Rozdział 3.

39 9 0
                                    

|Rozdział 3.|

|Iskry w sercu.|

Deszcz powoli się uspokajał. Silna ulewa za oknem zamieniła się w drobny deszczyk.

Clay ostrożnie wziął na ręce swojego kochanka, uważając, żeby przypadkiem się nie potknąć o żadną z rzeczy na podłodze.

Ich sprzątanie zakończyło się na etapie wyrzucenia połowy rzeczy ze skrzyń. Jutro będą musieli to dokończyć, tym razem z Nicholasem.

George nadal spał w najlepsze. Był uroczy, mamrotając coś przez sen.

Poprawił go odrobinę na rękach, tuż przed schodami, żeby się przypadkiem nie potknąć. Te schody zawsze były nierówne, a teraz, zwłaszcza w ciemności, znacznie łatwiej było się o nie niechcący potknąć.

Pamiętał, jak całkiem niedawno zjechał na nich z tyłkiem. Sapnap wtedy wybuchnął śmiechem, a potem sam wylądował z tyłkiem na podłodze. Na koniec, George potknął się o rękę Claya, gdy chciał go ominąć i cała trójka leżała na drewno ej podłodze.

Uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie.

Najbardziej w ich relacjach kochał tą beztroskę. Mówili sobie o wszystkim, i nawet jeśli to nie było nic dobrego, to zawsze na końcu i tak się z tego śmiali. Robili głupie i zabawne rzeczy, i może tylko czasami te rzeczy były nie do końca odpowiedzialne.

Ale o to chodziło, czyż nie?

Żeby cieszyć się życiem, żeby spędzać czas z bliskimi, żeby cieszyć się chwilą, której za chwilę może nie być.

Był szczęśliwy, to wszystko, czego potrzebował.

Przeklął, gdy wychodząc, uderzył się głową o sufit.

Akurat wejście do piwnicy miało go dość nisko, a jako, że był najwyższy, dość często zdarzało się uderzyć o framugę. Już dawno miał to naprawić. A Nick drażnił się z nim, że to nie z drzwiami jest problem, a Dream ma za długie nogi i za wysoko nos. Ale blondyn nadal mógł robić sobie z pozostałej dwójki podpórkę.

Teraz był na korytarzu. Jeszcze nigdy nie wydawał się tak ciemny i pusty, a zarazem pełny. Właściwie nie było tam prawie nic, poza małym stołem obok drzwi do domu, na którym znajdowały się jakieś drobiazgi, a nawet kilka buteleczek z miksturami, które powinny się znajdować w zdecydowanie innym miejscu.

Minął uchylone drzwi do pokoju Sapnapa, zapisując w pamięci, żeby za chwilę je zamknąć.

Jeśli rano Clay znowu go obudzi, zrzucając książki ze sporej szafy na przeciwległej do drzwi do domu półce, brunet już mu nie daruję po raz kolejny.

Otworzył łokciem drewniane drzwi do pokoju George'a i pchnął je stopą, żeby się otworzyły, uważając równocześnie, żeby nie uderzyć śpiącego kochanka o futrynę.

Dream był jedną z najbardziej pechowych osób w tym domu, więc nie obeszło się bez uderzenia nogą w drewniane łóżko. Denerwował go brak światła. Było ciemno, a z jego szczęściem (a raczej jego brakiem) łatwo było zrobić sobie krzywdę.

Położył delikatnie George'a na łóżko, przykrywając go kołdrą.

Kochał go.

Uśmiechnął się ciepło do niego, chociaż starszy chłopak nie miał jak tego zobaczyć przez zamknięte oczy.

Pochylił się nad nim i pocałował w czoło.

Będą musieli w końcu przestać się do siebie rumienić i po prostu powiedzieć Sapnapowi. Ostatnie trzy dni on i George chcieli naprawdę to zrobić i powiadomić przyjaciela o swoim związku, ale chyba za bardzo nie wiedzieli jak zacząć.

Ale prawda była taka, że trochę bali się powiedzieć. Po prostu byli dość długo przyjaciółmi i bał się reakcji Sapnapa na tą wiadomość. Co prawda, cała trójka wcześniej nie raz się podrywała dla zabawy, ale w końcu wobec George'a co raz mniej było w tym rozbawienia, a więcej mówienia na poważnie.

Ale czego miał się bać? Znał bruneta wystarczająco, żeby przewidzieć jego reakcję. Parsknie śmiechem i rzuci „wiedziałem”.

Bo Nick taki był. Przewidywalny, rozbawiony małymi rzeczami i...

... i chyba smutny w ostatnim czasie...

Lovely // SapnapWhere stories live. Discover now