić, w porządku, ale zwyczajnie nie zadawaj pytań.

Wyraz jego twarzy zastygł, stał się nieprzenikniony i już sama nie potrafiłam stwierdzić, czy go tym wkurzyłam, czy może powoli akceptował fakt, że choć pod tym jednym względem musi odpuścić.

Beauty of DarknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz