[5] Nowe życie

11 2 1
                                    


Dziwne uczucie. Być martwym. Choć sama nie wiem. Czy tak jest po śmierci? Nie znika się? Czy tkwi się w nieskończonej ciemności, której nie da się rozświetlić nawet samym Słońcem?

Ile czasu minęło? Czy w ogóle czas płynie? Gdzie ja jestem? Co się dzieje? I... Dlaczego...?

Co teraz ze mną będzie?
Czy zostanę tu na zawsze? W tej bezkresnej nicości?
Boję się...

Czuję coś przypominającego chłód, a następnie zaśnięcie.
Znów odpłynęłam. Ale zaraz...

Ocknęłam się. Widziałam przed sobą jakąś kurtynę. Nie wiem, gdzie byłam, miałam tyle pytań, a zero odpowiedzi.
Niczego nieświadoma podeszłam bliżej kurtyny i z niepokojem zauważyłam, że moje kroki są cięższe, takie... Metaliczne.

Dobrze widziałam wszystko, co znajdowało się w miejscu, w którym przebywałam.
Kiedy wyciągnęłam rękę, aby odsłonić czerwoną kurtynę w biało-żółte gwiazdki, doznałam ogromnego szoku. Nie miałam ręki. Miałam łapę robota. Sprawdziłam drugą. Obie były szare, a "opuszki" białe. Mogłam nimi normalnie poruszać.
Przestraszona odruchowo dotknęłam twarzy, lecz poczułam tylko metal i plastik.
Zaczęłam lekko panikować, nie wiedziałam, co się dzieje.

Szybko wyskoczyłam zza kurtyny i gdyby nie refleks spadłabym na podłogę. Na niestety znajomą podłogę.
Byłam z pizzerii. W tej samej pizzerii.

Udałam się szybko do jakiejkolwiek toalety. O mal nie zemdlałam na widok szaro-białego, wilczego animatronika stojącego naprzeciwko mnie w odbiciu.
Wpatrywał się we mnie mocno brązowymi oczami.

- C-co do... - Mój głos brzmiał, jak jakaś maszyna.

Byłam przerażona. Nie, to nie może być prawda. To tylko zły sen. Zły sen!

Stałam nieruchomo i wpatrywałam się w "swoje" odbicie. Nie wiem, jak długo to robiłam, bo w pewnym momencie usłyszałam czyjeś zmartwione, także robotyczne słowa.

- Wszystko dobrze? - Powoli się odwróciłam.

- Chica...? - Wydałam znów ten sam żeński, robotyczny dźwięk. Żółty, kurczakowy robot pokiwał głową. Widać było smutek w jej oczach. - Co... Co się dzieje...? Czy ja jestem...

- Jesteś taka, jak my. - Powiedziała nagle Chica. - Ja, Bonnie, Foxy, Freddy oraz Marionetka. - Nie miałam pojęcia, kim była Marionetka, ale nie to mnie teraz obchodziło.

Spuściłam głowę i czułam chęć krzyku z całej siły. Chciałam to z siebie wyrzucić, lecz nie mogłam.
Sama nie wiem, teraz już nie jestem człowiekiem. Jestem... Niemożliwe...

- Jestem...animatronikiem... - Usłyszałam ciężkie kroki Chici. Podeszła do mnie i położyła robotyczną dłoń na ramieniu.
Powoli podniosłam głowę. Miałam ochotę płakać, lecz nie dało się. Teraz jestem w ciele robota, a roboty nie płaczą. Nie są nawet żywe.
Naprawdę nie chciałam, aby to się stało. Dlaczego...? Dlaczego umarłam...? Dlaczego tkwię teraz w nowym koszmarze? Nienawidzę tego ciała, nie chcę być robotem!
Ale wiem, że nikt mi nie pomoże...

- Poczekaj, zaraz wszystkich poznasz. - Powiedziała Chica i gdzieś odeszła. Znów byłam sama w łazience. Nie chciałam się odwracać, aby nie widzieć swojego odbicia. Zakryłam "dłońmi" twarz i zamknęłam oczy, czy coś.

Później, w Parts&Service

Siedziałam skulona na podłodze i wpatrywałam się w przestrzeń. Nie myślałam teraz o niczym.
W pewnym momencie drzwi do pomieszczenia, w którym mnie zabito, się otworzyły.

- Tutaj jesteś, szukaliśmy cię. - Kurczakowy animatronik podszedł do mnie. Mimo, iż było zgaszone światło, dobrze widziałam dzięki noktowizorom. Zignorowałam słowa Chici. Chwila ciszy. - Przyjdź do kuchni, kiedy będziesz już chciała rozmawiać... - Wyszła powoli z pokoju.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 25 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dlaczego Umarłam...? - FNaF (Inna Historia) Where stories live. Discover now