[Bonus #2] 09.11.2023 - Londyn, The Marquis

29 4 1
                                    

W tej historii będzie kilka niedomówień, które musicie mi wybaczyć. Niektóre informacje po prostu muszę zostawić dla siebie. Myślę jednak, że cała historia na tym nie traci. Enjoy!

Wiadomość o klubowych koncertach w Europie spadła na nas równie znienacka jak miłość albo sraczka. Wprawdzie jako twórczynie projektu Hella Tiny Tour sporo o tym myślałyśmy, ale no nie spodziewałyśmy się urzeczywistnienia naszych marzeń w listopadzie, jeszcze przed wydaniem nowej płyty. To się nazywa niespodzianka.

W poniedziałek ogłosili sobotni koncert w Paryżu, gdzie Green Day miał przyjechać na galę MTV EMA (która została ostatecznie odwołana). Byłam jak rozdarta sosna - jechać, nie jechać? Z jednej strony klubowy koncert w Europie, z drugiej PARYŻ. Przysięgam, że pobyt tam przy okazji Hella Mega Tour przyprawił mnie o ptsd i czułam się źle na samą myśl o powrocie. Problem rozwiązał się sam, gdy nie udało mi się kupić biletu. Uznałam, że tak właśnie miało być. Wprawdzie później wiele osób oferowało mi wejściówkę, ale stwierdziłam, że będę słuchać swojego wewnętrznego przeczucia i odpuściłam ten koncert. Czy żałuję? Trochę, ale nie tak bardzo jak myślałam.

Skoro nie jechałam do Paryża, zgodnie z planem zgłosiłam się w czwartek na zabieg do chirurga szczękowego, po którym połowa mojej twarzy stała się niesprawna na ponad tydzień. Więc kiedy moja ekipa zrobiła grupowy facetime z koncertu, Billie mógł pomyśleć, że jestem świeżo po udarze. BTW Armstrong machajacy nam do kamerki w telefonie będzie jednym z moich ulubionych green dayowych momentów. Co za słodziak!

Idąc na zabieg poprosiłam o zwolnienie na cały następny tydzień. Czy wiedziałam, że będą następne klubowe koncerty? Tak. No, przynajmniej na tyle, na ile można powiedzieć, że cokolwiek się wie, jeśli chodzi o Green Daya. Dziady tak często i perfidnie zmieniają plany, że łatwo jest wypaść z obiegu. Ale tutaj czasu było tak niewiele, że nie mieli dużego pola do manewrowania. I faktycznie – w niedzielę ogłosili Mediolan i Londyn. I to pod szyldem Hella Tiny Tour! Wykorzystali naszą nazwę!

Nawet nie próbowałam szykować się na Mediolan, bo jakkolwiek kocham Włochów, to są oni szaleni, a mi jeszcze życie miłe. Ale Londyn... To był plan. Plan, który został szybko pokrzyżowany przez jebaną loterię Ticketmastera. Tak, na ten koncert nie można było normalnie kupić biletów. Trzeba było zgłosić chęć ich kupienia, wklepać dane karty kredytowej, a jeśli zostaliście wylosowani przez system, pieniądze ściągały się z konta automatycznie. Wylosowani!!! To jak policzek w twarz dla wszystkich wiernych fanów, którzy zawsze dzięki swojemu zaangażowaniu i kontaktom dostają bilet. Tutaj wszystko zależało od głupiego szczęścia, którego mi oczywiście zabrakło. Z naszej grupki znajomych bilety dostali tylko Marie i Fabio.

Czy wobec tego zrezygnowałam z wyjazdu? Hell no. Kupiłam bilety lotnicze, zabukowałam hostel i dopiero wtedy wraz z Hella Tiny Girls zaczęłyśmy się zastanawiać, jak załatwić wejściówki. Okazało się, że odkupienie jakiejś od kogoś znajomego było po prostu niemożliwe, a scammerzy radośnie wystawiali bilety na viagogo po 800 funtów. No nie powiem, nie wyglądało to zbyt wesoło. Ale przecież to my zainicjowałyśmy tą klubową trasę! Musiałyśmy być na tym koncercie! Próbowałyśmy nawet wkręcić się na guestlistę, ale tutaj też porażka – wszystkie nasze kontakty zawiodły.

Tak więc w czwartek poleciałam do Londynu w fatalnym nastroju, bez biletów na koncert i na wielkim przypale. I oczywiście bez żadnego planu oprócz sterczenia pod hotelem i rzucenia się Armstrongowi do stóp, prosząc o wejściówkę. Ale umówmy się, nie był to najbardziej ambitny plan. Kiedy byłam w trakcie jazdy z Luton do Londynu, Green Day wstawił nową relację na instagramie, gdzie Tre powiedział coś w stylu „gdybym był naszym fanem, nie robiłbym sobie planów na dzisiejszy wieczór". Przysięgam, że czułam, jak żołądek przekręcił mi się o 180 stopni. MIELI ZAGRAĆ SECRET SHOW!

Forever Now || Green Day PLDonde viven las historias. Descúbrelo ahora