[4] Dlaczego...?

5 3 0
                                    


Z szybko bijącym sercem przeczytałam jeszcze raz wiadomość.
Na dole kartki był podpis W.A. Nie miałam pojęcia, kto mógł coś takiego napisać. W pierwszej chwili pomyślałam sobie, że to żart, ale sprawdziłam zaschniętą krew na nożu. Była prawdziwa.

Postanowiłam wyrzucić paczkę i całkiem o niej zapomnieć.
Wyszłam na zewnątrz i tak zrobiłam. Zaciskając pięści wróciłam do domu.

Następnego dnia

Obudziłam się, jak zawsze.
Wstałam, umyłam się, ubrałam, zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Jak zawsze szłam powoli po pustej ścieżce przy lesie.

Zastanawiałam się nad zadaniem domowym z polskiego, kiedy nagle ktoś przyłożył mi do twarzy chusteczkę wydzielającą dziwny zapach. Wiłam się, próbowałam wyrwać, ale to się stało zbyt szybko. Zemdlałam.

***

Powoli otworzyłam oczy.
Znajdowałam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu, byłam przywiązana do krzesła.
Pomyślałam sobie, że powinnam zachować spokój. Nie mogę zrobić nic głupiego.

Zamknęłam oczy i czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Bałam się.

Drzwi do pokoju się otworzyły, ujrzałam na zewnątrz znajomy korytarz pizzerii, w której pracuję. Jakaś postać weszła do środka, nie ruszałam się. Postanowiłam udawać, że wciąż śpię.
Światło w pomieszczeniu się zapaliło.

- Nie musisz udawać, że śpisz. - Usłyszałam nagle chłodny, mrożący krew w żyłach głos. Otworzyłam oczy i ujrzałam jakiegoś bladego mężczyznę o przerażającym uśmiechu. Wpatrywał się we mnie.

- Czego ode mnie chcesz? Kim jesteś? - Starałam się spokojnie wymawiać słowa. Porywacz schował ręce do kieszeni spodni i zaczął krążyć po pokoju z częściami animatroników. Zatrzymał się przy mnie.

- Wiem, że mnie pamiętasz. - Uśmiechnął się i spojrzał mi prosto w oczy.

Ten chłód, psychopatyczny wzrok przeszywający mnie na wylot. To nie może być pomyłka. To ON.

- Ty... Co zrobiłeś z moimi przyjaciółmi?! - Podniosłam głos. Kilka minut wcześniej zaczęłam dyskretnie rozwiązywać sznur z tyłu, aby uwolnić ręce.

Mężczyzna, wciąż się uśmiechając, podszedł do drugiej ściany i zerwał z niej jakiś plakat. Pokazał mi go z bliska. Na plakacie były animatroniki: Chica, Freddy, Bonnie i Foxy.
Nie rozumiałam z tego zupełnie nic. Widocznie on to zauważył, bo odsunął kartkę i coś wyciągnął z kieszeni. Nie coś, tylko nóż.
Zbliżył się do mnie, moje serce zabiło jeszcze szybciej z przerażenia. Ten natomiast przyłożył mi ostrze do gardła, nie odważyłam się ani drgnąć.

- Twoi przyjaciele są teraz w ciałach tych animatroników. Martwi. Choć nie sądzę, że jeszcze coś po nich zostało, ciała tam gniją od wielu lat. - Zaśmiał się, po czym spoważniał. - Ty miałaś zginąć razem z nimi.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przypomniałam sobie tamten dzień, gdy to właśnie ON namówił naszą grupkę do podążenia za nim.
Czyli jego planem było pozbycie się nas. Dlaczego...?

Zabójca, widząc przerażenie w moich oczach, z psychopatycznym uśmiechem wykonał szybki ruch. To się stało tak nagle, tak szybko.
Moja szyja zaczęła krwawić, poczułam, jak coś mi kapie z rany zadanej przez mordercę moich przyjaciół. A przy tym czułam silny ból. Z moich ust wylewała się szkarłatna krew.

Nawet nie zauważyłam, kiedy mężczyzna przyniósł nieznanego mi dotąd robota. Nie przyjrzałam mu się dokładnie, za to cierpiałam, wykrwawiając się.
Powoli traciłam siły. Minuty mijały powoli, a ja już traciłam poczucie orientacji.
Bezwładnie spuściłam głowę w dół i chyba zemdlałam.
Następne wydarzenia nie wiem, czy były wytworem mojej wyobraźni, czy może rzeczywistością. To były dla mnie tylko przebłyski.
Jakiś animatronik.
Potem czuję, jak jestem wsadzana do sama nie wiem czego.
Następnie ból. Niesamowity ból.
Moje serce przestało bić.

Dlaczego Umarłam...? - FNaF (Inna Historia) Where stories live. Discover now